WOJNA PSYCHOLOGICZNA…

Polska zremisowała z Francją 1: 1 i posypały się pochwały z różnych stron, w tym samych Francuzów. Przyjmuję te głosy za kurtuazję. Oglądałem mecz i muszę powiedzieć, że obie drużyny rozegrały słabe spotkanie, przy czym nasi byli jeszcze deczko gorsi.

Skoncentruję się na polskiej drużynie, bo o trójkolorowych niech się martwią Francuzi. Kadra nadal nie sprawiała wrażenia przygotowanej mentalnie do meczu, choć był to pojedynek o honor, zwykle nieźle rozgrywany w przeszłości.

To stały mankament polegający na niedocenianiu przygotowania psychicznego piłkarzy do meczu. Twierdzenie opieram na chwili, w której Robert Lewandowski strzelił karnego. Od tego momentu Polacy jakby psychicznie nabrali wiary i zaczęli lepiej grać.

Taktycznie nie poszliśmy na otwartą wymianę ciosów z przeciwnikiem, lecz doszło do cofnięcia zawodników na naszą połowę, co pozwoliło uratować remis. To pocieszające, bo oznacza, że nie powieliliśmy błędu z meczu z Holendrami.

Jeszcze trochę, a może kompetentni działacze piłki nożnej zrozumieją, jak istotne znaczenie posiada nastawienie psychiczne piłkarzy i kto wie może po takim olśnieniu przyjdą upragnione sukcesy?

Niemcy zaatakowali sposób wykonania karnego przez Roberta Lewandowskiego w meczu z Francją, podważając zgodność postępowania naszego snajpera z przepisami piłkarskimi. Jak w ten sposób strzelał w Bayernie, jakoś im nie wadziło.

Na szczęście jeden z sędziów piłkarskich klarownie wyjaśnił, że o naruszeniu przepisów nie ma mowy. Niemcy chyba nadal nie mogą się pogodzić z utratą Lewandowskiego i ze złości usiłują tu i ówdzie wbić mu szpilę…

Po meczu Robert Lewandowski oświadczył, że będzie kontynuował karierę, w tym w reprezentacji narodowej. Wśród znawców piłki nożnej posypały się komentarze o potrzebie przejścia Roberta na zasłużoną piłkarską emeryturę.

Nie podoba mi się ta niekonstruktywna krytyka, bo potwierdza tylko braki wiedzy o piłce nożnej. Nie jestem wielkim jej znawcą, ale ABC poznałem, mam bystre oczy, widzę i potrafię wyciągać logiczne wnioski.

O potrzebie przejścia na emeryturę zadecyduje sam zainteresowany, gdyż on z autopsji wie o swojej dyspozycji fizycznej, mającej w tym zakresie kluczowe znaczenie. Słabsza postawa Roberta w tym sezonie nie wynika z obniżenia umiejętności piłkarskich.

Powodem jest słaba gra tak FC Barcelony, jak i naszej reprezentacji narodowej. Dobry piłkarz, aby mógł się wykazać wybitnymi umiejętnościami strzeleckimi musi mieć w meczu przynajmniej 7 – 8 pozycji strzeleckich.

Jeśli taka sytuacja nie zaistnieje, to najlepszy strzelec np. Ronaldo też nie zdobędzie gola, co potwierdza obecny jego występ na Mistrzostwach Europy. O tej zależności wiedzieli Niemcy i dlatego doskonale to wykorzystywali tak w Dortmundzie jak i w Bayernie.

Równolegle trwają przygotowania do wielkiego szlema w Londynie i rozpoczęła się medialna psychologiczna wojna z jedynką światową. Wszyscy wiedzą, że Iga jest wrażliwa na informacje medialne, toteż usiłują z tej strony obniżyć jej sprawność psychiczną na trawie.

Robson stwierdza, że Iga nie wygra, bo trawa to nie jej nawierzchnia. Mam nadzieję, że Daria Abramowicz zdążyła Igę zobojętnić do takich komentarzy. Wiemy przecież doskonale, że jeżeli Iga będzie w bardzo dobrej formie tenisowej, to żadna nawierzchnia jej nie przeszkodzi.

Udowodniła to, zdobywając tytuł juniorski w Londynie, a jakby nie było od tego czasu jej poziom sportowy jeszcze znacznie wzrósł. Ona jest w stanie, podobnie jak siostry Williams, wygrać w Londynie bez wstępnego przetarcia w innym turnieju na trawie.

Cała reszta typu pechowa Ostapienko, to są psychologiczne chwyty, mające na celu tą drogą osłabić naszą mistrzynię. Pamiętamy przecież, jak kilka jej przeciwniczek medialnie wzdychało do znalezienia sposobu wygrania meczu z Igą, nie widząc na sukces lekarstwa.

Na Igę nawet tylko w dobrej formie nie ma mocnych, co widać było w Paryżu, w którym nie osiągnęła jeszcze szczytów swoich możliwości. Buńczuczne wypowiedzi konkurentek o znalezieniu sposobu pokonania jedynki światowej spaliły na panewce.

Różnica poziomu tenisowego między Igą, a jej najgroźniejszymi konkurentkami jest ogromna. Jedna przegrała z Andrejewą, druga z Paolini, ta ostania pokonała Rosjankę, a Iga ją bardzo gładko w finale.

Jak będzie w Londynie tego nie wiem, bo nie jestem wróżbitą. Twarde fakty jednak udowadniają, że jeśli Iga osiągnie szczytową formę, to przeciwniczki nadal będą mogły narzekać na brak sposobu pokonania jedynki światowej.

Dlaczego Iga osiąga tak wspaniałe sukcesy, a nasza kadra złożona z piłkarzy renomowanych klubów zachodnich, nie może się niczym wielkim pochwalić? Odpowiedź jest prosta. Ona zrozumiała, że mentalne właściwe nastawienie do meczu to już 50% zwycięstwa.

Nasi piłkarscy działacze do tego poziomu intelektualnego jeszcze nie doszli. Iga ma cały sztab, w tym osobistą psycholożką, a team narodowy nieodporny na wojnę psychologiczną odpada w przedbiegach kwalifikacyjnych mimo posiadania wysokich umiejętności piłkarskich, potrafi grać tylko o honor…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *