Jak usprawnić ustrój demokratyczny, aby nie sprowadzał się do rządu hien nad osłami, jak mawiał Arystoteles? Zresztą także inni wybitni filozofowie np. Platon, czy Sokrates również wieszali psy na demokracji tyle, że czynili to słowami bardziej subtelnymi.
Już sama sentencja wielkiego filozofa prowadzi do oczywistego wniosku. Mamy oto z jednej strony do czynienia z hieną, czyli zwierzęciem żarłocznym, a w omawianym przypadku pazernym na wszelkie dobra.
Charakteru zwierza nie jesteśmy w stanie zmienić, ponieważ posiadanie władzy stwarza naturalny stan sprzyjający oszustwom i nadużyciom. Możemy wprowadzić jakieś sztuczne ograniczenia tej pazerności, ale zawsze będzie istniała groźba powszechna, bo sprawowanie władzy prędzej, czy później deprawuje.
Powtarzające się cyklicznie wybory mogą, co najwyżej doprowadzić do tego, że zamienimy hienę na szakala, wilka, czy lisa, ale samej istoty pazerności rządzących nie zmienimy. Prowadzi to do wniosku, że nie tedy droga.
Przejdźmy, zatem do drugiej strony układu społecznego, a mianowicie do osła. Jak długo jest osłem, tak długo nie ma żadnej możliwości, aby układ pomiędzy rządzącymi a rządzonymi naprawić. Istota charakteru osła stoi temu na przeszkodzie.
Osioł nie jest w stanie niczego się nauczyć, nawet na własnych błędach, dlatego pozostaje osłem. Jedynym możliwym rozwiązaniem jest istotna zmiana cech podmiotu podlegającego rządom. Ale, jak to zrobić, skoro w typowych warunkach jest to niemożliwe, zgodnie ze znanym przysłowiem – uparty, czy głupi, jak osioł?
Do osła trzeba podejść analogicznie, jak do małego dziecka, które w praktyce dosyć często przybiera pozę osielskiej upartości. Najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie ram rygorów i zachowanie konsekwencji w działaniu.
Jak to robić w szczegółach względem naszych maluchów to wiemy, gdyż posiadamy na ten temat nawet literaturę naukową. Nikt jednak nie przeformatował tych sposobów na podmiot osielski będący suwerenem.
Nie wiadomo, kto ma być tym podmiotem, który zainicjuje zmiany u osłów, bo przecież nie same osły. Tym sposobem dochodzimy do kwadratury koła, co logicznie prowadzi do wniosku, że sprawa nie jest do rozwiązania.
Rzeczywiście, w normalnych warunkach koncepcja zmiany ma charakter utopijny. Inaczej jest w sytuacjach nadzwyczajnych, ponieważ wówczas nawet osioł wytęża wszystkie swoje komórki mózgowe i zaczyna nieco logicznie działać powodowany znanym przysłowiem, że bliższa koszula ciału…
On, po prostu zaczyna się w tym momencie obawiać o własny byt, toteż cecha głupiej upartości przechodzi w sferę dbałości o własny interes życiowy, czy zdrowotny. Można powiedzieć, że w pewnym sensie koronawirus spadł nam dobroczynnie z Nieba…
W takich nadzwyczajnych warunkach osielski suweren w zdecydowanej większości będzie popierał i wybierał tych przedstawicieli, którzy w sposób rzeczowy praktycznie pokazali, że dbają o jego interes.
Jak trwoga, to do Boga, wobec tego w takich czasach wszelkie polityczne wygłupy, które mogą omamiać w normalnych warunkach teraz nie mają szans żadnego powodzenia.
Oczywiście w każdym społeczeństwie mamy pewien procent samobójców, toteż na 100% jednolitość liczyć nie możemy, ale w każdej demokracji decyduje większość, a w czas kataklizmu jest to zwykle zdecydowana większość.
W naszych polskich warunkach można oczekiwać, że ta zdecydowana większość w pierwszej turze wybierze Prezydenta RP. Ale nie o Polskę tutaj jedynie chodzi, ponieważ żyjemy w szerszej europejskiej wspólnocie, która ma tak samo osielski charakter…
Koronawirus może być przejściowym elementem otwierającym osłom szeroko oczy, ale dla naprawy demokracji konieczna jest stała, a nie incydentalna zmiana. Po takim jednorazowym epizodzie konsolidującym suwerena, czy wspólnotę europejską, trzeba od razu pójść za ciosem i stworzyć stan stałego zainteresowania obywateli sprawami społeczeństwa.
Sposób jest prosty w postaci wprowadzenia obowiązku uczestnictwa w wyborach powszechnych krajowych i wspólnotowych. Jest jednak jeden poważny szkopuł. Hiena nie będzie zainteresowana, aby zmodyfikowany osioł patrzył jej ciągle na ręce, toteż obowiązku wyborczego może nie wprowadzić.
I w tym momencie zataczamy koło, dochodząc do wniosku zgodnego z poglądem Arystotelesa, że demokracja to najgorszy ustrój, w którym hiena panuje nad osłem i co gorsza układ ten prowadzi do nierozwiązywalnego problemu.
Chyba, że koronawirus na długo odciśnie się w umyśle wystraszonych osłów i spowoduje z naturalnych przyczyn taką konsolidację społeczeństwa, której najżarłoczniejsze grona rządzące nie będą w stanie się oprzeć…?
Karabeusz