THRILLER…

Mecz Igi Światek z Nomi Osaką z powodzeniem odpowiada tytułowemu sportowemu pojęciu thrillera… Z wypowiedzi komentatorów i porównań z prognozami przedmeczowymi wynika, że nikt nie przewidywał takiego przebiegu zdarzeń, nawet uczestniczki spotkania…

Nie jestem specjalistą od tenisa, toteż pojedynek ten oceniam po amatorsku, czyli tak, jak go widziałem. Ujrzałem dość słaby występ Igi, w którym zasadniczo brakowało jedynce światowej pierwszego serwisu.

Miałem wrażenie, że bez tej umiejętności niewiele potrafi zdziałać. Jak sobie przypomniałem jej nieliczne porażki, to w każdym przypadku słaby pierwszy serwis odgrywał zasadniczą rolę.

Dodałbym do tego kurczowe trzymanie się siły tenisowej, która w takich warunkach przynosiła niestety powtarzalne błędy. Widywałem Igę w grze przemiennej i finezyjnych zagraniach przy siatce, stąd w aktualnym meczu bardzo tego brakowało.

Osaka rozegrała doskonały mecz, będąc bliską zwycięstwa. Muszę oczywiście przyznać, że cały kunszt Igi sprowadzał się w tym meczu do odrabiania grożącej porażki i zamiany jej w zwycięstwo.

Wielkość i mądrość naszej tenisistki polega na tym, że dojrzała błędy i uznała je za osobiste zawinienie. W wypowiedziach przedmeczowych Iga oceniała wysoko przeciwniczkę, ale chyba była to zwykła kurtuazja, bez właściwej analizy umiejętności.

Być może cały jej sztab został uśpiony informacjami medialnymi na temat głównej faworytki turnieju w Paryżu i dlatego nie dokonano dostatecznego rozeznania aktualnych plusów i minusów przeciwniczki.

Iga wszelkie zaniedbania wzięła na siebie, co sytuuje ją w gronie najbardziej racjonalnych tenisistek. Przy takim podejściu można oczekiwać kolejnych osiągnięć, ponieważ eliminacja zbędnych niesnasek związanych z popełnionymi błędami służy naprawie a nie destrukcji…

Wszyscy jesteśmy omylni i podatni na popełnianie błędów. To, co już się stało nie zostanie zmienione i dlatego racjonalizm nakazuje wyciagnięcie wniosków na przyszłość. Gdyby każdy tak reagował mielibyśmy społeczeństwo umiejące wyciągać wnioski z przeszłości…

Można założyć, że Iga w sferze przygotowań do meczu nieco zlekceważyła Osakę i sama o tym doskonale wie. Takie zawodniczki jak: Osaka, Azarenka, Woźniacki, Kerber, czy Svitolina, po macierzyństwie stać na rozegranie doskonałego meczu.

Iga przekonała się o tym w pojedynku ze Svitoliną, w którym poległa, ale to było nie na jej ukochanej nawierzchni. Tutaj ostatkami woli i siły udało się odwrócić mecz w kierunku wiktorii, ale to jest poważna przestroga na przyszłość.

Mamy niestety problem z serwisem. Tym zagadnieniem musi się zająć cały jej sztab. Podobny kłopot ma Hurkacz, który w dobrej aurze serwisowej jest w stanie wygrać z każdym. Jednak, gdy serwis go opuści, pozostaje bezbronny nawet w stosunku do zawodników z dalekiego miejsca w rankingu.

Nie wiem, z czego ten kłopot wynika i jak go skutecznie usunąć, przynajmniej w zakresie dojścia do przyzwoitej 60% skuteczności tego zagrania, ale to jest pole do popisu dla specjalistów tenisowych.

Iga wypadła słabo na tle Osaki głównie z powodu fatalnego pierwszego serwisu. Jednak to nie wszystko, gdyż jej sposób kombinacyjnej gry w momentach trudnych czasem też ją opuszcza i stąd nie zaskakiwała przemiennością gry, co stanowi bardzo istotną broń.

Ostatnie dwa zwycięstwa nad dwójką światową skłoniły Igę do przyjęcia siłowego rozgrywania pojedynku, co w przypadku Osaki było błędem, ponieważ ona stoi technicznie wyżej niż Sabalenka.

To przejęcie manier najgroźniejszej punktowo przeciwniczki objęło również metodę pohukiwania na korcie, co nie jest przecież cechą charakterystyczną dla naszej wspaniałej zawodniczki.

Mam nadzieję, że tę manierę sobie odpuści. Wskazuje ona tylko na pewnego rodzaju bezradność jedynki światowej, która w braku pomysłu na zmianę taktyki gry, posługuje się ostatnią deską ratunku…

Zawodniczki powracające po macierzyństwie, które prezentowały wcześniej doskonałą formę tenisową nie zapomniały swojej techniki gry, stąd stać je na zagranie wybitnego meczu nawet zagrażającego jedynce światowej.

One najprawdopodobniej nie powrócą już do tego poziomu systematyczności, który przyniósł laury ogromnych zwycięstw, ale w pojedynczych meczach mogą zawsze stanowić bardzo poważne zagrożenie.

Mecz z Naomi Osaką był ostrzeżeniem dla Igi Światek, która je odpowiednio zrozumiała, toteż doznana lekcja tenisa odciśnie się mocno w świadomości naszej mistrzyni, co powinno korzystnie zaprocentować w przyszłych pojedynkach.

Myślę, że ten mecz jeszcze ją wzmocni w umiejętnościach poszukiwania rozwiązań trudnych sytuacji w pojedynkach z wybitnymi zawodniczkami i dlatego trzeba to doświadczenia uznać za korzystne.

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, a jeśli jeszcze sama siebie krytykuje, to oznacza niezwykłą dojrzałość w kierunku dążenia do doskonałości tenisowej, czego naszej młodej gwieździe można tylko zazdrościć.

Propaganda medialnego sukcesu w przyszłości nie powinna przytłumić ryzyka występującego w grze z takimi zawodniczkami, dlatego można powiedzieć, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Tak należy trzymać dalej, nie przejmując się zgotowanemu kibicom thrillerowi, bo to już jest nasze, osobiste ryzyko oglądania takich pojedynków przyprawiających momentami o palpitację serca…

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *