Motto: dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie…
To, co aktualnie dzieje się w polskich mediach opozycyjnych pozwalających sobie tworzyć bezzasadną nagonkę na najwybitniejszego współczesnego syna polskiej ziemi, czyli Jana Pawła II jest niebywałym skandalem.
Najpierw przeanalizuję stawiane zarzuty, o których można przeczytać w internecie. Otóż mamy księży X, Y, Z. Pierwszy z nich pracował w Kurii Krakowskiej pozostając agentem UB. Na podstawie dostępnych dokumentów i zeznań świadków ustalono, że był pedofilem.
Jakie to dokumenty? Pismo kardynała Wojtyły do kardynała Koeniga, w którym ten pierwszy poleca mu X, jako osobę zbierającą materiały dla celów pracy naukowej, nie wspominając o pedofilii. Autor materiału napastliwego dodaje wyraźnie, że w czasie pobytu w Wiedniu do żadnych tego typu nagannych zjawisk nie doszło.
Z przebiegu zdarzeń wynika logicznie, że nie mieliśmy do czynienia z rzeczywistym pedofilem, lecz agentem wsadzonym do Kurii Krakowskiej mającym skompromitować kardynała Wojtyłę. Z czego wniosek, że ten ostatni słusznie nie chwalił się tym zdarzeniem w liście do kardynała wiedeńskiego.
Po ujawnieniu podejrzenia pedofili księdza Y, kardynał Wojtyła usunął go ze swojego terenu, nie podejmując żadnych innych działań, ponieważ tenże ksiądz nie podlegał jego jurysdykcji, lecz ta leżała w gestii diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Ksiądz Z został osądzony przez sąd karny i po odbyciu kary, kardynał Wojtyła zwolnił go z odpowiedzialności na podstawie prawa kanonicznego, postępując zgodnie z zasadą prawną mówiącą, że nikt nie może być dwukrotnie sądzony za ten sam czyn.
Konkluzja filmu i opracowań na ten temat sprowadza się do twierdzenia, że kardynał Wojtyła musiał wiedzieć o pedofili występującej w Archidiecezji Krakowskiej, co jest oczywiście prawdą, tyle, że nie można mu przypisać nieprawidłowego postępowania w tych sprawach.
Dzisiaj przeżywamy powtórkę bezczelnej walki lewactwa światowego, europejskiego i krajowego z Kościołem Katolickim. Przypomnieć trzeba przestrogę prymasa Stefana Wyszyńskiego, który stwierdził, że jeśli będą was chcieli zniszczyć, to zaczną od Kościoła.
Nikt nie twierdzi, że Kościół Katolicki zrzesza samych aniołów i wśród księży nie występują czarne owce, jak to ma miejsce w każdej innej profesji. Bezpodstawne niszczenie naszej ikony narodowej jest jednak działaniem szczególnie bezczelnym.
Opozycja przekroczyła w matactwach Rubikon…Kto, pod kim dołki kopie, sam w nie wpada. Już przeżyliśmy usunięcie z parlamentu lewicy i dzisiaj nie tylko jej, ale wszystkim sprawcom tego skandalu grozi to samo.
Oni są buńczucznie przekonani, że konsekwentnymi kłamstwami mogą zdobyć władzę. Może innymi niecnymi informacjami udaje się zbajerować i oszukać część wyborców, ale na pewno nie zbezczeszczeniem wizerunku Jana Pawła II.
Może w ograniczonej intelektualnie części społeczeństwa zachodniego taki numer spotyka się z poklaskiem, ale nie wśród ogromnej, zdecydowanej większości rodaków. Napastnicy uznali się za geniuszy, sądząc, że mogą tę intrygę włożyć w tendencję podupadającej opinii o Kościele Katolickim w Europie i świecie.
Przeliczyli się w kalkulacjach, gdyż Jan Paweł II, jako jedyna dotąd nasza głowa Kościoła Katolickiego, który przez 27 lat pontyfikatu tę funkcję doskonale sprawował, stał się ikoną nie tylko dla polskich katolików, ale dla ogromnej większości wszystkich Polaków.
Był ponadto wyśmienitym dyplomatą, politykiem, mającym bezpośrednie osobiste kontakty ze wszystkimi najwybitniejszymi przywódcami państw całego świata i zaskarbił sobie ich niezwykłe uznanie, jako najwybitniejszy Polak swej epoki.
Ponad 100 podróży apostolskich do 130 państw niebywale rozsławiły naszego Rodaka na całym świecie, dlatego jego osoba jest ogromnie ważna nie tylko dla polskich katolików, ale dla zdecydowanej większości rodaków z wyłączeniem łajdaków i szubrawców.
Tutaj elementy religijne odgrywają drugorzędną rolę, gdyż Jan Paweł II cieszy się niezwykłym uznaniem Polaków bez względu na przekonania religijne, polityczne, czy jakiekolwiek inne. Jeżeli ktoś chce w kłamliwy sposób zniszczyć tę wielką ikonę, to jest tak jakby nam odebrał największy współczesny skarb narodowy.
Kto tego nie rozumie jest durniem, który chce odebrać narodowi personalną świętość. Każdy Polak niebędący ograniczonym umysłowo nie pozwoli sobie tej dumy z tego Wielkiego Człowieka zabrać, gdyż w skali międzynarodowej drugiej takiej postaci nie mamy.
Niektórzy powołują w następnej kolejności Lecha Wałęsę, ale to porównanie czeladnika z mistrzem. Pod każdy względem postać Jana Pawła II góruje nad Lechem Wałęsa, który za granicą może być poczytywany bardziej za Falstaffa aniżeli faktyczną wielkość.
Owszem był trybem pierwszoplanowym w wielkim ruchu „Solidarność”, ale nasz Papież pozostawał kreatorem tego ruchu, bez którego zabiegów dyplomatycznych podejmowanych względem ówczesnych mocarstw światowych żadna zmiana nie nastąpiłaby.
Trudno porównywać ich wkład w obalenie żelaznej kurtyny między wschodem a zachodem, gdyż to byłoby tak, jakby przyrównać dokonania Słonia do możliwości Mrówki. To nic, że ta Mrówka stała się później na różnych kontynentach krzykliwa, ale Mrówką pozostała nadal.
Napastliwe potwarze pod adresem naszej ikony spotkają się bez wątpienia ze zdecydowanym sprzeciwem i ukaraniem tych, którzy na polską świętość śmieli podnieść rękę, Zdarzenie ma miejsce w roku wyborczym, toteż najprostsze oburzenie sprowadzi się do wycięcia w pień wyborczy wszystkich inicjatorów i popleczników tej intrygi.
Karabeusz