SPUŚCIZNA KULTUROWA…

Motto: spuścizna kulturowa, czyli prawie zero…

Przyszło mi żyć w zaskakująco zmieniającej się rzeczywistości. Jako młodzieniec obserwowałem na filmach, głównie amerykańskich, jakimi nowościami technicznymi obywatele USA się cieszą.

U nas mogliśmy tylko wzdychać do tych rozwiązań, gdyż załatwienie numeru telefonu stacjonarnego, graniczyło z cudem! Kiedy dostęp do nowości technicznych dotarł w końcu do Polski, zaczęliśmy masowo kupować te urządzenia, ciesząc się nimi, jak dzieci…

Krótszy okres posługiwania się przez społeczeństwo nowinkami technicznymi spowodował intensywny mechanizm naśladowczy i brak dobrej analizy krytycznej nowych wzorców zachowań.

Kiedy na zachodzie poważnie już analizują negatywne konsekwencje bieżącego życia z komórką, która zwłaszcza dla młodszych pokoleń stała się nieodłączną, czynną maskotką, bez której ani rusz – u nas z niesłabnącym zadowoleniem całe pokolenia trzymają głowę i oczy wpatrzone w ekstraordynaryjne cudo.

Kulturowo przeżywamy znaczący kryzys wywodzący się jeszcze z poprzedniej epoki, w której królowała papierowa gazeta i książka. Czas pokaże, czy powszechna o takiej skali elektronika wyjdzie nam na zdrowie, czy nie?

Biznesowo nieźle dotychczas funkcjonujące księgarnie książek papierowych znikają, na rzecz internetowych, z których część jeszcze toleruje papier, ale większość przechodzi na zwykłą elektronikę.

Mamy do czynienia z naturalnym postępem cywilizacyjnym i tyle. Rzecz jednak w tym, czy w ramach tego generalnego postępu nie dokonujemy przysłowiowego wylania dziecka z kąpielą?

Ostatnio załatwiałem pewne sprawy w sądach krakowskich i dowiedziałem się, że księgarnia sądowa już nie istnieje. Zdarza mi się bywać na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, w którym księgarnia jeszcze funkcjonuje.

Pomyślałem, że być może uda mi się zakupić w niej potrzebny Kodeks postępowania cywilnego, skoro w tej uczelni kształcą obecnie studentów nie tylko ekonomistów, ale także prawników.

Okazało się, że księgarnia funkcjonuje, ale na próżno w niej szukać tego rodzaju papierowego wydania wspomnianego kodeksu. Zaproponowano mi, aby skorzystał z usług Biblioteki Głównej UEK, w której istnieje dostęp do Lexa i można znaleźć potrzebne przepisy.

Pracując zawodowo miałem dostęp do Lexa i rzecz jasna z niego korzystałem, ale jestem przyzwyczajony do książki papierowej i dlatego usilnie jej poszukiwałem.

Z doświadczenia wiem, jakie konsekwencje dla oczu powoduje stała praca przy komputerze, dlatego będąc na emeryturze staram się wykonywać czynności mieszane, czyli elektroniczno-papierowe.

Z tego względu był mi potrzebny papierowy egzemplarz K.p.c. Po długich poszukiwaniach znalazłem przy ul. Podwale w Krakowie potrzebny egzemplarz papierowy kodeksu. W tym miejscu była kiedyś księgarnia naukowa.

Dzisiaj mamy tu chyba do czynienia z księgarnią wielobranżową, będącą bodaj jednym z ostatnich reliktów przeszłości. Postęp techniczny jest rzeczą naturalną i rzecz jasna nie do zahamowania.

Zastanawiam się jednak, jak będziemy funkcjonować w systemie pełnej elektroniki, z równoczesnymi problemami energetycznymi?  Kłopoty z zasilaniem w energię elektryczną, już dzisiaj mamy w sferze cenowej, ale wykluczyć nie można wahnięć dostawczych zbliżonych do okresu polskiego stanu wojennego i być może nie tylko?

Jak wówczas będziemy globalnie żyć, kiedy wszelkie potrzebne do normalnego funkcjonowania w różnych urzędach i instytucjach informacje znajdą się poza naszym zasięgiem?  Czy, aby w tym całym postępie technicznym, nie zatraciliśmy rozsądku?

Czy nie wkraczamy dzisiaj w powtórkę dziejów, które nasza planeta już kiedyś przeżyła, będąc być może na jeszcze wyższym stopniu rozwoju cywilizacji, która nagle upadła, nie pozostawiając po sobie prawie żadnych śladów?

Pomijam już nawet zagrożenia terrorystyczne ukierunkowane na niszczenie danych elektronicznych, które praktycznie nie będą możliwe do odzyskania. Co nam zostanie z tego niebywałego rozwoju techniki, jak braknie zasilania?

Być może w przyszłości archeolodzy zaczną odkrywać nieznane urządzenia, których przeznaczenia nie będą mogli zrozumieć. W rozwoju cywilizacji ziemskiej, wiedza o naszym stanie technicznym i kulturze gdzieś całkowicie przepadnie, będąc przedmiotem domysłów przyszłych uczonych z różnych dziedzin na nowo tworzącej się kultury.

Zakończymy etap rozwoju cywilizacji ziemskiej, nie pozostawiając zstępnym śladów przeszłej cywilizacji. Słowem zatoczymy koło dziejów, nie wyciągając konstruktywnych wniosków z przeszłości, ponieważ ta przebiegała jakby bliźniaczo do naszej?

Tak, jak dzisiaj mamy mgliste przebłyski wiedzy na temat zamierzchłej przeszłości, takie same domysły chcemy zostawić naszym przyszłym pokoleniom, czyli nie uczymy się na własnych błędach, chociaż wiedzę, w tym przestrogi znamy.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *