K. W jaki sposób istnienie legalnej wykładni ustaw może wpłynąć na poprawę praworządności urzędniczej, z którą dzisiaj nie jest najlepiej?
TMN. Sam fakt funkcjonowania legalnej wykładni ustaw z psychologicznego punktu widzenia zmieni nastawienie urzędników do przestrzegania prawa, ponieważ wyeliminuje powszechną dowolność interpretacji prawa. Przykładowo, wiążące wyjaśnienie danego przepisu wykluczy nie tylko odmienną jego wykładnię przez sąd, ale też przez urzędnika państwowego, czy samorządowego.
K. Jaki proces psychiczny do takiego mentalnościowego przeformatowania doprowadzi?
TMN. Tak sędzia, jak i urzędnik zdadzą sobie sprawę z tego, że nie mogą interpretować ustawy sprzecznie z wiążącą jej wykładnią, bo wówczas dopuszczą się rażącego naruszenia prawa, za co grożą nieuchronne negatywne konsekwencje, nawet niekiedy karne. Czyli staną się praworządni z motywu obawy o własną odpowiedzialność prawną.
K. Zaraz po reaktywacji legalnej wykładni ustaw będziemy mieli znikomą liczbę tych wiążących rozstrzygnięć, wobec czego, co będzie motywowało urzędnika do jednakowego zastosowania prawa, w przypadku tych przepisów, które taką wykładnią nie są jeszcze objęte?
TMN. Wprowadzenie do systemu prawnego legalnej wiążącej wykładni bardzo szybko uzmysłowi każdemu urzędnikowi potrzebę doskonalenia własnego mechanizmu poprawnego stosowania przepisów ustaw.
K. Z jakiego powodu?
TMN. Urzędnik podlega ocenom okresowym jakości swej pracy, wiedząc zatem o istnieniu wiążącej wykładni będzie się starał doskonalić system wykładniowy po to, aby podczas takiej oceny nie dać podstaw do wyeliminowania go z grona urzędniczego z powodu stosowania prawa w sposób urągający podstawowym regułom wykładniowym.
K. Czy dzisiaj ten mechanizm nie funkcjonuje?
TMN. Niestety nie. Urzędnicy, to są w ogromnej większości osoby o wykształceniu prawniczym lub administracyjnym, czyli ogólne reguły systemu prawa nieźle znają. Wiedzą zatem, że dzisiaj nie ma wiążącej wykładni ustaw, toteż za przeprowadzenie najbardziej obrazoburczej wykładni przepisu danej ustawy, nikomu nic nie grozi.
K. Czyli istniejący dzisiaj system prawny sprzyja wprost bylejakości?
TMN. Nie tylko. On powoduje także istotne obniżenie się poziomu nauk prawnych. Dzisiaj naukowcy z różnych dziedzin prawa nieraz spierają się o problemy, które w warunkach istnienia wiążącej wykładni w ogóle nikomu do głowy by nie przyszły, a teraz niepotrzebnie zabierają tylko ogromny czas antenowy.
K. Przykładowo?
TMN. Choćby prosty problem powstały na tle przepisu art. 178 Konstytucji, co wolno, a czego nie wolno sędziemu w wystąpieniu, czy zachowaniu publicznym? Przecież ta sprawa powinna być raz wiążąco przesądzona, a ona od 7 lat nie schodzi z anten medialnych. Miliony godzin antenowych poświęca się programom o praworządności obrazującym z punktu widzenia przeciętnego widza tak oczywiste naruszenia prawa, że właściwie nie ma o czym dyskutować. Tyle, że brak wiążącej wykładni uniemożliwia racjonalne rozwiązanie tych problemów, a także skuteczne naprawienie wyrządzonych szkód przez sprawców bezprawia.
K. To, co mówisz prowadziłoby do wniosku, że tkwimy w kompletnym bagnie prawnym i do tego posiadamy lekarstwo naprawcze, ale zamiast je zastosować, nadal w kółko o to samo się spieramy. Przecież to jest jakiś oczywisty absurd!
TMN. Faktycznie jest i my nie potrafimy w prosty sposób go wyeliminować, pozwalając dalej szeroko rozumianym urzędnikom kołować nas na temat praworządności.
K. A jeśli urzędnicy będą zwlekać z poddawaniem problemów interpretacyjnych pod rozstrzygnięcie w drodze legalnej wiążącej wykładni, to co wtedy?
TMN. Można wprowadzić obowiązek ustawowy zgłaszania takich przypadków określonemu podmiotowi w razie stwierdzenia przez urzędnika w toku prowadzonego postępowania rozbieżności interpretacyjnych na tle stosowania danego przepisu. Z kolei ten uprawniony podmiot, po potwierdzeniu istnienia rozbieżności będzie także ustawą zobowiązany do zgłoszenia wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wydania wiążącej wykładni danego przepisu.
K. Biorąc pod uwagę liczbę obowiązujących w Polsce ustaw, skalę wątpliwości interpretacyjnych i 15 sędziów TK, na barki których spadnie obowiązek wydawania legalnej wykładni, to obawiam się o szybkość sporządzania wykładni, zwłaszcza w początkowym okresie po reaktywowaniu omawianej instytucji.
TMN. Można przejściowo tę wykładnię rozłożyć na stopnie. To znaczy przypisać poszczególnym resortom realizującym zadania przewidziane w danej ustawie, prawo dokonywania i obowiązek publikowania na urzędowej stronie internetowej wiążących wykładni przepisów budzących wątpliwości interpretacyjne. Równolegle można ustanowić podmiot uprawniony do kierowania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w razie rozbieżnych poglądów pomiędzy resortami na tle stosowania przepisów ustawy leżącej na styku kompetencji dwóch lub więcej resortów.
K. A co z prawami obywatela, który uważałby wykładnie resortowe, jako urzędnicze za niesłuszne, bo motywowane podłożem politycznym a niekoniecznie prawniczym?
TMN. Obywatel za pośrednictwem Ministra Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich, czy sądu także miałby prawo kwestionowania wykładni resortowej w trybie między innymi dotychczasowej skargi konstytucyjnej.
cdn.