KASA, CZYLI ANYHUMANIZM…?

Motto: kontrowersyjne konstatacje…

Stanąłem przed sklepem z trafiką, czyli handlującym wyrobami tytoniowymi i przeczytałem wszystkie ostrzeżenia znajdujące się na opakowaniach tych produktów. Było ich na wystawie chyba blisko sto, toteż trudno mi zapamiętać wszystkie.

Każde ostrzeżenie miało jednoznaczny cel ochronny i obejmowały różnorodne organy wewnętrzne człowieka, które jest w stanie zaatakować rak w wyniku ryzykanckiego używania tytoniu.

Powtarzały się natomiast ogólne zwroty typu: palenie tytoniu szkodzi zdrowiu i prowadzi do śmierci. Zastanowiło mnie to z psychologicznego punktu widzenia i od razu powróciłem myślą do wczesnego dzieciństwa, kiedy to rodzice ostrzegali przed wkładaniem palca między drzwi, z uwagi na jego przytrzaśnięcie.

Najczęściej nie było potrzeby sprawdzania ostrzeżenia w praktyce, gdyż maluch w lot rozumiał grożące niebezpieczeństwo. Niekiedy jednak upierał się sprawdzić to na własnym palcu i dopiero wtedy uwierzył w jego sens.

Właściwie źle powiedziałem, nie uwierzył, ale doświadczalnie sprawdził prawdziwość przestrogi. Powiązałem to z ogromną liczbą palaczy w Polsce, których mimo ostrzeżeń mamy nadal parę milionów i doszedłem do wniosku, że niedowiarków nie brakuje.

Problem w tym, że przestróg tytoniowych nie da się sprawdzić na własnym organizmie, tak jak w przypadku palca i drzwi, ponieważ skutek palenia występuje dopiero po upływie x lat, których liczba jest zależna od ogólnego stanu zdrowia danego człowieka.

Spotkałem się z poglądem, że prawo palenia tytoniu wchodzi w skład zasady wolności człowieka. Oczywiście w pełni szanuję tę zasadę, toteż daleki jestem od ewentualnego wprowadzania całkowitego zakazu palenia tytoniu.

Już funkcjonująca w ubiegłym wieku w USA prohibicja pokazała nieskuteczność zakazu picia alkoholu. Szanując wolność człowieka, postawiłem sobie pytanie:, po, co wszystkie rządy świata walczą i zakazują sprzedawania oraz używania narkotyków, przeznaczając na to wiele miliardów dolarów w skali ogólnoświatowej?

Rozumiem celowość całkowitego zakazu dostępu do tych używek przez młodzież, czyli osoby niepełnoletnie. Zgadzam się ze zwalczaniem osób pod wpływem narkotyków we wszelkiej pracy zawodowej i nie daj Boże za kierownicą pojazdu mechanicznego.

W jakim celu natomiast ograniczamy wolność obywatela w przypadku osób dorosłych, które w pełni świadomie podejmują ryzyko faszerowania się tą trucizną i zdążania ku śmierci, podobnie jak w przypadku papierosów, nie jestem w stanie logicznie pojąć?

Używanie narkotyków zmierza szybko do kresu życia i tym argumentem szermują zwolennicy całkowitego zakazu. Mamy jednak cyjanek potasu i wiele innych trucizn, które też potrafią przenieść człowieka na łono Abrahama, a nie prowadzimy powszechnej walki z nimi, poza codzienną ostrożnością związaną z ich używaniem.

Niezrozumiałe zjawiska bardzo trudno wytłumaczyć logicznie, toteż zwykło się mówić, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. To przysłowie, jak ulał pasuje do narkotyków.

Przypuśćmy, że rządy wszystkich państw uchylą zakaz, co przyniosłoby N miliardów dolarów oszczędności, które z powodzeniem można by przeznaczyć dla głodujących i niedożywionych, najczęściej znajdujących się w takim położeniu nie z własnej winy.

Zniknęłyby niemal natychmiast wszystkie kartele narkotykowe, gdyż po likwidacji zakazu, produkty te cenowo zbliżyłyby się do przysłowiowej pietruszki, skoro każdy mógłby sobie we własnym ogródku zasadzić np. marihuanę.

Kartele te, jako przedsięwzięcia nieopłacalne musiałyby naturalnie splajtować i ulec likwidacji. W następstwie pozbylibyśmy się wojen narkotykowych, które dotykają nie tylko członków tych gangów, ale przypadkowo zwykłych, porządnych obywateli.

Per saldo korzyść byłaby ewidentna dla całej światowej populacji, a strata dla gangsterów narkotykowych. Ktoś może dowodzić, że otwarcie rynku narkotykowego naraziłoby rzesze ludzi na uszczerbek zdrowotny, wobec takiej dostępności trucizny.

No, cóż, jest takie przysłowie łacińskie: volenti non fit iniuria, czyli chcącemu krzywda się nie dzieje. Żaden rząd nie jest w stanie uchronić obywatela przed totalną głupotą, co dowodzi używanie tytoniu, wobec tego nie widzę zasadności odstępstwa dla narkotyków.

Skoro taki nielogiczny wyjątek jednak występuje, to można podejrzewać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że kartele narkotykowe mają w kieszeni i w garści niemal wszystkie rządy tego świata…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *