„JAKIE PIĘKNE SAMOBÓJSTWO”* VI

Głoszę od dawna twierdzenie, że żadne medium informacyjne bez względu na jego rodowód nie przekazuje odbiorcom w pełni prawdziwych wiadomości i to założenie podnoszę do prawdy aksjomatycznej.

Kto chce w sposób najbardziej zbliżony do rzeczywistości dowiedzieć się o czymś istotnym musi na dany temat zebrać informacje z kilku ośrodków medialnych, porównać je, przeanalizować i wyciągnąć wnioski.

Taki sposób postępowania dotyczy każdego problemu nie wyłączając nawet faktów historycznych i ich okoliczności, a już na pewno typowej wielkiej polityki krajowej, czy międzynarodowej.

Człowiekiem niezwykle ubogim intelektualnie popadającym w kłamliwe narracje jest ten, który w sprawach polityki czerpie informacje tylko z jednego źródła sądząc, że stopień inteligencji, wykształcenia i zdolności posługiwania się logiką rozumowania pozwoli mu odróżnić kłamstwo od prawdy.

Biedaczek, który w ten sposób działa, popada w efekcie w intelektualne szaleństwo, bo przykładowo jest w stanie uwierzyć choćby w bajeczkę o pancernej brzozie, która prawie w pył rozbiła prezydencki samolot i zabiła jego wszystkich 96 pasażerów.

Wyobrażam sobie, jaką opinię o intelekcie współczesnych będą mieli nasi historycy za 100 lat, kiedy przyjdzie im opisywać to zdarzenie i jak głęboko będą musieli dociekać przyczyn dziecinady w obliczu informacji o przodującej intelektualnie partii i jej zapleczu będących gołosłownymi głosicielami tego, dla naszych zstępnych żartu.

Przechodząc do rzeczywistości warto zauważyć mechanizm polegający na mieszaniu polityki z zasadami savoir-vivre dla panien z dobrego domu, czego wielu żartownisiów ani nie kwestionuje, ani nie poddaje najmniejszej krytyce.

Przykładowo, ostatnio słyszałem w telewizji dyskusję na temat wyasygnowania przez UE kwot pieniędzy na rzecz państw, w tym Polski, które przyjęły i ugościły uchodźców z Ukrainy.

Z uwagi na to, że pomimo formalnie zgłoszonego przez nas wniosku w Brukseli nie ma pozytywnego efektu, jeden z dyskutantów przytoczył przykład Turcji, która przed przejęciem, czy przyhamowaniem wypływu do Europu uchodźców, zażądała od Unii stosownej rekompensaty pieniężnej, którą otrzymała.

Od razu ktoś z gości telewizyjnych oświadczył, że chyba Polska nie posunie się do tego rodzaju szantażu, z czym oczywiście zgodzili się wszyscy uczestnicy dyskusji. Przytaczam ten przykład, jako obrazujący brak zrozumienia definicyjnego pojęcia polityki.

Turcja nie przystawiła przecież pistoletu do głowy uchodźcy i nie kazała sobie zapłacić, grożąc, że wystrzeli, co uzasadniałoby zarzut szantażu. Oni po prostu zawarli zwykłą umowę, na mocy której zobowiązali się do określonych działań, a Unia do stosowanej rekompensaty.

Czyli mamy w tym przypadku do czynienia z typowym kontraktem, jakich tysiące zawieramy codziennie w sklepach i nikomu nie przychodzi do głowy, aby formułować zarzut o jakimś szantażu?

Przede wszystkim pejoratywne znaczenie szantażu polega na tym, że określone żądanie musi mieć charakter bezprawny, czego w opisanym przebiegu zdarzeń dopatrzeć się nie można. Skąd, więc biorą się takie niezrozumiałe z logicznego punktu widzenia twierdzenia?

Wynikają one chyba stąd, że głoszący taki pogląd i potakujący rozmówcy chcą się kreować słuchaczom czy telewidzom na bardziej etycznych, aniżeli są w rzeczywistości. Polityka natomiast z założenia nie może bazować na etyce, w szczególności w zakresie mówienia zawsze ścisłej prawdy.

Ktoś, kto przyjmuje założenie, że polityk powinien kierować się ściśle powszechnie rozumianą etyką, bo inaczej jest be, popełnia zasadniczy błąd, ponieważ wymaga od uczestnika takich czynności działań, które z definicji nie mogą funkcjonować w zgodzie z dekalogiem.

Kto takie błędne zasady stosuje w sferze polityki międzynarodowej wychodzi na tym, jak Polska po II wojnie światowej, czyli w gronie zwycięzców, ale ostatecznie ograbiona z 700 tys. km2 obszaru i sprzedana tyranowi radzieckiemu.

Czyli mimo walki Polaków na wszystkich niemal frontach II wojny światowej i poświeceniu w tym morza krwi, po wojnie nasza Ojczyzna okazała się najbardziej przegrana, a tyran, który wojnę rozpoczął 17.09.1939 r. najbardziej w niej wygranym.

Chcąc w przyszłości uchronić się od kolejnego pięknego samobójstwa, trzeba wyciągnąć wnioski z przeszłości i zacząć postępować rozsądnie, zgodnie z rzeczywistymi definicyjnymi założeniami polityki, bo inaczej każdy chytrus znów nas oszuka, ograbi, a może także wytoczy moc krwi…

Karabeusz

*felieton nawiązujący do książki Rafała Ziemkiewicza pod tym tytułem z 2014 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *