DIALOG KONSTRUKTYWNY XL

K. Stoimy w obliczu ogromnych przemian na świecie, zwłaszcza kulturowych. Jak się odnosisz do nich, jako przedstawiciel starszego, doświadczonego pokolenia?

TMN. Zmiany są nieuniknione, ponieważ świat nie stoi w miejscu, lecz ciągle podlega przemianom, co jest oczywiste.

K. Są tacy, co sądzą, że idziemy w złym kierunku, burząc te osiągnięcia, które z trudem uzyskaliśmy, jak wolność, demokrację, praworządność.

TMN. Przekornie powiedziałbym, że nie można utracić tego, czego nie było. Na temat wolności, demokracji i praworządności powiedzieliśmy w czasie naszych rozmów wiele, toteż nie będę się powtarzał. Nie dziwią mnie różnorodne kierunki zmian, ponieważ takie próby zmierzają do zbadania zasadności funkcjonowania określonego prądu przemian, który w efekcie zostanie, albo nie zostanie zaakceptowany społecznie.

K. Niejednokrotnie oceniamy rzeczywistość, mówiąc, że świat stoi na głowie zamiast na nogach. Czy to nie jest w dalszej perspektywie niepokojące?

TMN. Myślę, że dokonując pewnych ocen, analizujemy fakty z naszej czasowej perspektywy, nie starając się wyprzedzić nieco epoki, tak jak to czynili np. poczytni pisarze fantastyki naukowej, która w dzisiejszych realiach okazała się rzeczywistością.

K. Człowiek ma jednak tendencje zachowawcze, to znaczy obawia się nieznanej przyszłości.

TMN. Rozważania o niej są jednak konieczne, ze względu na to, że świat nie stoi w miejscu i dlatego z nieuniknionym trzeba się pogodzić, a lepiej to zrobić w sposób świadomy, przemyślany, aniżeli bezrozumnie.

K. Zacznijmy od problemu przeludnienia kuli ziemskiej. Co z tym zrobić? Ziemia ma ograniczone możliwości populacyjne w sensie poprawnej egzystencji na niej tylko określonej wielkości X mieszkańców, a nie więcej. Niektórzy twierdzą, że np. wywoływane pandemie zmierzają do zdyscyplinowania społeczeństw i ograniczenia populacji, w wyniku przeniesienia instynktu rozrodczego w sferę wirtualną i wyparcia rzeczywistego, co tym samym spowoduje stopniowe obniżenie populacji ziemskiej.

TMN. Możliwe, że coś takiego czeka przyszłe pokolenia.

K. Czy to zamierzenie nie jest niepokojące z punktu widzenia zasad dekalogu? W szczególności, czy burzenie dotychczasowej tendencji do naturalnego wzrostu populacji ludzkiej nie będzie sprzeczne z tym, co nakazał nam Bóg, czy też jak chcą inni przedstawiciele wyższej cywilizacji, czyli nasze starsze siostry i bracia z Kosmosu? Chodziło przecież o to, aby pomnażać liczbę ludzi na Ziemi.

TMN. Wkraczamy na ścieżkę ogromnej niewiedzy, ponieważ mamy nikłe informacje o Kosmosie, toteż być może trudno nam zrozumieć zachodzące w nim procesy, a także zmienne potrzeby populacji w sensie rozwoju kultury ziemskiej. Patrząc wprost na zasady dekalogu, w szczególności w zakresie przykazania nie zabijaj, stworzona reguła ograniczenia rozrodczości nie będzie z tą zasadą sprzeczna. To coś w rodzaju dzisiejszej naturalnej wstrzemięźliwości płciowej, która przecież nie narusza żadnych nakazanych reguł.

K. A rodzina i jej cel funkcjonowania?

TMN. Także można założyć brak sprzeczności, gdyż założenie rodziny posłuży w przyszłości płodzeniu potomków, ale  będzie to następowało w liczbie znacznie ograniczonej w stosunku do stanu dzisiejszego. Tym samym przywrócona zostanie równowaga pomiędzy potencjalnymi możliwościami naszej planety a liczbą jej mieszkańców.

K. W jaki poprawny sposób ograniczyć prawo do tworzenia rodziny, nie naruszając uprawnień człowieka w sensie wolnej woli wyboru?

TMN. Możliwe, że kulturowo społeczeństwo całkowicie się zmieni. Już widzimy jak ogromnie uległ zmianom świat młodzieży w wyniku informatyzacji. Młode pokolenie bez komórki niczego innego prawie nie dostrzega i czuje się z tym szczęśliwe. To nie jest tak, że nakazuje im się patrzeć ciągle w ekran aparatu, czy laptopa, a oni chcą wyjść na pole i pobawić się w podchody, zagrać w piłkę, czy „zośkę”, itd., to znaczy robić to, co my robiliśmy za młodu. Stałe używanie elektroniki to osobisty wybór, toteż żadne ich prawa człowieka naruszane nie są. Oni wolą świat wirtualny, niż nasz stary, naturalny. Podobne zjawiska dotkną małżeństwo i rozrodczość. Liczba zainteresowanych typowym dotychczas postępowaniem stopniowo zmaleje z ich własnej woli, co obniży populację światową.

K. Pocieszające jest to, że fundamentalne przemiany nastąpią w sposób bezkonfliktowy, ale niestety typowych sporów powiązanych z wojnami, chyba nie wyeliminujemy, mimo wielu dotychczasowych przedsięwzięć zmierzających do tego celu, które jak wiemy nie doprowadziły do oczekiwanego rezultatu.

TMN. To prawda, że tak jest, ale w przyszłości pewnie będzie inaczej. Zauważ, kto jest inicjatorem wojen? To niestety ludzie średniego i starszego pokolenia funkcjonujący jeszcze w innej niż dzisiejsza młodzież rzeczywistości. Jeżeli postęp techniczny doprowadzi do tego, że wirtualnie osiągniemy prawie wszystko, co człowiekowi potrzeba do egzystencji w dobrobycie, to łatwo wyeliminujemy podstawową przyczynę wszelkich wojen, czyli chęć pożądania coraz większej liczby dóbr doczesnych.

K. Brzmi to trochę, jak cudowna bajka.

TMN. Czymże innym były fantastyczne książki choćby naszego Stanisława Lema, jak nie czystą bajką dla ludzi urodzonych jeszcze w XX wieku. A jednak ta bajka stała się rzeczywistością.

K. Obyś miał rację w swoich przyszłościowych oczekiwaniach, bo to oznacza niebywały skok cywilizacyjny i stworzenie niemal raju na całej Ziemi.

TMN. My tego nie doczekamy, nasze dzieci pewnie też nie, ale wnuki, czy prawnuki nie jest wykluczone.

K. No, cóż, pożyjemy zobaczymy, wszak w zakresie przemian świat nabrał niebywałego rozpędu, więc kto wie, czy opisywany przełom nie nastąpi wcześniej niż przewidujesz…?

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *