„JAKIE PIĘKNE SAMOBÓJSTWO”* II

Co takiego złego uczyniliśmy lub czego nie zrobiliśmy, dopuszczając do totalnego wykorzystywania przez obcy biznes? Skrótowo łatwo to ująć w punktach. Po pierwsze, po 1989 r. i dokonanym przełomie politycznym nie uporządkowaliśmy kwestii przeprowadzonych przemian.

Miały one charakter powierzchowny. Klasyczny błąd polegał na nieprzeprowadzeniu dokładnej dekomunizacji. Efektem jest kuriozalny fakt, że do Unii Europejskiej wprowadził nas premier, były aparatczyk socjalistyczno-komunistyczny, który dzisiaj chce uchodzić za pierwszego demokratę, i uczyć nas definicji demokracji!

Po drugie, tworzenie Konstytucji RP powierzyliśmy ugrupowaniom postkomunistycznym, które dzisiaj, jako liberalna demokracja mają najwięcej do powiedzenia w kwestii etyki, wolności człowieka, formuły demokratycznego państwa prawa, etc.

Po trzecie, do chwili obecnej III RP nie było stać na zrealizowanie wszystkich 21 postulatów „Solidarności” z 1980 r. Minęło ponad 40 lat, a od 1989 r. ponad 30 i to zadanie okazało się dla poszczególnych rządów za trudne, wręcz niemożliwe do spełnienia.

Przykładowo postulat powszechnego obniżenia wieku emerytalnego do 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn zrealizowano w ten sposób, że podwyższono ten wiek do 67 lat i dopiero zmiana ekipy rządzącej doprowadziła jedynie do przywrócenia stanu poprzedniego.

Czy dzisiaj nie mamy elit politycznych zdolnych do realizacji zadań z korzyścią dla Ojczyzny i suwerena? Oczywiście, że mamy. Może doszło do przetrzebienia w wyniku tragedii smoleńskiej, ale i tak ostała się jeszcze pewna liczba patriotycznie nastawionych polityków.

Kto jest wobec tego winien istniejącemu marazmowi przybierającemu od czasu do czasu formę kabaretu a nawet cyrku politycznego? Niestety musimy się uderzyć w piersi i przyznać, że to my jesteśmy temu winni i trzeba to sobie powiedzieć, choćby w formie spowiedzi wielkanocnej.

Nie wystarczy przyznanie się do winy, lecz należy przybrać postawę czynną i dokonać zmiany, gdyż nikt tego za nas nie zrobi! Jak to naprawić? Trzeba zerwać z poglądem wciskanym podprogowo, że polityka jest be i nie należy się nią zajmować, co znaczne rzesze wyborcze zniechęca do czynnej postawy.

Zaprzeczyć trzeba bzdurze, że polityka to jakaś super skomplikowana działalność, której średnio rozgarnięty wyborca nie jest w stanie pojąć. To plucie w twarz każdemu wyborcy, mówiące niedwuznacznie, jakim pozostaje imbecylem niegodnym w ogóle zbliżać się do urny wyborczej, podczas gdy politykę każdy z nas, na co dzień stosuje!

Dziwnie przyzwyczailiśmy się do takich potwarzy i w efekcie w dość sporym rozmiarze im ulegamy, na co wskazuje statystyka wyborcza osób niebiorących w tych czynnościach udziału.

Pozwalamy się obrażać na porządku dziennym. Przykładowo, pewien przefarbowany na demokratę reżimowiec publicznie stwierdził, że jego emerytura w kwocie 3,5 tys. złotych miesięcznie może mu służyć jedynie na papierosy.

Czy ktoś się czynnie tym oburzył, zwłaszcza miliony Polaków, którzy żyją za kwoty jeszcze niższe? Nie było żadnego skandalu. Przeciwnie, ta persona siedzi na fotelu mądrych głów byłych prezydentów oraz premierów i w nagrodę jeszcze wybrano ją na posła unijnego!

Dzisiaj tenże za 30 tys. złotych (srebrników) miesięcznie z głębi fotela unijnego poucza nas o konieczności przestrzegania wyimaginowanej przez jego ugrupowanie polityczne demokracji unijnej!

Zarzuca jeszcze dzisiejszej władzy, że ma charakter niedemokratyczny, czyli reżimowy. A my potulnie przyjmujemy to za dobrą monetę, choć w oczywisty sposób widać, że to są jakieś farmazony.

Gdyby zarzut o władzy reżimowej był prawdziwy, to on i inni jego kamraci plujący na Ojczyznę i dbający tylko o własny interes, już dawno siedzieliby w przysłowiowej Berezie Kartuskiej, jak to miało miejsce z przeciwnikami politycznymi po zamachu majowym.

W ferworze walki o własne codzienne zdobywanie dóbr zapomnieliśmy, że pomyślność wszystkich zależy od tego, jakich przedstawicieli sobie wybierzemy, choć idąc do prawnika, czy lekarza po pomoc, wcześniej ustalamy i rozpytujemy o kogoś rzetelnego oraz odpowiedzialnego.

Dlaczego tego nie robimy w kwestii wyboru polityków, którzy nas reprezentują i od których zależy cała nasza przyszłość, a nie jednostkowe zdarzenie, tego nie pojmuję? Niektórzy powiadają, że wielka polityka to trudna rzecz.

Zgoda, ale są zdarzenia, które na pierwszy rzut oka uczeń szkoły podstawowej może rozszyfrować. Przykładowo, przez całe lata wielu Polaków wierzyło we wciskane nam bzdury na temat pancernej brzozy, która rozbiła samolot prezydencki wraz z pasażerami prawie na drobny mak…

Czy ktoś pokusił się o sprawdzenie tej rewelacji choćby z punktu widzenia doświadczenia życiowego i wiedzy ucznia szkoły podstawowej? A przecież wystarczyło sięgnąć do encyklopedii lasu, aby się dowiedzieć, że brzoza to drewno miękkie i do rozbicia pancernego skrzydła samolotu niezdolne.

Wystarczyło sprawdzić w internecie, że samolot ważył ponad 55 ton, leciał z prędkością około 200 km/godz. i taka masa pędu, górną część brzozy zetnie jak zapałkę. A w razie dalszych wątpliwości można było pofatygować się do nauczyciela fizyki w szkole podstawowej po fachową poradę, zamiast dawać się totalnie oszukiwać.

Ale nikomu się tego nie chciało. Wierzono na słowo mediom podającym idiotyzmy z korzyścią dla sprawującej rządy władzy, która także rodaków totalnie oszukiwała, a tenże bez żadnego sprawdzenia, czy refleksji wybierał ją na kolejną kadencję.

Wierzył premierowi, który przekonywał, że nie posiada guzika, przy pomocy którego mógłby poprawić los wyborców, a ci bezkrytycznie mu ufali, dając się nadal w drugiej kadencji cyganić, bo właśnie ten guzik od niego otrzymywali…

Do kogo więc mamy mieć pretensje, jak nie do siebie, że było źle i naprawa ślimaczy się długo? Nie do N, nie do R, tylko do samych siebie, ponieważ z powodu własnej łatwowierności i wręcz skrajnej głupoty dawaliśmy się popularnie mówiąc robić w konia!

Karabeusz

*felieton nawiązujący do książki Rafała Ziemkiewicza pod tym tytułem z 2014 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *