Otwierając dowolny środek przekazu informacji natrafiamy na opracowania, artykuły, czy audycje wychwalające system demokratycznych rządów, jako ustroju najlepszego spośród tych, które dotychczas wymyślono.
Bombardowani stale gloryfikowanym ustrojem politycznym, zakładamy a priori, że przekazywana nam informacja jest oczywiście prawdziwa i dlatego stoimy murem za tą formacją społeczno-polityczno-gospodarczą.
Zakładając coś przed doświadczeniem, czyli sprawdzeniem popełniamy kardynalny błąd być może dając się oszukiwać totalnie? Z tego powodu postanowiłem sprawdzić, czy zapisana w konstytucji demokracja odpowiada rzeczywistemu wynikającemu z nauk politycznych pojęciu tego ustroju?
Wynik analizy doprowadził mnie do zaskakującego wniosku, że w konstytucjach państw demokratycznych został zapisany system społeczno-polityczno-gospodarczy, który tylko z pozoru wygląda na demokrację, ale niestety nią nie jest w definicyjnym pojęciu.
Wniosek ten jest tak samo zaskakujący jak opór przed wprowadzeniem do systemu prawnego legalnej wiążącej wykładni ustaw, jako rozwiązania porządkującego jednolitość stosowania prawa i eliminującego z czasem niepotrzebne spory interpretacyjne, o czym szerzej pisałem w „Epopei prawniczej w XII księgach prozą”.
Skoro władze poszczególnych państw a także Unii Europejskiej nie wprowadzają do systemu prawnego instytucji legalnej wiążącej wykładni prawa, która w doktrynie nauk prawnych jest uznawana za środek sprzyjający jednolitości praktyki prawnej, to pod tym postępowaniem musi się coś kryć?
Przecież nikt rozsądny nie będzie eliminował sprawdzonego a ukształtowanego w doktrynie rozwiązania, które może uporządkować i wpłynąć na poprawne jednolite i jednakowe stosowanie prawa, chyba, że w tej obstrukcyjnej polityce znajduje się jakieś drugie dno?
Społeczeństwo w mediach wskazuje na niejednakowe, niesprawiedliwe stosowanie prawa. Celowi napiętnowania takich przypadków służy wiele programów medialnych, jak np. audycje Elżbiety Jaworowicz, która od kilkudziesięciu lat zajmuje się tymi problemami, a równocześnie nie wykorzystuje się instrumentu naprawiającego z czasem te stałe problemy, czyli legalnej wykładni ustaw.
Powstaje pytanie, dlaczego? Każdy rozsądny człowiek wprowadziłby do systemu prawnego legalną wykładnię ustaw, celem systemowego naprawienia niewłaściwego stosowania prawa w praktyce, a nie zastępował tej instytucji indywidulanymi pojedynczymi aktami naprawy występującymi społecznie w wielomilionowej wielkości.
Nie spotkałem się dotychczas tak wśród profesorów naszych nauk prawnych, jak i wśród zwykłych obywateli, z którymi miałem przyjemność rozmawiać na temat legalnej wykładni ustaw, z jakimiś sprzeciwami w stosunku do jej funkcjonowania. Przeciwnie wszyscy byli za.
Taka konstatacja doprowadziła mnie do wniosku, że skoro wszyscy są za sprawiedliwością i praworządnością, to oznaczałoby statystycznie duże prawdopodobieństwo, iż większość polskiego społeczeństwa zagłosowałaby za przywróceniem legalnej wykładni ustaw.
W następstwie tego postawiłem sobie pytanie, w jaki sposób większość społeczeństwa będąca suwerenem posiadającym władzę zwierzchnią, możne doprowadzić do przywrócenia legalnej wykładni ustaw w Polsce?
Analiza postanowień Konstytucji RP wykazała, że my, jako suweren nie posiadamy realnej możliwości doprowadzenia do przywrócenia legalnej wykładni ustaw. Potwierdzałoby to tezę, o stworzonym pozornym a nie rzeczywistym ustroju demokratycznym znajdującym odzwierciedlenie w przepisach naszej ustawy zasadniczej.
Konkludując, zapisy Konstytucji RP i zapisy konstytucji innych państw europejskich, które w tym zakresie nie odbiegają od naszej ustawy zasadniczej, systemowo nie stwarzają rozwiązania prawnego nadającego suwerenowi rzeczywistą władzę zwierzchnią i tę tezę mam zamiar udowodnić w niniejszym cyklu.
Sprowadza się ona do zaprzeczenia funkcjonowania rzeczywistej demokracji z przypisaniem zapisom konstytucyjnym rozwiązań cechujących demokrację ułomną, żeby nie powiedzieć fałszywą.
Tadeusz Michał Nycz