Nagle połączenie telefoniczne dziwnym trafem zostało przerwane, a przebudzona żona przemówiła. Czemu nie spisz? Do kogo wydzwaniasz po nocy? Zwariowałeś, czy co? Nie tylko kogoś budzisz, ale i mnie.
Ja – bąknąłem i zaraz zamilkłem na myśl o konsekwencjach głupiego pytania… To nic innego cię nie obudziło, tylko mój telefon – zapytałem na wszelki wypadek. A, co mnie miało innego obudzić? Nie zawracaj mi głowy w środku nocy.
Chcę spokojnie zasnąć, bo miałam straszny sen. Męcząca wrzaskliwa sfora psów z uporem za mną goniła. To dziwne, bo żadnego zwierzęcia nie widziałam, tylko stale uciążliwy pogłos ujadania. Nie wiem, co to znaczy? Ciekawe – dodałem – spróbuj ponownie zasnąć.
Relacja maksymalnie mnie zbulwersowała, bo w ogóle nie wiedziałem, co o tym myśleć? Porządkowałem fakty. Słyszałem ujadanie psów chyba na jawie, skoro Andrzej dosłyszał je przez telefon.
Żona miała podobny sen. Jak te zdarzenia zrozumiale połączyć? Coś tu nie gra? Chyba cały czas śnię i telefon oraz rozmowa z żoną to tylko senne zdarzenia? Wobec tego, co zrobić, aby się obudzić?
Niemożliwe, aby sen trwał tak długo i nie dał się przerwać, skoro sposób obudzenia posiadłem w młodości. Taka umiejętność to jest, jak jazda na rowerze. Raz się nauczysz i umiesz przez całe życie!
Może nie? Rower, rowerem, ale weźmy samochód. Można być wtórnym analfabetą kierownicy zarówno wówczas, gdy po zdobyciu prawa jazdy z braku samochodu nie jeździmy, jak i wtedy, gdy mamy wieloletnią przerwę w prowadzeniu pojazdu.
Faktycznie tak się zdarza. Wobec tego nabycie umiejętności obudzenia się ze snu nic nie znaczy, skoro od kilkudziesięciu lat nie praktykowałem tego sposobu. Więc może wtórny analfabetyzm?
Co robić, aby dojść sedna sprawy? Może trzeba po prostu poczekać do momentu naturalnego obudzenia? Jak długo wytrzymam w warunkach bez przerwy ujadającej głośno sfory psów tego nie wiem, czy nie przyjdzie zwariować?
To jest nie do wytrzymania. Może trzeba wziąć zatyczki do uszu? Tylko gdzie one są? Aha, chyba w łazience, zaraz sprawdzę i po kłopocie. Rzeczywiście były na stałym miejscu, toteż wprawnie je założyłem, oddychając z ulga, bo nastała cisza.
Niestety chwilowa przerwa, gdyż po wejściu do sypialni harmider wrócił. Sprawa przeszła granice wytrzymałości. Tylko spokojnie i pomału analizuj fakty, bo inaczej do niczego rozsądnego nie dojdziesz – tak upominałem sam siebie, chcąc zachować opanowanie.
Mam doskonały sprawdzian. Zatyczki do uszu nie zadziałały, wobec tego muszę znajdować się w stanie snu! Przynajmniej jedna sprawa została rozwiązana. Błogo sobie leżę, a tutaj śnią mi się jakieś koszmary, których w żaden sposób nie da się logicznie wytłumaczyć.
Może wykorzystam zjawisko dla celów szerszych rozważań? Tym sposobem uda mi się zabić czas i przybliżyć do momentu przebudzenia? O czym tu gadać, skoro nic sensownego nie przychodzi mi do głowy?
Przecież w takim rwetesie nie sposób w ogóle zebrać myśli. Cóż, można tylko przeżywać coś typowego, czego doświadczam na jawie. Zbliżenie i podobieństwo tych zjawisk jest tak wyraźne, że umysłowo nie muszę się w ogóle wysilać, aby doznać jawy we snie…
Zdumiewająca zbieżność zaskoczyła mnie dokumentnie, gdyż nigdy pod tym kątem nie analizowałem zjawisk występujących na jawie. Dopiero teraz w fazie głębokiego snu doznałem olśnienia, że absurd senny stanowi odpowiednie odwzorowanie codziennego życia!
Ciekawy przyczynek do dyskusji, wszak powinno być odwrotnie. Uśpione zmysły w czasie nocnego odpoczynku mają pełne prawo odmówić posłuszeństwa, nie uzmysławiając mi dokładnie całokształtu absurdów, w których istnieję w czasie sennej mary.
Natomiast na jawie wszystkie zmysły są gotowe i czynne na odbiór rzeczywistości, toteż powinny natychmiast odpowiednio reagować na nonsensy i stojące na głowie realia. Niestety tak się nie dzieje, toteż zjawisko jest zagadkowo niezrozumiałe.
Wychodzi na to, że uśpione zmysły są w stanie lepiej działać niż w stanie pełnej gotowości – przecież to jakaś aberracja! Musi być wytłumaczenie tej nienormalności, tylko być może w fazie uśpienia tego nie dostrzegam?
Postęp jest, bo ujawniłem te anomalia, czego na jawie nie byłem w stanie dokonać. Jakiś czynnik musiał zadziałać, tylko pytanie, jaki? Wszystko mi się dokumentnie kitwasi w niezrozumiałą nielogiczność, której ani rusz nie jestem w stanie rozwikłać.
Stopień uśpienia intelektu jest głęboki, możliwość uruchomienia niemożliwa, stąd nie dostrzegam przyczyny, którą na trzeźwo powinienem łatwo ustalić. Jednak, z jakich przyczyn na jawie nie tylko nie ustalam, ale nawet nie stawiam sobie pytania – dlaczego?
W rezultacie wszystko stoi na głowie, bo to, co powinno się zdarzyć na jawie nie występuje, a to, co nie powinno zaistnieć we śnie, nagle się ujawnia. Pomieszanie z poplątaniem bez możliwości dojścia do sensownego rezultatu.
Chwileczkę, idąc po kolei, coś musiałem pominąć. No pewnie, pominąłem funkcjonowanie propagandy medialnej wciskającej mi systematycznie głupoty, która we śnie nie występuje i dlatego moja podświadomość rozsądnie rozumuje – eureka!
Karabeusz
cdn.