O ISTOCIE INTELIGENCJI 5

Inteligencja, jako przymiot ludzi tak siebie nazywających, czy też mających poczucie przynależności jest zbiorem osób o rzeczywistych i pozornych zdolnościach. Zróżnicowanie poziomu widać publicznie na każdym kroku.

Przykładowo wyniki badania opinii publicznej w kwestii podniesienia 500+ do 800+ w sprawie 14 emerytury, jako świadczenia ustawowo stałego, a także bezpłatnych autostrad wykazały, że ponad 55% respondentów było za tymi rozwiązaniami.

Równolegle wyniki poparcia dla partii politycznej proponującej te korzystne przedsięwzięcia od 8 lat utrzymują się na poziomie około 35%. Z tych zestawień wynika, że 20% elektorat nie popiera partii wprowadzającej korzystne rozwiązania, bo ich stopień inteligencji nie jest w stanie racjonalnie ocenić osobiste korzyści.

Człowiek inteligentny, kierujący się doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem potrafi poprawnie rozeznać rzetelność obietnic polityków, zwłaszcza, gdy ma do czynienia z partią, która w praktyce pokazuje zasadnicze ich spełnianie.

Z powodów logicznie niezrozumiałych około 20% respondentów nie popiera partii przynoszącej im wymierne korzyści. Przyczyny są niejasne, chyba, żeby przypisać osobom tak postępującym posiadanie waloru pseudointeligencji.

Innego logicznego wyjaśnienie nie ma. Wykształciliśmy od 1989 r. całe połacie pseudointeligentów domagających się rozwoju kraju, praworządności, demokracji, podczas, gdy ich intelekt nie pozwala na zrozumienie definicji głoszonych haseł i tym samym własnych korzyści…

Ludzie ci, mimo potencjalnych możliwości poznawczych, które należy wiązać ze zdobytym wyższym wykształceniem, zachowują się tak, jakby przysłowiowo na złość mamie, (czyli PiS-owi) chcieli sobie odmrozić uszy…

Są podatni na medialną tanią krytykę realizowaną skutecznie przez cwaniaków niezainteresowanych racjonalną naprawą systemu prawnego i stworzeniem mechanizmów sprzyjających praworządności.

Pseudointeligenci nagminnie narzekają na złe prawo, brak jednolitego przestrzegania niezdolni pojąć prostego rozwiązania sprzyjającego sprawiedliwości w postaci przywrócenia legalnej, wiążącej wykładni ustaw, która jest korzystna dla doprowadzenia do porządku prawnego.

Dają się dziecinnie rozgrywać i nabierać oszustom, złodziejom i aferzystom, którzy sprzyjają wprowadzeniu naprawy prawa tylko w medialnym krzykliwym gadaniu propagandowym, gdyż rzeczywisty ład prawny zagroziłby ich szemranym interesom.

Pseudointeligenci pozostają bezsilni w sferze negatywnych skutków prawnych, które ich bezpośrednio dotykają w wyniku braku niezbędnego poziomu pierwiastka rozsądku pozwalającego zrozumieć sedno sprawy i zadziałać na swoją korzyść.

Ten stan intelektualny pseudointeligentów zwłaszcza zamieszkujących większe miasta wykorzystują te partie polityczne, które mamią ich szumnymi obietnicami i hasłami bez pokrycia, aż tak skutecznie, iż w ferworze i zamieszaniu medialnym robią im przysłowiowo z mózgu wodę.

Volenti non fit iniuria – czyli chcącemu krzywda się nie dzieje można by powiedzieć i machnąć ręką, gdyby nie wojna za naszą wschodnią granicą. Tu już nie ma żartów, gdyż błędy władzy w kwestiach bezpieczeństwa państwa mogą przynieść tragiczne skutki dla narodu.

Kiedy słyszałem medialne wystąpienia ówczesnej opozycji domagającej się powołania komisji sejmowej celem pozyskania informacje o historii rakiety odnalezionej koło Bydgoszczy, po to, aby poinformować społeczeństwo o stanie obrony powietrznej, to skóra cierpła mi z przerażenia.

Jeżeli historia rakiety ma być przedmiotem tajnych obrad tej komisji, to, o czym opozycja będzie informować społeczeństwo, skoro sprawy obrony powietrznej kraju są objęte z oczywistych względów ścisłą tajemnicą?

Albo rybka, albo akwarium, mówiąc w przenośni, toteż ówczesny Minister Obrony Narodowej słusznie ograniczył się do publicznie złożonego oświadczenia, nie wchodząc w żadne szczegóły i dyskusje medialne.

Obawiam się jednak poważnie, że społeczeństwo w części złożone z tych pseudointeligentów, do których odwołują się cwaniackie partie ze swoją chytrą krytyką nie pojmie, na czym polega istota bezpieczeństwa narodowego…

Intryga polega na tym, aby po obradach omawianej komisji sejmowej kierować do społeczeństwa totalną krytykę przeciwnika w kwestii złego bezpieczeństwa kraju, w warunkach, gdy atakowany ze względu na ścisłą tajemnicę tych zagadnień nie będzie mógł niczego wyjaśnić.

W rezultacie działania te sprowadzałyby się do propagandy sprzyjającej Rosji, od której ówczesna opozycja chciała się sama uwolnić, skierowując zarzuty pod adresem tych, którzy rzeczywiście dbali o nasz interes narodowy.

Trafiła jednak kosa na kamień, gdyż były Minister Obrony Narodowej na ten fortel nie dał się nabrać, pokazując przeciwnikom politycznym, że nie dla psa łajdacka kiełbasa, posługując się znanym przysłowiem…

Przymiotnik w tym przypadku jest niezbędny, ponieważ intrygą przekroczono już wszelkie dopuszczalne granice, wchodząc cynicznie na niebezpieczny teren obrony powietrznej kraju, z której w warunkach wojny na Ukrainie kpin i cyrku robić nie wolno.

Dla prawdziwego inteligenta ta cała awantura potwierdza jednoznaczne intencje działania w interesie Rosji, a nie naszej rodzimej społeczności, ale dla pseudointeligentów to zjawisko może być za trudne do zrozumienia.

Niebezpieczeństwo sprowadza się do tego, że ci bardzo krzykliwi pseudointeligenci w wyniku niezrozumienia powagi sytuacji mają wpływ na wybór władzy, której w rzeczywistości nie zależy na dalszym istnieniu państwa polskiego, lecz gotowi są na każde sprzedajne łajdactwo.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *