K. Nie powiesz chyba, że wybitny profesor nauk prawnych, słuchając wypowiedzi przedstawicieli opozycji nie byłby w stanie zrozumieć, błędnych, nielogicznych sformułowań?
TMN. Może tak, może nie? Jeśli stale oglądał tylko np. TVN, to może pozostawać w błędzie jeszcze bardzo długo, ponieważ narażany jest systematycznie na skuteczne oddziaływania propagandowe tego medium, które czyni przedstawicieli opozycji bohaterami walki ze złym PiS-em, najgorszą partią od 1989 r. Oglądający tę stację telewizyjną w pełni w to wierzą.
K. Tak, jak odbiorcy telewizji publicznej, którzy gloryfikują PiS. Jak rozwiązać ten spór?
TMN. Pewnych sporów, zwłaszcza mających charakter ogólnej oceny, rozwiązać nie sposób. Są one wpisane definicyjnie w ustrój. Inaczej sprawa wygląda ze szczegółowymi konkretnymi problemami.
K. Czy sądzisz, że jeśli ktoś jest zwolennikiem dzisiejszej opozycji, to żadne nawet obiektywnie przekonujące argumenty nie są w stanie zmienić jego poglądów?
TMN. Może, aż tak nie, ale jest to bardzo trudne. Zależy przede wszystkim od tego, czy rozmówcę uda się namówić do logicznego rozumowania i posługiwania się zdrowym rozsądkiem.
K. Uruchomienie tego procesu jest trudne, nie mniej nie bardzo rozumiem dlaczego, skoro tymi metodami myślenia posługujemy się przy rozwiązywaniu ważnych problemów życia codziennego?
TMN. Przyczyn może być kilka. Przede wszystkim, ktoś, kto dał się podejść, oszukać mediom i później nawet to zrozumie, nie często będzie skłonny przyznać się do błędu. Przy czym, im wyższy stopień wykształcenia prezentuje, tym większy będzie opór względem przyznania się do pomyłki.
K. Dlaczego? Przecież tylko głupiec nie zmienia zdania i uporczywie tkwi na straconej pozycji?
TMN. Tak to nie działa u osób wykształconych. Cenzus, zwłaszcza naukowego wykształcenia przeważająco nie zachęca do ujawnienia błędu z powodu możliwości nadszarpnięcia powagi nauczyciela, czy nauczyciela akademickiego. Rzadko się zdarza w tym gronie osoba, która łatwo przyzna się do popełnionego błędu, bo takie zdarzenie uznaje za dyshonor.
K. Wielki filozof Sokrates mawiał: „wiem, że nic nie wiem” i wielu podobnych mu wtórowało.
TMN. Można powiedzieć, że naprawdę wielkich uczonych na coś takiego stać. Trzeba jednak pamiętać, że Sokrates w swoich poglądach był szczególnie nietypowym filozofem, który nie wahał się na kartę poglądu postawić własne życie i jak wiemy źle skończył. Dzisiaj od przedstawicieli oświaty, czy nauki czegoś takiego się nie oczekuje.
K. Może wobec tego, jako przykład podasz kogoś o wykształceniu odpowiadającemu twojemu, prawniczemu.
TMN. Miałem koleżankę, z którą dogadywałem się w sprawach prawniczych bardzo dobrze. Zawsze jednak, gdy rozmowa schodziła na tematy wielkiej polityki, nasza wymiana myśli natrafiała na trudności w porozumieniu.
K. Z czego one wynikały? Oboje przecież w dyskusjach prawniczych posługiwaliście się tak logiką, jak i zdrowym rozsądkiem.
TMN. Rzeczywiście tak było. Odnosiłem jednak wrażenie, że w sprawach politycznych koleżanka nie chce przyjąć do wiadomości zapatrywań zgodnych z logicznym rozumowaniem. Nie mogąc przeciwstawić się odmiennymi logicznymi argumentami, ucinała dyskusję nietypowym dla prawniczki zwrotem – może ja jestem głupią babą i niczego nie rozumiem?
K. Czy coś z tym dalej robiłeś?
TMN. Nie, ponieważ nie było sensu, skoro ktoś z uporem nie przyjmował do wiadomości logicznych argumentów.
K. Jak wyjaśnisz tę sprzeczność pomiędzy stałym używaniem logiki w sprawach zawodowych i odstępstwami w sytuacji rozmów o polityce?
TMN. Być może wynikało to stąd, że dana osoba udzielająca się towarzysko, przebywała często w gronie osób o takich zapatrywaniach, z którymi dobrze się czuła i miała zbieżne w rozmowach oceny na tematy polityczne. Gdyby nagle zmieniła zapatrywania, te relacje towarzyskie mogłyby się popsuć i dlatego nie zamierzała zmieniać swoich poglądów.
K. No dobrze. A relacje między wami nie mogły się popsuć wskutek jej nielogicznego rozumowania?
TMN. Nie mogły, gdyż funkcjonując w sferze zawodowej, oddzielaliśmy problemy związane z pracą od zagadnień i ocen prywatnych, a do takich należy dyskusja o polityce.
K. Teraz oboje jesteście emerytami. Ona pobiera 13 emeryturę, czy to nie jest w skali porównawczej powód, aby zmienić zdanie, skoro od Tuska mogła liczyć tylko na znany humorystyczny guzik…?
TMN. Nasze kontakty są dzisiaj rzadkie, przybierają zasadniczo formę telefoniczną. Zaobserwowałem jednak zjawisko przeciwne poprawie i refleksji politycznej. A mianowicie koleżanka dzisiaj zionie nienawiścią do PiS-u. Potwierdzałoby to moje podejrzenie o kręgach jej przyjaciół, w myśl przysłowia: z jakim przestajesz, takim się stajesz.
K. Co z tym można zrobić?
TMN. Obawiam się, że z tym przypadkiem chyba nic. Być może, jak się władza zmieni i koleżanka odczuje tego negatywne konsekwencje finansowe, to będzie uważać, że to są skutki wcześniejszej błędnej polityki PiS-u.
K. Volenti non fit iniuria?
TMN. Niestety, chyba ta reguła zadziała jeżeli większość rodaków nie opamięta się w swoim nielogicznym politycznym rozumowaniu i tym samym postępowaniu wbrew własnemu interesowi.
cdn.