Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, stąd należałoby przyjąć świąteczny, uroczysty nastrój rodzinny i w takim gronie najbliższych cieszyć się rzeczywistością, ale niestety nie ma ku temu podstaw.
Publiczna haniebna wypowiedź porównująca obronę granicy białoruskiej do działalności Niemców w hitlerowskich obozach koncentracyjnych i brak dementi oraz odcięcia się od wypowiadającej te słowa przez szefa partii opozycyjnej pokazuje, w jakim bagnie żyjemy.
Jeżeli ktoś w charakterze polskiego europosła publicznie tak twierdzi, co nie tylko nie spotyka się z powszechnym potępieniem, ale jeszcze znajduje obrońcę w osobie lewicowca z tytułem profesorskim, to oznacza, że zabrnęliśmy w kompletnie ślepy zaułek.
Dla młodego pokolenia być może nie mają te słowa aż tak wielkiego znaczenia, gdyż współczesność ich otaczająca zmierza chyba do uniwersalizmu i likwidacji państwowości, co nie oznacza jednak zrównywania ludobójstwa z obroną.
Całkiem jednak możliwe, że jesteśmy bardzo bliscy tego rozwiązania. W obliczu hańby narodowej przedstawiciele władzy oponują w mediach publicznych i w koło Macieju wyjaśniają błędność określeń poświadczając, że słowa zatraciły swoje znaczenie.
Jak wobec tego rozumieć gesty patriotyczne Prezydenta RP, Marszałka Sejmu, czy Premiera składających wieńce na tym, czy innym pomniku ofiar walczących o niepodległość Polski, jeżeli w wyniku tej hańby pozwala się by narodowi bezkarnie pluto w twarz?
Władza musi być władzą, a nie gronem bawiącym się klockami lego…Dzisiaj niezbędny jest bis Piłsudski, który to całe rozbisurmanione towarzystwo złapie za twarz i zrobi porządek. Pewnych granic, bowiem przekraczać nie wolno.
Rządzący w tym miejscu powiedzą prawdopodobnie, że żyją w pewnych okowach, czyli są ograniczeni demokratycznymi uwarunkowaniami i dlatego wykonują w tym zakresie syzyfową pracę…
Czas, więc najwyższy to zmienić, wprowadzając legalną, wiążącą wykładnię ustaw i regulacje prawne zwalczające zdradliwość parlamentarzystów sprzyjających hańbie narodowej.
Społeczeństwo wybierając swoich przedstawicieli do władzy nie godzi się przecież w zdecydowanej większości, aby opłacać z własnych podatków zdrajców żywotnych narodowych interesów.
A kto uważa inaczej, może bez przeszkód zmienić zarówno swoje miejsce zamieszkania w ramach zasady wolnego przemieszczania się po terenie Unii Europejskiej, jak i przynależność państwową.
Czas najwyższy zacząć działać w roli prawdziwej władzy, bo inaczej obudzimy się pewnego dnia objęci skutkami słusznej myśli Konfucjusza, który stwierdził, że „kiedy słowa tracą swoje znaczenie, narody tracą swoją wolność” i będzie po Polsce i po całym naszym narodzie…
Karabeusz