PRZYJACIÓŁKA PAPIEŻA…

Przeczytałem wywiad z Anną Karoń-Ostrowską, którą w internecie okrzyknięto przyjaciółką Jana Pawła II. Z opisu zdarzeń wynika, że spotkała się w Watykanie na wspólnym posiłku z Papieżem, kiedy ten był już ciężko chory, bo ledwo trzymał się na nogach.

Zapytała, dlaczego milczy w sprawie zarzutów o pedofilię dotyczącą arcybiskupa Petza? Papież zmilczał pytanie i zmienił temat rozmowy na inny. Opis ma uwiarygodnić tezę, że Jan Paweł II tolerował pedofilów, nie stając w tym zakresie na wysokości zadania.

We współczesnym w miarę demokratycznym państwie obowiązuje zasada, zgodnie z którą każdy jest niewinny, dopóki jego wina nie zostanie udowodniona na podstawie prawomocnego wyroku sądu.

Nawet Papież sprawujący autokratyczną władzę nie może ferować wyroków bez orzeczenia sądu powszechnego lub kanonicznego. Jeżeli pokrzywdzony, czy opiekun prawny chce skierować podejrzenie popełnienia przestępstwa pedofilii do prokuratora, to żadna władza kościelna nie może tego udaremnić.

W takich przypadkach mamy do czynienia zwykle ze słowem przeciwko słowu i nie wiadomo komu dać wiarę? Papież uczulony własnym doświadczeniem, bo komuniści usiłowali go kompromitować, jako arcybiskupa krakowskiego, podchodził do tych spraw bardzo ostrożnie.

Reakcja na podejrzenie pedofilii polegała na przenoszeniu podejrzanego do innej parafii. Za takim przeniesieniem zawsze szła opinia o księdzu, stąd kolejna społeczność parafialna mogła lepiej asekurować swoje dzieci przed ewentualnie rzeczywistymi zdarzeniami pedofilii.

Na księdzu pozostawał jednak stały ślad tej opinii społecznej, także wówczas, gdy był Bogu ducha winien, a padł tylko ofiarą nagonki na Kościół, co nie tylko na Wschodzie, ale i na Zachodzie nie było takie rzadkie.

Ideologie emancypacyjne zrodziły hasła przeciw przykazaniu nie zabijaj i do dziś otwarcie żądają prawa kobiet do zabijania nienarodzonego dziecka, co stoi w oczywistej sprzeczności z przykazaniami Kościoła Katolickiego, których konsekwentnym wyznawcą był Jan Paweł II.

Ci wielcy obrońcy pokrzywdzonych dzieci zapominają chyba, że najskuteczniejszą walką z pedofilią jest uświadamianie prewencyjne dzieci przez rodziców, aby unikały przebywania z księdzem w cztery oczy, poza spowiedzią, ale i tam także, nie w pustym kościele.

Przeniesienia podejrzanych o pedofilię do innej parafii bardzo sprzyjały prewencji, gdyż działania rodziców względem swoich dzieci wynikały z opinii nieuchronnie ciągnącej się za podejrzanym o takie czyny księdzem.

Co do sugestywnie nazywanej przyjaciółki, to cechę tę tendencyjnie wyolbrzymiono. Wymieniona, w październiku 1978 r., kiedy Karol Wojtyła został wybrany, nie miała jeszcze zdanej matury, więc niby, na jakiej zasadzie miałaby łączyć ją taka zażyłość z Papieżem?

Owszem, po ukończeniu studiów, a zwłaszcza, kiedy stała się współzałożycielką Fundacji im. Księdza Józefa Tischnera bliższe kontakty mogła utrzymywać z Papieżem, jako filozof i w tym zakresie wymieniła ponoć około 200 listów z Ojcem Świętym.

Fundacja powstała jednak dopiero w XXI wieku. Nie wyobrażam sobie, aby poważna filozof w toku tej szerokiej pisemnej korespondencji nie zapytała Jana Pawła II o problem pedofilii w Kościele Katolickim i tenże nie udzielił jej wyczerpującej odpowiedzi.

Jeśli o tym nie dyskutowali, jako filozofowie, to można podejrzewać, że z jej strony były to rozmowy całkiem miałkie pozbawione kontaktu z rzeczywistością. Niezrozumiałe, bo zbędne było więc pytanie w czasie bezpośredniej rozmowy.

Może zrobiła to z filozoficznej zadziorności, wszak reprezentuje Fundację Księdza J. Tischnera, który zwolennikiem poglądów Jana Pawła II nie był. Znana jest nawet jego opinia z 1978 r. o wyborze Karola Wojtyły, która do radosnych nie należała…

Postawione Papieżowi pytanie trzeba chyba ocenić, jako swoistego rodzaju impertynencję, żeby nie klasyfikować go, jako prowokacji. Jan Paweł II uchodził za wyjątkowo dobrego i dobrze wychowanego człowieka, toteż pytanie pominął milczeniem.

Problemy związane z pedofilią mają charakter szczególnie delikatny i wymagają dużej ostrożności. Są tutaj pokrzywdzone bezbronne dzieci, co nie zmienia postaci rzeczy, że te dzieci też mogą być wmanewrowane w intrygę przeciwko księdzu, czy Kościołowi.

Świadczy o tym np. głośna sprawa kardynała australijskiego Georga Pell, który dopiero po interwencji tamtejszego Sądu Najwyższego został uwolniony od niesłusznego zarzutu pedofilii, odsiadując uprzednio 400 dni pozbawienia wolności.

Kardynał winnym wybaczył, co nie eliminuje faktu, intrygi wymierzonej w Australijski Kościół Katolicki, z czego wniosek, że autorami takich niecnych przedsięwzięć nie byli tylko komuniści.

Nagonka w świecie, a obecnie w Polsce jest szczególnie perfidną grą. Uderzają w najwybitniejszego papieża nie tylko naszej epoki, człowieka, który swoim życiem i cierpieniem pokazał autentyczną postawę i największe zawierzenie religijne. Oni tym sposobem chcą zburzyć ponad 2000 lat trwający Kościół Katolicki.

Obalenie przekonania o Janie Pawle II, jako bezsprzecznie wielkim i nieskazitelnym nie tylko papieżu, ale i człowieku powoduje, że poza nim nie ma już większej świętości. Nagannie oceniam nie tylko inicjatorów nagonki, ale też osoby dające się wplatać w tę intrygę.

Wzięci w dwa ognie przez dziennikarzy niektórzy księża, czy inne osoby wypowiadające się na ten temat, sądząc, że działają w dobrej wierze, dają się łatwo podpuścić, zapominając o świeckim przysłowiu mówiącym, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane!

Ubolewają nad losem księży, którzy padli ofiarą przemocy seksualnej, jakby zapominając, że ksiądz w Seminarium Duchownym jest uczony zachowań w trudnych sytuacjach i dlatego nie powinien tchórzyć w walce ze złem, w tym także, gdy jego dotyczy bezpośrednio.

W końcu w odróżnieniu od dzieci jest dobrze wykształcony i pełnoletni. Puste czyste paplanie nic człowieka nie kosztuje, bo nie powoduje żadnej odpowiedzialności za głoszone słowo. Cała trudność sprowadza się do sfery realizacyjnej.

A z nią jest kiepsko nawet wśród wybitnych uczonych. Jak historia pokazuje, kiedy Papież rozważał nominację kolejnego biskupa dla Krakowa, młodzież tego miasta optowała za księdzem J. Tischnerem, ale tenże odmówił pełnienia tej funkcji.

Najwyraźniej nadawał się wyłącznie do teoretycznego filozofowania, podobnie jak późniejsza współinicjatorka powstania jego Instytutu Myśli, dla podkreślenia znaczenia przez twórców intrygi, nazwana przyjaciółką Jana Pawła II.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *