Oglądałem wczoraj mecz Bayernu przegrany 0 :1 i muszę stwierdzić, że takiej degrengolady w tym zespole jeszcze nie widziałem. Schematyczna wolna gra pozbawiona pomysłu na przeciwstawienie się dość sprawnie funkcjonującym Hiszpanom.
Żadna formacja nie zasłużyła na pozytywną ocenę. Wyglądało to tak, jakby grali sparing z trampkarzami po suto zakrapianej kolacji poprzedniego dnia. Gdybym nie pamiętał dobrych meczów Bayernu, to mógłbym stwierdzić, że to grali jacyś trzecioligowcy i do tego w dość złym dniu pod względem sprawności fizycznej!
Po strzelonym im szybko golu, pierwszą połowę przespali. Prawie wszystkie pojedynki indywidualne Niemcy przegrywali. Trener dokonał kilku zmian i pierwsze minuty drugiej części pokazały, że być może coś ciekawego zacznie się dziać. Niestety, nic z tego nie wyszło.
Poszczególni świeży fizycznie zawodnicy zapomnieli chyba, że piłka nożna jest grą zespołową, w której poszczególne formacje odgrywają istotną rolę. Nie znaczy to oczywiście, że obrońca, pomocnik, czy nawet bramkarz nie mogą strzelić gola, oczywiście mogą tyle, że w sprzyjającej sytuacji.
Tymczasem indywidualiści niemieccy usiłowali każdy na własną rękę posłać piłkę do siatki, strzelając prosto w ręce bramkarza, obok bramki lub w niebo. Właściwie, gdyby nie było na boisku Lewandowskiego, to nic by się nie stało, koledzy, bowiem olewali go kompletnie, tak jakby jego kariera w tym zespole już się zakończyła?
Natomiast Hiszpanom wyraźnie brakowało kończącego akcje strzelca i gdyby w swoim zespole posiadali taką indywidualność jak Robert, to Bayern wróciłby do domu z bagażem dwucyfrowym…
Patrzę teraz na naszą drużynę narodową, która w meczu ze Szwecją pokazała, że posiadamy bardzo duży potencjał piłkarski, będący zgraną drużyną, jako całość. Aby osiągnąć sukces, te talenty trzeba umieć wykorzystać.
Nie zgadzam się z poglądami tych, którzy powiadają, że za czasów trenera Górskiego byli świetni zawodnicy a teraz ich nie ma. Rzeczywiście ten trener trafił na znaczną liczbę wybitnych piłkarzy, ale też popełnił błąd przed meczem z RFN mówiąc – byleście tylko nie przegrali, zamiast macie zwyciężyć!
W skali porównawczej uważam, że dzisiaj posiadamy praktycznie lepszych piłkarzy, ponieważ większość z nich gra w renomowanych europejskich klubach i ich doświadczenie ma bardzo istotne znaczenie, czego nie było wówczas.
Dlaczego drużyna Górskiego będąca faktycznie światową potęgą piłkarską nie osiągnęła nic na mistrzostwach świata w 1978 r.? Sprawa jest dość prosta, sukces zależał od właściwej motywacji finansowej.
Piłkarze zawsze, w tym dzisiaj grają za pieniądze i to duże pieniądze. Z tego powodu łatwiej jest osiągnąć sukces w sportach indywidualnych, ot choćby w tenisie, czy w skokach narciarskich, bo tu każdy jest dla siebie sternikiem i okrętem, a w sporcie drużynowym trzeba umieć zgrać interesy nieraz wzajemnie sprzeczne.
Takim trafnym przykładem jest kariera Agnieszki Radwańskiej, która umiejętnie wykorzystywała talent. Zdawała sobie sprawę, że jest zawodniczką słabą fizycznie, toteż zbierała punkty w mniejszych turniejach, dochodząc do 2 pozycji w rankingu.
Inaczej jest z pierwszą rakietą świata Igą Świątek, emanującą siłą fizyczną, ale też umiejącą umiejętnie nią gospodarować. Po trzech zwycięstwach w dużych turniejach, słusznie odpuściła następny, gdyż zamiary trzeba liczyć na siły, a nie odwrotnie.
W sporcie zespołowym, jakim jest piłka nożna motywacja finansowa pozostaje elementem pierwszoplanowym, choć nie wiem, dlaczego publicznie mówi się o tym półgębkiem? Jeżeli więc trener i władze piłkarskie będą umiały wykorzystać potencjał kadrowiczów, to jesteśmy w stanie osiągnąć sukces o krok lub dwa większy niż za minionych czasów.
Do wniosku takiego dochodzę porównując nasz mecz z niewygodnymi zawsze Szwedami, w którym drużyna pokazała zaciętość, determinację oraz umiejętności i wczorajsze dziadostwo Bayernu, którym nasi piłkarze już bardzo dawno się nie splamili.
Karabeusz