„JAKIE PIĘKNE SAMOBÓJSTWO”* IV

Zajmując się polityką, w tym szczególnie wyborczą trzeba sobie na bieżąco powtarzać, czym definicyjnie ona jest? Owa sztuka pozyskiwania korzyści powinna utkwić nam głęboko w pamięci.

To sformułowanie jest szczególnie potrzebne nam Polakom karmionym niekiedy obłudnie pojęciami: Bóg, honor, Ojczyzna, które niektórzy usiłują sprytnie wplątywać w definicyjne pojęcie polityki, robiąc nam tym samy z mózgu wodę..

Tymi ideami można i trzeba się kierować w różnych dziedzinach życia, ale one nie mogą nam przesłaniać definicyjnego pojęcia polityki, jako sztuki pozyskiwania korzyści rozumianych tak indywidualnie jak i zbiorowo.

Jak mówi słusznie Rafał Ziemkiewicz, w myśl wymienionych reguł – pamięć ojców, pamięć bohaterów wojennych, kombatantów, powstańców czcijmy, ale nie bierzmy przykładu z ich postępków sprzecznych ze sztuką pozyskiwania korzyści dla całego narodu.

Często w okresach przedwyborczych mamy do czynienia z bezradnością wielu wyborców, którzy narzekają, że nie wiedzą, na kogo zagłosować?  W tym zakresie nie jesteśmy odosobnieni, bo tuż przed I turą wyborów prezydenckich Francuzi w 40% populacji wyborczej także nie wiedzieli, na kogo mają oddać głos.

Tymczasem sprawa jest często bardzo prosta. Skuteczna polityka wyborcza polega na tym, że masz oddać glos na tego polityka, czy ugrupowanie, które w swojej działalności wykazało, że dba o twój interes.

Tenże bardzo łatwo rozszyfrować wówczas, gdy owa korzyść sprowadza się do konkretnej, a niewyimaginowanej i powszechnie społecznie mało zrozumiałej, wymagającej jeszcze do tego tłumaczeń ekspertów, których wywód już całkowicie czyni nas głupimi.

W dzisiejszych realiach bardzo łatwo to pojąć, skoro mamy do czynienia z dwoma głównymi partiami, z których jedna wykazała się realizacją znacznej liczby haseł i zamierzeń wyborczych a druga wręcz przeciwnie.

Jasno widać, że w czasie obecnych rządów obywatele otrzymali konkretne planowane przedwyborczo świadczenia, o których mogli tylko pomarzyć w czasie premierostwa D. Tuska, ponieważ tenże oprócz gołosłownych frazesów usilnie jedynie szukał guzika przy pomocy naciśnięcia, którego mógłby na obdarzyć wszelkim dobrem.

Guzika nie znalazł, bo z góry było wiadomo, że jest nie do znalezienia, jak również nie znalazł w Zakopanem zakopanych skarbów, stąd nie był w stanie niczym korzystnym wykazać się społecznie, poza wykrętami w stylu bajkowych opowiadań na dobranoc…

Mimo tego dość skrajnego zróżnicowania oceniając sprawę na chłopski rozum, tu i ówdzie słyszę głosy o tym, że jedna i druga zła partia i tyle samo warte, czyli nie ma, na kogo postawić.

Dlaczego padają takie oceny i to wcale nieodosobnione? Pewnie z tego powodu, że dla niektórych obywateli Bóg, honor, Ojczyzna, a może jeszcze inne enigmatyczne i mało zrozumiałe sformułowania jak demokracja są wartością cenniejszą od comiesięcznych własnych dochodów. Oczywiście można i tak.

Można się cieszyć, że za czasów rządów PO w Unii poklepywano naszych posłów po plecach. Głoszono peany o trójkącie weimarskim i innych podniosłych zdarzeniach z naszym udziałem, jak głosowanie na Prezydenta Europy 1: 27, tyle, że z tego wyniku nikomu w kraju nawet złotówka nie przybyła, natomiast miliardy złotych uciekały za granicę.

Byliśmy kompletnymi frajerami dającymi się omamić pięknymi słówkami, podczas, gdy złodzieje po cichu nas okradali, gdyż premier nie znal się w ogóle na zarzadzaniu państwem, lecz umiał tylko grać w gałę, czego ślady podobno pozostały w gabinecie Prezesa Rady Ministrów do dzisiaj.

On był jedynie bardzo sprawnym, wręcz wybitnym medialnym sztukmistrzem, aż do tego stopnia, że większość Polaków mających o swojej inteligencji bardzo dobre mniemanie dopuściła go do władzy dwukrotnie.

Rozumiem raz. Każdy się może pomylić, ale dubel zapadły w warunkach, gdy czarno na białym podejmowano decyzje sprzeczne z obietnicami typu: podatek 3×15%, podwyższanie wieku emerytalnego, pozbawianie III filara emerytalnego, czy zamrożenie na kilka lat podwyżek dla urzędników państwowych.

Dziwnym trafem jego ekipa z uporem twierdziła, że pieniędzy nie ma i nie będzie, podczas gdy PiS zdołał je wyciągnąć spod ziemi, co by przeczyło głoszonym sloganom o inteligencji i umiejętnościach zarządczych PO.

W rzeczywistości ta partia była i jest bezczelnie rozpychającym się ugrupowaniem, w postaci pustych, ale chytrych sloganów trafiających do głów mało inteligentnych ludzi, gdyż stylem kunsztu profesjonalnego wyraźnie dorównuje niejakiemu Nikodemowi Dyzmie.

Potwierdzeniem ich braku odpowiedzialności za państwo jest też katastrofa smoleńska. Zakładając najkorzystniejszy wariant jej przebiegu, czyli taki, że D. Tusk nie współpracował z W. Putinem w sprawie tej tragedii, to mamy oczywiste dowody, że ci wychwalani fachowcy nie potrafili nawet zapewnić bezpieczeństwa Prezydentowi RP.

Wniosek jest w pełni słuszny, ponieważ obowiązek w tym zakresie należał do premiera, któremu podlegały służby specjalne mające za zadanie chronić głowę państwa. Rzecz jest oczywista dlatego, że już zapadły w tej sprawie prawomocne wyroki karne w stosunku do osób na pomniejszych stanowiskach, o czym informowały niedawno media.

Karabeusz

*felieton nawiązujący do książki Rafała Ziemkiewicza pod tym tytułem z 2014 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *