Postawiłem dla zabawy swojego prywatnego „totka”, czy też specyficzną loterię przewidującą przyszłość w przedmiocie wyników grupowych naszej reprezentacji w piłce nożnej na mistrzostwach świata w Katarze.
Wyszły mi tak zaskakujące rezultaty trzech meczów, że przecierałem oczy ze zdumienia! Postanowiłem podzielić się tą informacją, traktując całą sprawę, jak zwykłą zabawę, ponieważ realia sprzeciwiają się oczywiście prognozowanym wynikom.
Po ostatnim meczu z Chile wygranym, co prawda 1: 0 i totalnej krytyce reprezentacji, wyniki które mi się pokazały zakrawają na cud. Jan Tomaszewski, głosiciel twierdzenia o polskim teamie mieszczącym się w historii futbolu obecnie na najwyższej jego półce, generalnie skrytykował taktykę zespołu nazwaną systemem autobusowym.
Polega on na obronie bramki całą drużyną, pozostawieniu przeciwnikowi środkowego pola gry i liczeniu na kontrę. Nasz były wspaniały bramkarz, członek niezwykłej ekipy Kazimierza Górskiego, był uczestnikiem ofensywnego modelu gry w piłkę nożną, przynoszącego piękno futbolu i do tego korzystne rezultaty.
Wychodząc z tego punktu widzenia, pan Janek generalnie skrytykował trenera, uznając błędne schowanie umiejętności naszych chłopców. Cóż, on jest specem od piłki nożnej, więc może ma rację?
Posypały się jednak opinie graczy na czele z Robertem Lewandowskim, który ten model w pełni zaakceptował. Nasz wybitny strzelec dodał jeszcze, iż na mistrzostwa jedzie się po to, aby wygrywać, a nie ładnie grać.
Patrząc na przegląd gier naszej reprezentacji, trudno tej wypowiedzi nie przyklasnąć. Nie wiem na ile procent możliwości grali z Chile, ale technicznie widać było zdecydowaną różnicę poziomu na korzyść przeciwników.
Może to kamuflaż pod Meksyk? Tak, czy inaczej, system zdał egzamin, skoro wygraliśmy. Jeśli założyć, że mamy rzeczywiście słabszych technicznie graczy, to ten autobusowy model gry jest rozwiązaniem optymalnym z kilku powodów.
Gra z kontry jest korzystna z uwagi na posiadanie niezłych strzelców bramek. Poza tym taki model gry pozwala zaoszczędzić siły fizyczne, bo pomija w znacznej mierze walkę w środku boiskowego pola.
Wreszcie blokowanie bramki niemal całym zespołem pokazało korzystny efekt obronny. Chile mimo niezłej gry, przebywania w zdecydowanej większości na naszej połowie boiska, nie było w stanie trafić do bramki.
Nasza obrona, dotychczas, to znaczy od wielu lat była piętą achillesową. Wreszcie najważniejszy efekt tej metody, to eliminacja kontuzji pomeczowych, której nie zanotowaliśmy po tym spotkaniu.
Ten problem ma zasadnicze znaczenie dla zawodników. Każdy z nich zarabia za pomocą pracy głównie nóg. W naturalny sposób z psychologicznego punktu widzenia chyba podświadomie gra asekurancko, bo przecież kontuzja pobawi go kasy.
Stworzony model może się nie podobać, ale jeśli okaże się skuteczny, to śmiem twierdzić, że kibice będą wychwalać Michniewicza pod Niebiosa! Jak słusznie stwierdził Robert Lewandowski pojechali nie po to, aby pięknie grać, ale aby wygrywać.
To nie jest jazda figurowa na lodzie, w której sędziowie przyznają punkty za styl. Tu mamy do czynienia z potrzebą strzelenia bramki i nic więcej. Jeżeli więc autobusowy model przyniesie wiktorię, to chwała trenerowi.
Czasy się zmieniają. Styl gry w piłce nożnej także. Model pięknej piłki towarzyszący Brazylijczykom za czasów Pelego dawno przeminął. Nie widzę wobec tego żadnej ujmy w takim systemie gry, tym bardziej, że jest on w pełni przepisowo legalny.
W minionych czasach mieliśmy przypadki skandaliczne, sprzeczne ewidentnie z przepisami, które w taki „lewy sposób” grających awansowały dalej, że wspomnę słynną bramkę Maradony strzeloną ręką.
Nie mam, więc nic przeciwko brzydkiej grze naszych piłkarzy. Niech tak spokojnie, brzydko piłkę kopią, byle przynosili zwycięstwa. Całą sprawę traktuję jednak w formie zabawy nie aspirując do grona wróżbity. Po prawdzie, nawet wstrzymałem się z przewidywaniem wyniku czwartego meczu na mistrzostwach, bo może do niego w ogóle nie dojdzie?
Jednak skoro powiedziałem A, to trzeba powiedzieć B, czyli przedstawić wyniki wróżb. Oto one: z Meksykiem 2: 0, z Arabią Saudyjska 3: 1, z Argentyną 2: 1. A jak będzie – zobaczymy? Tego chyba nie sposób przewidzieć. A może się mylę?
Karabeusz