UCZMY SIĘ DEMOKRACJI…

Otrzymałem ostatnio link od znajomego do audycji opisującej, jak to jeden z polityków koalicji rządzącej był inwigilowany w latach 90-tych XX wieku przez służby specjalne, które ustaliły jego skłonności homoseksualne. Zastanawiam się, w jakim celu znajomy przekazał mi ten link i podejrzewam, że pewnie chodziło o krytykę przez tego polityka LGBT?

Zacznę od tego, że preferencja seksualna każdego obywatela należy do jego sfery życia prywatnego, dlatego publicznie nikomu nie wolno o tym pisać, chyba, że sam zainteresowany oficjalnie ujawni wcześniej te swoje preferencje.

Dzisiaj wystarczy wskazać na poparcie tej poprawnej zasady postępowania art. 47 Konstytucji RP, który przypisuje każdemu obywatelowi prawo do ochrony prawnej życia prywatnego. Ochronie tej towarzyszy nierozłącznie obowiązek innych obywateli w zakresie powstrzymania się od publicznej dyskusji na ten temat.

Biorąc to pod uwagę, nie podaję danych osobowych polityka, którego sprawa dotyczy, ponieważ gdybym to uczynił, przyczyniłbym się do upowszechnienia informacji prawnie ochronionych.

Fakt, iż ktoś już raz w jakiejś publikacji przypisał określonej osobie orientację seksualną nie upoważnia do bezkarnego powielania tych informacji. Brak bezprawności takiego czynu miałby miejsce tylko wówczas, gdyby osoba, której dana osobowa informacja dotyczy sama publicznie ujawniła tę swoją cechę.

W opisywanej sprawie nic mi o tym nie wiadomo, dlatego nazwisko tej osoby zachowuję w tajemnicy, postępując zgodnie z regułą zapisaną w art. 47 Konstytucji. Nie wiem, czy powołana publikacja, do której przekazano mi link zawiera prawdziwe, czy nieprawdziwe informacje.

Jeżeli jest to wyssane z palca twierdzenie, to całość trzeba by nazwać ordynarnym, niedopuszczalnym prawnie urabianiem opinii o tej osobie. Zakładając jednak, że informacja jest zgodną z prawdą, to abstrahując od jej prawnej niedopuszczalności, wymaga wyjaśnienia kwestia krytyki LGBT przez tę osobę.

Pomiędzy jednym a drugim faktem nie widzę rozbieżności. Można, bowiem mieć preferencje homoseksualne i równocześnie nie zgadzać się z ideologią LGBT. Można się z tą ideologią zgadzać, ale być jednocześnie krytykiem działaczy tych idei, którzy organizują manifestacje niedopuszczalne prawnie w czasie pandemii.

Oczywiście ordynarne ekscesy typu publicznego godzenia w uczucia religijne katolików oraz niszczenie obiektów sakralnych nie wymagają już szczególnego wyjaśnienia ich bezprawności prawnej.

Jeżeli niegdyś służby specjalne wolnej Polski zbierały tego rodzaju osobowe informacje o politykach, to oznacza, że wykraczały poza przypisane im kompetencje. Zamiast chronić polską władzę, dopuszczały się czynów charakterystycznych dla obcego wrogiego wywiadu i działalności szpiegowskiej.

W tych warunkach teza o braku rzeczywistej, poprawnej weryfikacji tych służb po 1989 r. pozostawałaby zgodną z prawdą, a późniejsze działania oczyszczające w pełni uzasadniające polski interes społeczno-polityczno-gospodarczy.

Zasad poprawnego funkcjonowania ustroju demokratycznego powinniśmy się nadal uczyć. Twierdzę tak, dlatego, że jeżeli bezprawne ujawnianie preferencji seksualnej danego polityka ma nas mniej gorszyć, aniżeli jego preferencja seksualna, to oznacza, że nie rozumiemy istoty ustroju, w którym przychodzi nam egzystować.

Dając się omamić takimi rewelacjami, nie rozumiemy pojęcia wolności człowieka, równego traktowania w sferze publicznej czy potrzeby szczególnej ochrony życia prywatnego każdej osoby żyjącej w demokratycznym państwie.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *