Dyskusja o stanie polskiej współczesnej inteligencji i powstałe na tym tle wnioski naprawcze mają kardynalne znaczenie dla państwa i narodu. Zbieg różnych okoliczności spowodował niestety zapaść, aż do tego stopnia, że środki zaradcze są trudne do zastosowania.
Co można zrobić z polskimi instytucjami nauk prawnych, które choć mają jasno wytyczony model i kierunek funkcjonowania wynikający z Akademickiego Kodeksu Wartości, postępują akurat wbrew jego założeniom?
Przedstawiciele nauk prawnych w swojej statycznej masie zachowują się tak, jakby patrzyli wyłącznie na koniec swojego nosa, a nie na praktyczną rzetelność funkcjonowania zagadnień, którymi przyszło im się zajmować.
Od dłuższego czasu, a w każdym razie od 2015 r., że przedstawiciele uniwersyteckich jednostek nauk prawnych zajmują się medialnie polityką prawniczą, a nie prezentowaniem publicznym poglądów prawniczych pomagających skuteczniej stosować przepisy prawa.
Oni górnolotnie tłumaczą potrzebą zwracania uwagi na przestrzeganie zasad demokracji i przepisów Konstytucji RP, milcząc jednocześnie o rozwiązaniach prawnych mogących wyeliminować niepotrzebne spory na tle stosowania poszczególnych regulacji prawnych.
Rolą uniwersyteckich wydziałów prawa i administracji wynikającą z posiadanej wiedzy prawniczej pozostaje wskazanie sposobów prawnych eliminujących niepotrzebne spory, na tle stosowania przepisów, a nie eskalacja medialnych politycznych pyskówek na ten temat.
Ja mogę zrozumieć ich zamiar obrony przepisów Konstytucji RP, bo wszyscy mamy obowiązek przestrzegania jej postanowień, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, aby było wiadomo w sposób wiążący jak należy te przepisy jednoznacznie interpretować i stosować.
A to jest główna rola wydziałów prawa i administracji wszystkich uniwersytetów, bo przecież tam znajdują się najwybitniejsi polscy prawnicy. Przeciętnego obywatela mało interesuje, czy Prezydent RP miał, czy nie miał prawa ułaskawić kogoś przed wydaniem prawomocnego wyroku, ale jak poprawnie w takim przypadku należy postępować?
Tymczasem sławy prawnicze zarzucały Prezydentowi naruszenie przepisów Konstytucji, ale nikt nie wskazał rozwiązania w postaci rozstrzygnięcia tej kwestii wiążąco przez Trybunał Konstytucyjny i w ten sposób wyeliminowanie wątpliwości prawnych.
Uniwersyteckie wydziały prawa i administracji nie realizują zasad wynikających z Akademickiego Kodeksu Wartości. Kiedy Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął wiążąco kompetencje Prezydenta RP, pojedynczy profesorowie kwestionowali to ustalenie, podobnie Sąd Najwyższy, a uniwersyteckie WPiA nadal milczą, akceptując bezprawie.
Gdzie są dzisiaj dziekani wydziałów prawa i administracji, czemu nie protestują przeciwko anarchii, tylko siedzą cicho, jak myszy pod miotłą? To pokazuje, że w ślad za degrengoladą polskiej inteligencji, takie zjawisko dotyka polską naukę prawa.
To nie ja mam pokazywać, w jaki sposób uzdrowić w Polsce stosowanie prawa, ale oni. Tam są gremia wybitnych profesorów nauk prawnych, a ja jestem tylko zwykłym magistrem, absolwentem WPiA UJ.
Dlaczego oni nie tłumaczą i nie wyjaśniają potrzeby przywrócenia do porządku prawnego legalnej wykładni ustaw, która z powodzeniem funkcjonowała w Polsce do 1997 r.? Czemu siedzą cicho, znając lekarstwo, które może naprawić stan przestrzegania prawa?
Słyszymy stale w mediach wypowiedzi profesorów nauk prawnych prezentujących jedni interpretacje w prawo, drudzy interpretację w lewo, a odbiorcy tych informacji mają całkowity mentlik w głowie w kwestii poprawności stosowania regulacji prawnych.
Władze uniwersytetów, będące zasadniczo jednostkami publicznymi wpisują się do tego w tę manierę, podsycając medialne zamieszanie interpretacyjne przepisów, pomijając proste lekarstwo naprawy sytuacji, którego jednak zaproponować nie chcą.
Jak nazwać zachowanie inteligentnych przedstawicieli uniwersyteckich nauk prawnych? Oni przecież dla pozoru chyba uchwalili Akademicki Kodeks Wartości, a w każdym razie niewątpliwie przyczynili się do jego uchwalenia, po to, aby go odstawić do lamusa?
W statystycznej większości nie rozumieją istoty i roli inteligencji, za jaką się uważają. Zapomnieli o tym, że prawdziwy inteligent pełni względem społeczeństwa rolę służebną. Wygląda na to, że dzisiaj spoglądają na te zadania z punktu widzenia końca swojego nosa…
Postępujące obniżenie poziomu kadr prawniczych, mogło doprowadzić do merkantylizacji zawodu i ogólnego lekceważenia Akademickiego Kodeksu Wartości. Coraz słabszemu poziomowi naukowemu prawników nie jest przecież potrzebna legalna wykładnia ustaw.
Bez niej, na temat danego przepisu można bezkarnie wypisywać elukubracje, dowodząc górnolotnie wielkiego znawstwa prawniczego. Do tego starsi profesorowie, jak np. prof. Andrzej Zoll zwolennik funkcjonowania legalnej wykładni ustaw, przeszli na emeryturę, a następców o takim stopniu wiedzy brak.
Z czasem, może w końcu dojść do przysłowiowego: uczył Marcin Marcina, co zaistnieje w wyniku dalszego obniżania poziomu nauk prawnych i systematycznego rozmieniania się na drobne inteligencji prawniczej.
Nie można akceptować ciszy ze strony świata prawniczego w sferze krytycznych działań aktualnej władzy, która łamie elementarne reguły Konstytucji, kierując się szczytnym hasłem przywracania demokracji i praworządności, o których istocie nie ma nawet zielonego pojęcia.
Dzisiejsze podchody pod Trybunał Konstytucyjny i kwestionowanie jego legalnego funkcjonowania, to oczywiste przesłanki anarchii, ponieważ ten organ jest jedyną ostoją przestrzegania porządku prawnego, gdyż stoi na straży poprawnego stosowania Konstytucji.
Kto godzi w Trybunał Konstytucyjny, ten w istocie nie tylko łamie wprost regulacje konstytucyjne, ale zmierza bezprawnymi metodami do wprowadzenia chaosu w państwie, skutkującego często jego rozkładem.
Abyśmy tego nie doczekali, ty my, statystyczna większość suwerena musimy podjąć różnorodne działania w kierunku przywrócenia legalnej wykładni ustaw i rozpoczęcia racjonalnego procesu naprawy stosowania prawa, bo inaczej anarchia stanie się wszechobecna.
Tadeusz Michał Nycz