Nadeszły nowy rok 2022 sprzyja rozważaniom o przyszłości, toteż rozpoczynam cykl pt. „Wojna czy pokój”. W życzeniach noworocznych oczywiście zmierzamy w kierunku pokoju, choć nie bardzo zdajemy sobie sprawę z przyczyn braku stanu wojny i jej historycznie zmieniającego się sposobu prowadzenia.
To w szekspirowskim stylu pytanie może być poważnie rozważane od czasu zakończenia II wojny światowej. Faktem pozostaje, że o ile po I wojnie światowej traktat pokojowy został zawarty, o tyle po kolejnej ogólnoświatowej batalii tego nie uczyniono.
Wielowątkowy charakter posiada odpowiedź, dlaczego tak się stało i stąd trudno jednoznacznie sprecyzować główną przyczynę. Można i trzeba natomiast skupić się na konsekwencjach nie zawarcia traktatu pokojowego.
Porozumienie wielkich mocarstw zawarte w Poczdamie w 1945 r. było tylko uregulowaniem stosunków między państwami uczestniczącymi w tej wojnie. Znaczące różnice ideologiczno-polityczne dzielące wyraźnie Europę na dwie części nie sprzyjały podpisaniu traktatu.
Zasadniczo bezkrwawa rewolucja 1989 roku, rozbijająca żelazną europejską kurtynę i obnażająca degrengoladę idei socjalistyczno-komunistycznych także nie sprzyjała zawarciu traktatu pokojowego i dlatego pewnie do niego nie doszło.
Żyjemy, zatem globalnie w stanie generalnego zawieszenia broni, ponieważ największe mocarstwa światowe przekonały się od strony naukowo-technicznej, że rywalizacja w stylu konwencjonalnej wojny, z użyciem potencjału nuklearnego nie ma już sensu.
Prowadziłaby, bowiem do obopólnego unicestwienia jej uczestników, a co więcej być może nawet całej cywilizacji ludzkiej lub jej znaczącej części. Niepisane porozumienie polega na dopuszczeniu jedynie lokalnych konfliktów.
Uczestniczą w nich pośrednio ci najwięksi potentaci militarni, ale we własnym interesie dbają, aby one nie przekształciły się w konflikt ogólnoświatowy. Te wojenki, to np. na Kubie, w Korei, czy w Wietnamie.
Pokazały one, że mocarstwa prężą muskuły, uznając je za wyraz swojej mini przewagi strategiczno-militarnej, lecz niczego w efekcie na żadną stronę nie przesądzają, ponieważ muszą dbać o bytowy interes, którym strasząc, eliminują realne użycie najpotężniejszej broni.
Z tego powodu, obserwowaliśmy na różnych filmach szpiegowskich, będących często odzwierciedleniem rzeczywistości, współpracę służb specjalnych głównych mocarstw, unieszkodliwiających szaleńców, usiłujących rozpętać piekło ogólnoświatowe.
Można, więc powiedzieć, że dbanie o status quo przez największe mocarstwa światowe jest najlepszą gwarancją zachowania globalnego pokoju, przy tolerowaniu do pewnego stopnia lokalnych konfliktów zbrojnych, mieszczących się w bezpiecznych granicach.
Rywalizacja między mocarstwami przeniosła się na inne pola wynikające z rozwoju techniki, technologii, gospodarki i poziomu życia ludności, w tym również na pole ideologii politycznej, co sprzyja zachowaniu pokoju i przeciwdziała wojnie światowej.
Tadeusz Michał Nycz