K. Z ostatniej naszej rozmowy wynika prosty wniosek, że działalność edukacyjno-uświadamiająca, to jest w gruncie rzeczy syzyfowa praca.
TMN. Absolutnie z tym się nie zgadzam. Fakt, iż może się zdarzyć jakiś ciężki przypadek tak medialnie i środowiskowo zafiksowany politycznie, nie oznacza bezsensowności tłumaczenia zjawisk. Mogę krytykować różne błędne zachowania rodaków, bo one moim zdaniem zasługują na to, ale zakładam, że większość jest podatna na racjonalne wyjaśnianie problemów i wyciąganie konstruktywnych wniosków. Gdybym twierdził inaczej utraciłbym w ogóle wiarę w człowieka!
K. Optymistycznie patrzysz na rzeczywistość. Tymczasem, fakty zdają się pozostawać w sprzeczności z twoim rozumowaniem. Wojny w Europie już miało nie być. Człowiek człowieka miał nie zabijać, a obecnie widzimy bardzo blisko nas barbarzyństwo.
TMN. Człowiek nie jest idealny, ani wszechwiedzący, dlatego pozostawiono nam drogowskazy, wedle których mamy postępować, zwane dekalogiem. Nasza niedoskonałość sprawia, że z jednej strony staramy się postępować w myśl tych reguł, a z drugiej nieraz rażąco je naruszamy.
K. Co można zrobić, abyśmy bardziej zbliżyli się do przestrzegania nakazanych zasad?
TMN. Reguły te są pewnym wzorcem zachowań. Aby można było liczyć na powszechniejsze ich przestrzeganie stosunki społeczne muszą być zbudowane w sposób im sprzyjający. Współcześnie funkcjonujemy w układzie ponad 200 państw świata. W każdym z tych krajów przyjęto określone rozwiązania prawne, ale generalnie wszystkie ustawodawstwa honorują pojęcie tak zwanego prawa naturalnego, opartego na zrębach dekalogu.
K. W różnym układzie to występuje, bo przykładowo państwa komunistyczne nie zniknęły, a im współcześnie najbardziej zarzucano odstępstwa od dekalogu.
TMN. To prawda. Trzeba jednak podkreślić, że podstawę do budowy tak poprawnego ustroju politycznego jak i systemu prawa, posiadamy. Problem polega na tym, że budujemy złudną demokrację i wadliwe systemy prawne.
K. Co jest zasadniczą tego przyczyną i jak to zmienić?
TMN. Przyczyna jest łatwo dostrzegalna w postaci braku powszechnej edukacji społeczeństw. Do tego mamy do czynienia z trudnym do rozwiązania problemem, wobec panującej wszechwładnie propagandy medialnej, będącej w znacznej mierze w rękach tych, którzy są zainteresowani zachowaniem status quo.
K. Czyli tkwimy w pewnym stanie niemożności? Społeczeństwo jednak, jak wykazały minione rewolucje potrafi się zbuntować.
TMN. Rzeczywiście tak bywało, ale dopiero głód, nędza, maksymalny ucisk społeczny, czy wręcz terror, były w stanie wyzwolić siły rewolucyjne. Owe działania wyzwoleńcze, jak historia pokazuje niekoniecznie prowadziły do dobrych rezultatów.
K. Jak to? A rewolucja francuska?
TMN. Rewolucja doprowadziła do przejęcia władzy przez tyrana Napoleona, który spowodował wojnami morze krwi w Europie. Następna istotna rewolucja październikowa doprowadziła w Rosji do powstania reżimu komunistycznego, któremu przypisuje się spowodowanie więcej strat istnień ludzkich niż II wojnie światowej.
K. Ale nasza „Solidarność” to wszystko zburzyła!
TMN. Precyzyjniej w jakimś stopniu się do tego przyczyniła.
K. No właśnie. Bezkrwawa zmiana reżimu na demokrację, czy to nie jest osiągnięcie?
TMN. Tylko pozorne, bo rzeczywistej, definicyjnej demokracji nie mamy. Zresztą wcześniej Zachód budował zręby ustroju demokratycznego na ideach rewolucji francuskiej i to też doprowadziło do powstania złudnej demokracji, czyli przechwycenia władzy przez cwaniaków, a nie przez większość obywateli danego państwa.
K. Mamy, więc nieoptymistyczną konkluzję. Czyli co? Powinniśmy zaprzestać działalności edukacyjnej?
TMN. Absolutnie nie. Należy robić swoje, może to coś da, kto wie, jak śpiewał niegdyś Wojciech Młynarski.
cdn.