CYRK…

Motto: niebezpieczeństwo grozi w cyrku także widzom…

Trafiłem przypadkiem na fantastyczną dyskusję w TVN o tym, dlaczego w badaniach opinii publicznej PiS-owi rośnie, a opozycji spada poparcie. W studiu poważni dyskutanci z jakimś profesorem na czele dla dodania wrażenia w merytorycznej ocenie mini debaty.

W pewnym momencie prowadzący program redaktor z powagą zauważył, że opozycja ma bardziej wymagający elektorat, od pisowskiego! Dobrze, że akurat siedziałem w wygodnym, głębokim fotelu, bo spazmy śmiechu, jakie mnie ogarnęły mogły przypadkowo doprowadzić do nieszczęśliwego wypadku.

Nie sądziłem, że oglądanie takich programów może być niebezpieczne. Ogólnie wiadomo, że śmiech to zdrowie, stąd idąc na komedię do kina czy teatru nie obawiamy się negatywnych spazmów naszych wzruszeń do łez, jednak tu jest inaczej.

To, coś zbliżonego do nagłego strachu, który także przyprawia o niekontrolowane funkcjonowanie nerwów i mięśni. Nigdy bym nie przypuszczał, że salwa takiego śmiechu może być groźna dla organizmu…

No cóż, człowiek uczy się przez całe życie i niekiedy umiera głupi, nie poznawszy wszystkich meandrów rzeczywistości. Z zawodowej rzetelności ostrzegam niezorientowanych, że oglądanie takich programów może doprowadzić do negatywnych skutków psychofizycznych.

O części fizycznej już nieco powiedziałem, natomiast skutki psychiczne mają charakter groźny dopiero w pewnej perspektywie czasowej. Zjawisko przebiega chyba w ten sposób, że stałe nasycanie gagami, nonsensami, bujdologią i Bóg wie, czym jeszcze, poważnie wykrzywia psychikę człowieka…

Trochę jest to zbliżone do przysłowia: z jakim przestajesz, takim się stajesz. Zaczynając od najmłodszego pokolenia, można to wyjaśnić na klasycznym przykładzie Jasia, o którym rodzice powiadają, że to bardzo porządny chłopczyk, tylko wpadł w złe towarzystwo…

Do pewnego momentu ten fatalny trend można odwrócić, ale po przekroczeniu określonej granicy czasowej, indywidualnie różnej, jest to niemożliwe i Jasiu pozostaje chuliganem. Taki charakter chuliganów politycznych mają starsi od Jasia koledzy, którzy byli narażeni dłużej na opisywane oddziaływania.

Inaczej rzecz wygląda z populacją dorosłą, która nagle znajdzie się w kręgu zainteresowań oglądaniem takiej stacji telewizyjnej. Wobec ukształtowania poglądowego, dorosłemu człowiekowi nie tak łatwo zrobić z mózgu wodę.

Temu celowi służą pewne zabiegi medialne. Zaprasza się poważnego, elokwentnego profesora, albo znanych polityków zajmujących niegdyś eksponowane stanowiska państwowe, których oddziaływanie robi istotne wrażenie na odbiorcy.

Proces psychiczny przebiega tak, że sam występ takiej osoby dla przeciętnego Kowalskiego czyni przedmiot dyskusji sprawą drugo, albo trzeciorzędną, na pierwsze miejsce wysuwając uczestnictwo znamienitej osoby.

Niejednokrotnie ofiara niecnych zabiegów mogłaby bez trudu, posługując się własnym instynktem zdrowego rozsądku prosto zarzucić takiej sławie wygadywanie herezji, ale odium wielkości przyćmiewa chwilowo zdrowy rozsadek.

Żyjemy w epoce autorytetów medialnych, stąd dla wielu ludzi istotniejsze znaczenie posiadają wypowiedzi wybitnych osób, z góry uznawane za świętą prawdę, a przedmiot dyskusji i podniesione w jej czasie argumenty całkowicie w świadomości i pamięci zanikają.

Ten proces sprawia, że za łajdacką partią może stać elektorat składający się z bardzo dobrze wykształconych ludzi nie tylko z wyższym wykształceniem, ale także z doktoratami, czy nawet profesurą w określonej dziedzinie wiedzy.

Teoretycznie taka partia może się cieszyć poparciem autentycznej inteligencji. Z pozoru wydaje się to niemożliwe, ale tak jest z całą pewnością. Ludzie nauki, wybitni inteligenci zwykli oceniać innych wedle własnych zachowań.

To znaczy są przekonani, że wypowiedzi osób uznawanych powszechnie za autorytety medialne ze stopniem doktora, czy tytułem profesora muszą być autentyczne, prawdziwe, bo oni sami nigdy w inny sposób w mediach swojej zawodowej wiedzy nie prezentowaliby.

To są porządni, uczciwi i dobroduszni ludzie, którzy wedle własnego sposobu zachowań oceniają innych i dlatego często bezrefleksyjnie podchodzą do nonsensów wygadywanych przez autorytety medialne w innych niż ich dziedzina naukowa.

Do głowy nie przychodzi im nawet myśl, że mogą być perfidnie oszukiwani, stąd wszelkie ewentualne zasłyszane później wątpliwości, czy zastrzeżenia przypisują jakiejś wrażej propagandzie, czy spiskowej teorii dziejów.

Dodatkowo, kiedy widzą znaczne kręgi aktorów, artystów i innych celebrytów murem stojących za tymi poglądami, w ich sposobie pojmowania wciskanej bujdologii nie zapala się żadna czerwona lampka ostrzegawcza.

A, gdy się już zapali, czyli zrozumieją, że byli przez wiele lat oszukiwani przez fircyka, który obiecywał społeczeństwu dobrobyt w wyniku naciśnięcia nieistniejącego guzika, to na pewno oficjalnie do swojego błędu się nie przyznają.

W niejawnych badaniach opinii publicznej mogą natomiast wyrazić swoje oburzenie i dlatego PiS-owi rośnie poparcie, a PO spada. Lepiej później niż wcale, wszak do wyborów jeszcze pozostało około pół roku.

Data głosowania pewnie zostanie wyznaczona na dzień 15 października, czyli przypadnie w Dniu Papieskim, co może być dobrą prognozą dla większej liczby uczciwych inteligentów, gdyż patronat Jana Pawła II pozwoli im otworzyć oczy na cyrk partyjny, który dotychczas niechcąco popierali.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *