ROZGRYWANIE…?

Jesteśmy tuż po tragedii gdańskiej, kiedy to nie potrafiliśmy obronić przed śmiercią funkcjonariusza samorządowego będącego na służbie. Sprawa ma charakter poważny, ponieważ świadczy o podstawowych błędach, jakie co dzień popełniamy.

Pierwszy aspekt zagadnienia polega na tym, że zawsze możemy się liczyć z szaleńcem, który będzie chciał kogoś pozbawić życia. Przykłady takie występują w świecie, (np. zamach na Prezydenta Ronalda Reagana) i nie da się ich wyeliminować.

Z tego względu, nie ma sensu drążenie sprawy wokół nienawiści ze strony zamachowca, przynajmniej w medialnym tego słowa znaczeniu. Każda osoba działająca publicznie musi się liczyć z pewnym stopniem zagrożenia swojego zdrowia a nawet życia. Jest to ryzyko związane z prowadzoną działalnością.

Porównując obrazowo, skoki narciarskie, to piękny, widowiskowy sport, ale związany z ryzykiem, którego wyeliminować się nie da. Można sprowadzić stopień ryzyka do akceptowalnego, ale eliminacja nie jest możliwa.

Podobnie jest z osobami działającymi w sferze publicznej. Oni zawsze będą powiązani z pewnym ryzykiem dla swojego zdrowia, czy życia, przynajmniej tak długo, jak długo decydują się politykować.

Biorąc to pod uwagę, wszelkie wykrzykiwania hasła, stop nienawiści o podtekście politycznym, de facto, wedle aktualnej wiedzy są nie na miejscu, gdyż tutaj nie chodzi o nienawiść polityczno-publiczną, tylko o chorobę psychiczną sprawcy zabójstwa.

Media rozdmuchujące hasło stop nienawiści, jako panaceum na wszelkie zło, być może nieświadomie sprowadzają całą sprawę na tory polityczne. Nie eliminuje to oczywiście potrzeby kształcenia młodzieży w duchu tolerancji.

Druga strona problemu polega na zbadaniu działań, które zgodnie z prawem powinny być podjęte, aby istniejące ryzyko działalności publicznej sprowadzić do akceptowalnego.

Ten aspekt sprawy powinien być szczegółowo przeanalizowany wraz z końcowymi wnioskami na przyszłość. Każda impreza publiczna gromadząca rzesze społeczne musi być organizowana zgodnie z ustawą.

W tym przypadku, jak się wydaje, zezwolenie na organizowanie imprezy zostało wydane sprzecznie z przepisami, co skutkowało brakiem istnienia stosownej ochrony osób występujących na estradzie.

Być może ktoś zlekceważył wymogi bezpieczeństwa i wydał zezwolenie na zajęcie drogi publicznej, zamiast zezwolenia na przeprowadzenie kompleksowej imprezy? Różnica podobno jest istotna, gdyż w tym ostatnim przypadku warunki zachowania bezpieczeństwa są dalej idące, niż w przypadku jedynie zajęcia drogi publicznej.

Impreza ta organizowana jest corocznie od wielu lat, toteż należy prześledzić historię wydawanych zezwoleń i ustalić gdzie doszło do popełnienia błędu? Nie zastępując organów wyjaśniających to zagadnienie, można ogólnie powiedzieć, że nasz codzienny stosunek do przestrzegania prawa nie jest zadowalający.

Z jednej strony wydajemy „tony” ustaw, a z drugiej poważnie szwankujemy w zakresie ich zasadniczego, istotnego przestrzegania. Staramy się zbyt często chodzić na skróty, lekceważąc wprost racjonalnie wydane przepisy, nawet ochronne.

Nie jesteśmy nauczeni szacunku do prawa i rutynowej potrzeby bieżącego jego przestrzegania. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest brak wiążącej wykładni ustaw, co sprzyja dowolnym interpretacjom prawa, pozwala na różnorodne odczytywanie nawet oczywistego obowiązku i w efekcie prowadzi czasem do tragedii.

Może ktoś jest zainteresowany tym, aby wydawać masę ustaw stanowiących jedynie parawan dla sprawiedliwości i demokracji? Może ktoś manipuluje tak skutecznie, że pozbawia nas szacunku dla prawa w skali krajowej, jak i unijnej, bo w obu tych przestrzeniach legalna, wiążąca wykładnia prawa nie funkcjonuje?

Może jesteśmy systematycznie przez kogoś rozgrywani, kto chce, aby tak w naszym kraju, jak i w Unii Europejskiej porządek prawny nie obowiązywał, gdyż ze słabym podmiotem pod kątem organizacyjno-prawnym łatwiej się toczy rozgrywki?

Może ktoś to wszystko bardzo skutecznie i od wielu lat planuje i wdraża, działając ewidentnie na naszą niekorzyść, a my, jak ślepcy nie dostrzegamy, że jesteśmy robieni w balona?  A, po zaistnieniu kolejnej tragedii, rzuca się cynicznie hasło o jakiejś enigmatycznej nienawiści, zamiast mówić o zwykłym przestrzeganiu prawa, które ma wszelkie ryzyko czynić akceptowalnym?

Do tego jeszcze w okresie bezpośredniej żałoby i przed pogrzebem śp. Prezydenta Pawła Adamowicza, ktoś rzuca polityczne hasło stop nienawiści, chcąc nadal podgrzewać atmosferę.

Poważni intelektualiści dają się na to nabrać i snują rozważania porównawcze z zamachem na Prezydenta Gabriela Narutowicza, choć obecnie brak ku temu jakichkolwiek podstaw faktycznych. Czyni się to wszystko wbrew woli rodziny zmarłego.

Jeszcze inni w trosce o rzekome dobro społeczne mówią o braku bezpieczeństwa w Polsce, strasząc tym Polaków, a kolejni nawołują do zaprzestania sporów i kłótni politycznych Wszystko to jest zgrabnie zorganizowaną farsą.

Trzeźwo oceniając rzeczywistość, marzenie o politycznej zgodzie narodowej po śmierci Jana Pawła II, po katastrofie smoleńskiej, czy po obecnej tragedii, jest podskórnym nawoływaniem do zmiany ustroju demokratycznego!

Taka zgoda wspólnoty narodowej może jedynie powstać chwilowo, incydentalnie właśnie bezpośrednio po zaistnieniu określonej tragedii, integrując społeczeństwo w żalu za określoną stratą. Istnienie jej na dłuższy czas stoi ewidentnie w opozycji do obecnego ustroju politycznego.

Demokratyczna formuła polityczna ma immanentnie wpisany spór, co oznacza, że bez niego istnieć nie może. Ktoś, kto rozgłasza tego rodzaju pobożne życzenia, usiłuje w istocie postawić Polaków w sytuacji bez wyjścia, sprzyjającej niekończącym się bezcelowym dyskusjom.

Współczesny problem sprowadza się tymczasem nie do sporu, jako takiego, ale do podstaw aksjologicznych jego prowadzenia. Tak część elit krajowych, jak i unijnych godzi w chrześcijańskie korzenie naszej kultury i dlatego owe spory polityczne z punktu widzenia ponadczasowych wartości przybierają niekiedy kabaretowy charakter.

Czas byłby po temu właściwy, aby się nad tym zastanowić w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, bo jeśli nie doprowadzimy do wybrania osób odpowiedzialnych za kulturowy byt Europy, nasza cywilizacja prędzej, czy później upadnie, gdyż w walce o kasę, bez przestrzegania ponadczasowych wartości niczego trwałego zbudować się nie da.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *