NIEPRZENIKNIONY…

Czas upływa bez przerwy, jak myśl nieuchwytny.
Żaden mędrzec nie odkrył w jaki sposób chwytny.
Bez ustanku przetacza klepsydry minuty,
Biegnie szybko, rytmicznie w ujęciu batuty.

Toczy, wielkość codziennych i sekund i godzin,
Biegnie stale w nieznane od samych narodzin.
Choć widoczny, mierzony bez przerw oraz skrycia,
W jednostkowej długości, nie schodzi z ukrycia…

Każdy może porady szukać u wróżbity,
Ale czas precyzyjny pozostaje skryty.
Mimo biegu ciągłości zawraca dokoła,
Krople tworząc zadumy niejednego czoła.

Nie ma stanu skupienia znanego fizyce,
Choć mierzalny, nie zdradza nic arytmetyce…
Jest, po prostu największą zagadką istnienia,
Pobudzając najtęższe obiekty myślenia.

Czasu nikt nie jest w stanie doznać w pełnej skali –
Wobec jego istoty, my jesteśmy mali.
Czas był, jest i będzie w galaktykach Kosmosu,
Choćby nawet odebrać mu królestwo głosu…

Gdy, czasem umownie czasoprzestrzeń dzielimy,
Kalendarz na ten przykład dowolny stworzymy,
To ujarzmić się nie da w żadnej kombinacji,
Bez względu na epokę rozwojową nacji.

Czas króluje niechybnie od początku świata.
Jest pewnikiem istnienia, że życie kołata.
Przezornie ustalamy, na części krajemy,
Kalendarze zużyte, jako papier drzemy,

Sądząc, że pozbędziemy się starego czasu,
Wyrzucając na śmietnik, czy nieraz do lasu.
Mamy jednak zjawisko bytowo niezmienne,
Ogniotrwałe na każde zamysły płomienne…

Nawet, jeśli skreślimy kartki z kalendarza,
To 1 listopada cyklicznie się zdarza,
Przypomina, że każdy dostał okres miałki,
Wielkościowo liczony logarytmem całki…

Tadeusz Miłowit Lubrza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *