Właściwie miała to być rozmowa dwóch lub dwojga dyskutantów, ale po prawdzie coraz mniej jest chętnych do rzetelnego, szczerego przedstawiania osądów.
Ludzie domagający się rzeczywistej prawdy, sprawiedliwości i uczciwości, publicznie zatracili znaczenie tych pojęć i dlatego nie ma zainteresowanych uczciwą dyskusją.
Występujemy w niewidzialnych maskach fałszu, głupoty i naiwności lukrowanych napuszeniem i pompatyzmem.
Jednostki idealistycznie nastawione do rzeczywistości pochowały się w mniejszości po kątach i milczą, jakby zapominając, że naprawa i zmierzanie do ery mądrości tylko od nich zależy.
Jeszcze trochę, a cały wielowiekowy z pietyzmem zdobywany europejski dorobek naszej cywilizacji szlag trafi.
Sterujący tym wszystkim jak na ironię inicjują powszechne tworzenie coraz to nowych organizacji chroniących tak ułudnie stworzoną demokrację i praworządność oraz powstawanie, jak grzyby po deszczu, kodeksów etyki różnych zawodów, chcąc unaocznić swój rzekomo dobry zamiar.
W warunkach prawa niemożliwego do jednoznacznego i jednakowego stosowania, wskutek braku jego wiążącej wykładni, jest to obłuda postawiona do N-tej potęgi!
Żyjemy w erze, w której jak na dłoni widać kompletną rujnację moralności i choć wewnętrznie jesteśmy temu przeciwni, nie ma chętnych do publicznego, rzeczowego dyskursu o naprawie, dlatego dialog w efekcie przeradza się w monolog…
Karabeusz