Motto: okiem obserwatora…
Przysłuchując się współczesnym dyskusjom na różnych forach władzy naszego kontynentu najbardziej trzeba współczuć obywatelom, których poziom praktycznego wykształcenia nie zatracił umiejętności logicznego rozumowania.
Ubolewanie jest tym bardziej uzasadnione, że człowiek rozsądnie myślący może się do rzeczywistości odnieść w zasadzie tylko w dwojaki sposób. Po pierwsze, machnąć ręką i zamknąć odbiorniki medialne, co chyba część czyni, ale nie do końca…
W tym układzie pozostaje przejście do tzw. emigracji wewnętrznej, czyli bytowania we własnym ukształtowanym przez lata modelu zasad prawnych oraz etyki, który w żaden sposób nie da się przyrównać z realiami.
Gdybyśmy dostąpili możliwości podróży w czasie, to śmiertelnik jeszcze z początku lat 90- tych XX wieku obudzony dzisiaj, miałby chyba poczucie egzystencji w szpitalu dla bardzo ciężko umysłowo chorych…
Widząc przy tym ogromny postęp naukowo-techniczny, czyli szybkie w tym zakresie pójście do przodu, nie byłby w stanie nawet pojąć, jakie mechanizmy zadziałały powodując współczesną kulturową degrengoladę?
To wygląda tak, jakbyśmy funkcjonowali wektorowo w dwóch kierunkach, gdyż w sferze szeroko przekrojowo rozumianej kultury, czyli we wszelkich jej przejawach z wyjątkiem postępu technicznego zmierzamy pomału w kierunku poziomu ery kamienia łupanego…
Świadomość tego zjawiska jest dla osób, które jeszcze w szarych komórkach zachowały ostatki poukładanej systemowo wiedzy wpajanej w toku powszechnej, nawet tej słabej PRL-owskiej edukacji stanowi pewien szok, trudny w ogóle do logicznego zrozumienia.
Człowiek bardziej wrażliwy może być narażony na permanentny ból głowy, zwłaszcza wówczas, jeśli przez pewien czas nie śledził realiów i nagle obudził się do życia czynnego społecznie motywowany jakąś przypadkową okolicznością.
Zjawisko jest w zasadzie niewytłumaczalne we własnym zakresie, ponieważ pomiędzy rokiem 1990 a 2025 kultura społeczna zabrnęła w taki ślepy zaułek, z którego nie ma możliwości logicznego wyjścia.
Z tego względu, drugi sposób reakcji sprowadza się do przybrania maski satyryczno-kpiarskiej wyrażającej w znacznej mierze znane przysłowie – diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni…
Lekkie odniesienie się do kultury religijnej ma charakter przykładowy, gdyż całość zachowania sprowadza się do absurdalności podatnej głęboko na wszelkie rodzaje szerokiej satyrycznej sceny, w której na co dzień tkwimy…
Mamy mędrców z pozycji intelektualnej wysyłających humorystyczne znaki, jako efekt podejścia do rzeczywistości, zdających sobie sprawę, że w pojedynkę nie ma możliwości sprawczej naprawy, toteż o jej przesłankach nawet nie wspominają…
Taka osoba ze względu na umiejętności logicznego rozumowania w lot pojmie, że poziom masy wyborczej nie ma szans większościowo zaistnieć w warunkach ukształtowanych dotychczas zasad i kanonów, toteż walki z przysłowiowymi wiatrakami nie podejmie…
To skutkuje licznie rozwijającą się masą satyryczną, w ramach której autorzy próbują odreagowywać swoje frustracje. Patrząc historycznie mieliśmy wybitnych myślicieli, którzy w tej formule chłostali niedoskonałości ustrojowe, np. Ignacy Krasicki.
Dzisiaj, może nie na takim poziomie, ale też namnożyło się sporo specjalistów z tej dziedziny, wystarczy popatrzeć na literaturę społeczno-polityczną… Bez wątpienia ta działalność przy całej jej niedoskonałości jakąś korzyść społeczną przynosi.
Podnosi się statystycznie twórczość literaturowa, pozwalająca na aktualność tezy głoszonej jeszcze w czasach PRL-u, tam akurat na tle czysto fraszkowo-satyrycznym, że więcej ludzi uskutecznia pisanie aniżeli czytelnictwo…
Regułą jest, że autor własnego dzieła nie czyta, bo gdyby to uczynił bez trudno dostrzegłby błędy. Tutaj zbędne są badania statystyczne, gdyż dowolny wgląd medialny telewizyjny czy internetowy ujawnia byki ortograficzne, jak i sensowno-logiczne…
W sumie jedynym plusem tej działalności jest zarabianie przez autora na życie. Mimo jakościowej szmiry, apanaże są niezłe, bo społeczeństwo przyzwyczaiło się do byle jakości, dostosowanej zresztą do swojego poziomu, więc za chałturę płaci…
Swoją drogą, trzeba przyznać, że umiejętne pisanie na okrągło o tym samym w kółko bez cienia racjonalnego podejścia do zagadnienia, z efektem konstruktywnych wniosków na przyszłość, stanowi bez wątpienia pewną maestrię…
Do tego jeszcze ten poziom twórczości akceptowany jest powszechnie i nagradzany sowicie nawet wyróżnieniami literackimi Nobla, toteż nie ma się co dziwić, że autorzy takich elukubracji mnożą się jak grzyby po deszczu…
Właściwie, obok z uporem okrągło pisanych sloganów, niczego głębszego i sensownego w tej dziedzinie twórczości nie ma, ale świat już ukształtował się na takim poziomie, że zdziwienie jest mu całkowicie obce…
Karabeusz