ZAGUBIENI…

Zbliża się koniec roku  sprzyjający rozważaniom nad rzeczywistością. Okres jest niezwykle ważny, gdyż pozwala na spojrzenie choćby w krótkotrwałą przeszłość i wyciagnięcie wniosków na przyszłość. Mamy na to mało czasu.

Przeznaczamy go na zdobywanie pieniędzy służących codziennym potrzebom egzystencjalnym. Brak przyczynowo skutkowej metody nauki historii wyklucza wnioski z przeszłych dalszych zdarzeń.

Pozostała namiastka bieżącego roku zmierzającego szybko ku końcowi. Ale i w tym zakresie możemy nie wykorzystać okazji, bo Sylwester sprzyja zabawom i tańcom, a Nowy Rok odpoczynkowi po nich.

Jeżeli usiłować coś zrobić, to obecny okres między świąteczny jest trafnie wybrany na takie przemyślenia. Ten czas sprzyja w każdej działalności rocznemu sprawozdaniu i planom na następny 12 miesięczny przedział czasu.

Porównując minione zdarzenia i plany na przyszłość jesteśmy w stanie dokonywać porównań i analiz, a tylko one mogą natchnąć na pójcie w lepszą przyszłość. Podstawowy warunek to prawda, aż do bólu, bez oszukiwania samego siebie…

Materiał oceny jest bogaty, bo Święta Bożego Narodzenia sprzyjały spotkaniom i wymianie doświadczeń z najbliższymi. Czasem w czasie takich rozmów narodzi się zbawienna myśl korzystna dla przyszłości…

Urodzi się sposób, jak sprawniej żyć, układając własne dzieje bardziej poprawnie. Magia Świąt ma swoje znaczenie, byle obfitowała w pozytywne uczucia, a takie odruchy jak zazdrość pozostawiła w lamusie.

Wojna na Ukrainie nie sprzyja optymizmowi i choć nie jesteśmy bezpośrednio zagrożeni, to fatum wciąż nad nami wisi. Nie możemy dokładnie rozeznać przyczyn wojny i dlatego osądy, co do momentu zakończenia mogą być zawodne.

Świadomie pomagamy poszkodowanym i to jest element korzystny, pozwalający oczekiwać, że istnieje jednak pewna sprawiedliwość dziejowa na tym świecie. Sprowadza się ona do indywidualnego pojęcia szczęścia.

To odczucie jest często zaburzane medialną propagandą zachęcającą do kolejnego zdobywania dóbr. W trudnych chwilach wzdychamy do bogactwa, sądząc, że nababom świetnie się żyje.

Indywidualne pojęcie szczęścia jest często przesłaniane zachłannością zdobywania bogactw, które w efekcie wcale tego uczucia nie przynoszą. Każdy z osobna musi je sam znaleźć. Ono nie zawsze ma widoczne ogromne rozmiary.

Czasem sprowadza się do całkiem prostych, drobnych gestów pozwalających jednostce poczuć się szczęśliwą, choćby w wyniku bezinteresownej pomocy innym. Uczucie musi kiełkować z indywidualnego wnętrza każdego z nas, bo tylko wtedy będzie prawdziwe, stąd nie jest podatne na uogólnienia.

Spojrzenie na miniony rok, dokonanie analizy zdarzeń i ich oceny może przybliżyć do stanu bliskiego temu przeżyciu. Posiada ono osobisty niepowtarzalny przymiot, niczym nadawany jednostce pesel…

Tenże otrzymujemy na całe życie, a szczęście musimy sami w sobie znaleźć, czyli zrozumieć, co jest potrzebne, aby móc poczuć się spełnionym? Odpowiedź mamy zapisaną w genach, ale nie potrafimy jeszcze jej odczytać.

W związku z tym błędnie oceniamy własną osobowość i w pogoni za szczęściem nie poszukujemy własnego, lecz posługujemy się obcym…Medialna propaganda temu sprzyja. Wystarczy być bogatym, umieć osiągać jak najwięcej dóbr i co dalej z tym bogactwem czynić? Być z nim, po prostu szczęśliwym!

Ale to nie takie proste, ponieważ nie odkryliśmy własnego poczucia błogostanu i dlatego samo bogactwo chwilowo nas ucieszy, a później sprawi kłopoty, kwasy, nieporozumienia i w efekcie sprowadzi się do pustki, czyli szczęścia nie przyniesie.

Mamy do spełnienia w czasie egzystencji ważne zadanie poznania samego siebie, co często przerasta nasze możliwości. Widzimy ludzi bogatych, którym na pozór nie brakuje gwiazdki z Nieba, ale oni są nieszczęśliwi, jeśli nie znaleźli osobistego szczęścia… Czasem taki stan skłania ich nawet do samounicestwienia…

Okres między świąteczny jest czasem szczególnym, kiedy możemy przy pomocy dokonywanych analiz i porównań dojrzeć głębię własnych potrzeb. Tego, co jest nam potrzebne i z czym czujemy się doskonale.

Poszukiwania mają charakter indywidualny, czyli każdy z nas musi sam tę pracę domową wykonać. Tutaj niczego nie przyniosą pozory, sztuczki, czy oszustwa. To jest tak jak zwykła matematyka pokazująca, że 2+2=4.

Nauczeni przeszłym doświadczeniem albo zdołamy znaleźć ten osobisty wynik, albo będziemy się błąkać, napawani iluzjami i cudzym życiem. Wszelkie rady płynące z różnych źródeł, stanowią tylko pomocnicze słowniki…

Ułatwiają one dojście do sedna sprawy, ale nigdy za nas całej pracy nie wykonają. Być i żyć w zgodzie z samym sobą, to przede wszystkim chęć postępowania zgodnie z prawem naturalnym, odzwierciedlonym w dekalogu.

Tylko taka postawa może nas przybliżyć do własnego wnętrza, gdyż te wskazówki dał nam Bóg, lub jak kto woli przedstawiciele wyższej inteligencji kosmicznej, czyli ci, którzy tworząc człowieka doskonale go poznali, tak jak inżynier budujący maszynę od podstaw.

Czasem mam wrażenie, że zachowujemy się jak jajko mądrzejsze od kury, usiłując wykazać wyższość nad naszym stworzycielem, co egzemplifikuje się bezcelowymi działaniami bliskimi umiejętności Opatrzności…

Takim postępowaniem musimy strzelać w płot, gdyż same chełpliwe hasła i wykrzykiwania nie nadadzą nam boskiej mocy. Miotamy się, jakby zagubieni na całej kuli ziemskiej, choć posiadamy wyraźny kierunek działania w postaci dekalogu.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *