Powstanie znacznych obszarów polskiej pseudointeligencji, jakie zaistniały po 1989 r. oddziałują istotnie i wszechstronnie na współczesne stosunki społeczne, w tym na szeroko pojmowaną kulturę.
Szereg symptomów potwierdza ukształtowanie się artystów wszelkich sztuk na tym znacznie zaniżonym obszarze inteligencji. Oni usiłują trzymać ster tej sfery, narzucając całemu społeczeństwu własne przekonania, jako szczególnie istotne wartości.
Nuworyszowski charakter tych gremiów wpisuje się w trendy europejskie i światowe inspirowane politycznie w celu rozbicia starych wartości ludzkiej cywilizacji i zastąpienia ich współczesną byle jakością..
Zjawisko można zauważyć we wszystkich dziedzinach szeroko rozumianej kultury, która tymi nowinkami usiłuje żelazne zasady cywilizacyjne ukształtowane przez wieki zastąpić tandetnymi erzacami.
Weźmy polska kinematografię, w której na wzór światowy największy poklask zyskują filmy, w których chamstwo, przemoc i wręcz krwawa jatka przybierają zasadnicze znaczenie dla wartości utworu.
Im więcej na ekranie padnie słów na k…h…p… etc., tym wyżej w hierarchii pseudointeligencji utwór jest oceniany i nagradzany. Identycznie widać to w szeroko rozumianej satyrze kabaretowej, której poziom ogłady sięga zbyt często rynsztoka.
W skali porównawczej z klasycznymi kabaretami typu „Dudek” czy „Pod Egidą” obecne daleko odbiegają od rzeczywistej wartości artystycznej, intelektualnej, poznawczej, na rzecz chamskiego słownictwa.
Podobnie jest w literaturze. O ile niegdyś skandaliczne książki stanowiły absolutne wyjątki światowe, o tyle obecnie ta brukowa literatura zaczyna przemawiać pełnym powszechnym głosem i co gorsza jest dostrzegana pozytywnie przez Sztokholmski Komitet Nobla…
Obniżony poziom dzieł twórców wpływa na szerokie grona ludzi kultury, którzy musieli dostosować swój poziom do współczesności nawet, jeśli wywodzą się z grona zasłużonych rodzin artystycznych.
Te sfery po 1989 r. nabrały wiatru w żagle dostrzegając możliwość pozyskiwania łatwych pieniędzy i tym samym głoszone przekonania publiczne dostosowują do nurtów politycznych, pomijając podstawowe wartości, które ukształtowały ich w gronie artystów.
Dostrzec to można na przykładzie wybitnych aktorów, którzy swoje osobiste wypowiedzi publiczne dostrajają do merkantylnych potrzeb, pozostając w oczywistej sprzeczności z postawami zasłużonych osób, których role przyszło im odtwarzać w filmach, czy sztukach.
Oni nie potrafią znieść PiS-u, który nie dawał im łatwych pieniędzy, tak jak to czynili poprzednicy i dlatego motywowani złością zachowywali się publicznie w zaskakujący sposób pozostający w rażącej sprzeczności z rzeczywistymi wartościami artystycznymi.
Często grali głupów, wmawiając nam swoje polityczne przekonania oparte na niezrozumiałej nawet logicznie definicji używanych słów. Krzyczeli na przykład o naruszeniu demokracji, której jeszcze w sposób definicyjny od 1989 r., w Polsce nie zbudowaliśmy.
W znacznej części ci artyści nie są pseudointeligentami, ale zachowują się tak jakby nimi byli. Wykształcenie ma solidne podstawy, toteż trudno ich podejrzewać o niewiedzę, nieumiejętność dostrzeżenia braku zbudowania definicyjnej demokracji.
Oni to wszystko wiedzą, a w każdym razie mają potencjalne możliwości, aby wiedzieć. Pecunia non olet w ich rozumieniu, dlatego porzucają wartości, których byli uczeni za młodu na rzecz kasy bez względu na to, czy słusznie, czy niesłusznie otrzymywanej.
Pewna aktorka prowadząca teatr była znacznie dofinansowywana. Zmiana władzy spowodowała bardziej sprawiedliwe nieco niższe dofinansowanie, co wzbudziło jej ogromną dezaprobatę, mimo że kiedyś głośno wiecowała za sprawiedliwością.
W następstwie cały czas donośnie krzyczała, pomawiając ówcześnie rządzących nieparlamentarnymi określeniami, bo pecunia non olet i ten PiS był dla niej be, gdyż nie dawał nienależnych sprawiedliwie pieniędzy. A dzisiaj jest gwiazdą bezprawnie zagrabionej telewizji…
Rozbisurmaniona polska artystyczna inteligencja kierowana przymiotem zawłaszczania jest motywowana do wszelkich afrontów, dla tych którzy im łatwych pieniążków nie dawali. Słowem mamy do czynienie ze szczególną sprzecznością realiów z ideami głoszonymi przez te osoby w ustach odtwarzanych postaci czy to w filmie, czy w teatrze.
Inna aktorka w rocznicę urodzin otrzymała list gratulacyjny od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Co z nim zrobiła? Zwróciła do ministerstwa z adnotacją, aby pan minister wypisał się z PiS-u, bo on jest be z powodu pecunia non olet…
Aktorka pochodzi ze znanej rodziny artystycznej i jej ojciec może się przysłowiowo w grobie przewracać, widząc co córeczka wyrabia, ale ona musi grać w tym froncie, gdyż większość pseudo inteligentnych artystów wywiera na nią nacisk, stąd nie może odstawać z szeregu…
Czy w Polsce jest zbudowana demokracja, czy jej jeszcze nie ma jest bez znaczenia, bo pecunia non olet…Idealiści artystyczni pochowali swoje ideały do kieszeni i krzyczą gromkim głosem przeciw tej partii, która śmiała w imię sprawiedliwości odebrać im choćby złotówkę dotacji!
Ten motyw jest podsycany przez propagandystów medialnych pokazujących, jakie marne emerytury posiadają polscy artyści. Nikt oczywiście nie zwraca uwagi na to, że oni potężne apanaże wydawali na lewo i prawo w ciągu całego życia zamiast ich część przeznaczyć na wyższe składki emerytalne.
Ale to w sferze wartości dla tych gremiów pseudo inteligentnych nie ma żadnego znaczenia, im się wszystko należy i koniec. Im nie wolno niczego obniżyć, czy ograniczać przywilejów, bo pecunia non olet…!
Tadeusz Michał Nycz