DRUGA NATURA…

Oglądałem w TVN-nie rozmowę dwóch profesorów na temat „Polskiego ładu”. Reprezentowali odmienne opcje polityczne. Patrząc na wymowę ich ciała, pomyślałem sobie, jak to trafnie czasami wychodzi druga natura człowieka.

Pierwszy z nich, nieco starszy, z uśmiechem na ustach odpowiadał na pytania redaktor M. Olejnik, tłumacząc spokojnie omawiane zjawiska. Drugi, stanowił przeciwieństwo spokoju dominującego w usposobieniu pierwszego.

Dobrze, że rozmowa przebiegała na odległość, bo gdyby siedzieli w studiu telewizyjnym mogłoby się zrobić niebezpiecznie… Zacietrzewienie drugiego wychodziło nie tylko w potoku karabinowym wyrzucanych i nie do końca przemyślanych słów, ale w całej jego fizjonomii.

Najtrafniej zdradzają nas oczy, które w tym przypadku wychodziły wprost z orbit. Może nie do końca trafnie, ale skojarzył mi się kultowy film „Dyktator” z Charlie Chaplinem w roli głównej.

Niedokładna adekwatność polegała na tym, że o ile „Dyktator”, z racji przekazywania poważnych treści, choć w śmiesznej formie, uzasadniał stosowaną przez aktora mimikę, o tyle tutaj na kanwie strat i zysków poszczególnych grup społecznych owe dyktatorskie zacietrzewienie nie znajdowało uzasadnienia.

Choć może się mylę? Może pojęcie solidarność społeczna jest tak właśnie przeżywane przez tych, którzy używają tego zwrotu sloganowo, nie rozumiejąc dokładnie, co to oznacza, czy powinno oznaczać w rzeczywistości?

Obaj profesorowie, jak sądzę, należą do osób średniozamożnych, którzy w wyniku zmian podatkowych proponowanych w „Polskim ładzie” mogą suma summarum na tej zmianie znikomo skorzystać.

Stracą na pewno najbardziej bogaci i ten fakt nie mieścił się w głowie drugiemu profesorowi, choć jego bezpośrednio nie dotknie. Inna sprawa, że jakiś czas temu, ten drugi profesor występując w mediach, prezentował się dość interesująco i logicznie tłumaczył swoje zapatrywania.

Cóż, więc takiego się stało, że spokojny, opanowany człowiek, umiejący poprawnie przedstawiać poglądy, nagle zamienia się we własne przeciwieństwo? Dlaczego osoba, która nieraz tłumaczyła kwestie racjonalnego gospodarowania pieniędzmi publicznymi w sposób realizujący sprawiedliwość, dzisiaj w obliczu „Polskiego ładu” zachowuje się, jak szaleniec?

No, cóż, jest to problem dla psychologów i to dobrej klasy. Rzecz jasna, każdy z nas należący do dowolnej grupy zamożności, chciałby, aby w miarę rozwoju i upływu czasu, żyło mu się dostatniej.

Nie potrzeba jednak wykształcenia profesorskiego, aby zrozumieć, że rządzący nie są cudotwórcami i stąd nie mogą równolegle poprawiać jednakowo poziomu życia wszystkich bez wyjątku.

Taki sposób podejścia do rządzenia i gospodarowania wykazuje marzycielski infantylizm, który nie przystoi żadnej osobie dobrze wykształconej, a już na pewno nie tej z tytułem naukowym.

Dzisiaj, będąca w kropce opozycja, poszukuje usilnie osób, które potrafiłyby całą swoją osobowością przykryć plan „Polskiego ładu”, ośmieszyć go i zdezawuować.  Przykre jest tylko to, że takiej roli podejmuje się osoba dotychczas uznawana w sferze publicznej za rozsądną.

Okazuje się jednak, że w trudnych rozmowach polityczno-społecznych, zwłaszcza na kanwie sprawiedliwości, wbrew chyba intencjom samych zainteresowanych, wychodzi druga natura, a może ta prawdziwa natura człowieka?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *