DIALOG KONSTRUKTYWNY XXXVII

K. Nie wyczerpaliśmy tematu w zakresie oceny słuszności wyboru USA, jako głównego naszego sojusznika i dostarczyciela broni. Dlaczego nie postawić na Francję, Anglię czy Niemcy, w końcu bliższe nam europejskie kraje?

TMN. Wracamy do historycznych doświadczeń, z których trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski. Francja i Anglia już raz nie dotrzymały traktatów militarnych w chwili wybuchu II wojny światowej. Wypowiedziały, co prawda wojnę Niemcom, ale militarnie nie zrobiły nic.

K. Uważasz, że współcześnie historia mogłaby się powtórzyć?

TMN. Biorąc pod uwagę, że Niemcy i Francja to dwa największe kraje UE i ich powiązania gospodarcze z Rosją były bardzo poważne, oraz słyszalne tu i ówdzie przebąkiwania o powrocie do stanu sprzed wojny na Ukrainie, wykluczyć tego nie można. Dla nich taka sytuacja byłaby korzystna. Niemcy zainwestowali w rurociąg bałtycki, Francja prawie 1/3 swojej gospodarki ma powiązaną z biznesem rosyjskim.

K. No dobrze, a wartości, na których jest zbudowana Unia, czyli demokracja, prawa człowieka, ochrona ludności Ukrainy przed barbarzyństwem Rosjan, przecież to są bardzo ważkie argumenty na rzecz niesienia pomocy napadniętym a także nam pomagającym.

TMN. To mało znaczące pozory. Polityka i taktyka polityczna w istocie ma na celu zdobywanie dóbr, czyli konkretne korzyści, a nie propagandowe dyrdymałki…

K. Wobec tego, to, co opowiadają w Parlamencie Europejskim uważasz za kompletną bzdurę?

TMN. Oczywiście, że tak. Przy pomocy tej bujdo logii usiłuje się bezrozumnym większościowo społeczeństwom państw europejskich zrobić z mózgu wodę. Jak dotychczas doskonale im to wychodzi.

K. Nie podejrzewałem, że jesteś tak skrajnym przeciwnikiem Unii Europejskiej!

TMN. Nic podobnego. Jestem gorącym zwolennikiem wspólnoty, tyle, że funkcjonującej na zasadach określonych przez ojców założycieli.

K. To, by oznaczało, że całą współczesną politykę unijną uważasz za wielką hipokryzję?

TMN. Dokładnie tak. Nie wiem, na jakich historycznych wzorcach ojcowie założyciele budowali zręby UE, ale wykluczyć nie można, że sięgali do przykładu unii litewsko-polskiej, która jakby nie było przetrwała kilka wieków, ponieważ oparta była na obopólnym interesie.

K. Konflikty między Polakami i Litwinami miały przecież miejsce, więc idealnie nie było.

TMN. To prawda. Jednakże konflikt jest wpisany w każda grę biznesową, czy inaczej grę o korzyści. To jest nieuniknione, więc tego elementu wyeliminować nie sposób. Chodzi jednak o to, aby przedmiot sporu nie prowadził do systematycznego wykorzystywania jednej strony przez drugą, do naciągania, czy zmiany obowiązujących ustaleń traktatowych w wyniku ich opacznej interpretacji, a tak w przypadku unii litewsko-polskiej nie było.

K. Chcesz powiedzieć, że te dwa najważniejsze państwa wspólnoty europejskiej cały czas usiłują wykorzystywać innych?

TMN. Nie tylko usiłują, ale wykorzystują. Mamy na to aktualnie bardzo dobry przykład. W ramach podziału środków unijnych przeznaczonych na odbudowę gospodarki po covidzie Niemcy zagarnęły sporo, Francja nieco mniej, a Polska i Węgry jak na razie nic. To są pieniądze, które będą wywoływały długotrwałe wieloletnie skutki, dlatego ocena stałego wykorzystywania nie jest pozbawiona racji.

K. Są podawane konkretne argumenty uzasadniające odmowę przyznania tych środków. Gdy chodzi o Węgry mamy do czynienia z korupcją w sferze wydatkowania środków wspólnotowych, a w przypadku Polski z naruszeniem demokracji unijnej.

TMN. Nie będę wypowiadał się, co do Węgier, bo mam za mało sprawdzonych danych faktograficznych. Natomiast w przypadku Polski wszystkie zarzuty o naruszeniu demokracji są z palca wyssane i dowodzą tylko, w jak olbrzymim stopniu urzędnicy brukselscy są niepraworządni. Zresztą obecna afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim wyraźnie to potwierdza. Tu już nie chodzi o jakąś jedną, dwie, czy trzy osoby, lecz o kilkudziesięciu posłów unijnych podejrzanych o nielegalne korzyści i to nie przez przeciwników politycznych, ale przez same służby specjalne, przede wszystkim belgijskie.

K. To, co z tym można zrobić?

TMN. Naprawa jest bardzo trudna, ale możliwa. Przede wszystkim społeczeństwom państw europejskich potrzebna jest intensywna edukacja. Większość populacji unijnej musi w końcu zrozumieć, że jest robiona w konia przez własne rządy i urzędników brukselskich.

K. Jak to przecież powiedziałeś, że Niemcy i Francja grają na siebie?

TMN. To jednak nie oznacza, że nie popełniają kardynalnych błędów, które w dłuższej perspektywie czasowej przyniosą negatywne konsekwencje. Wystarczy wskazać rurociąg bałtycki stanowiący tak oczywisty blamaż byłej kanclerz, że tylko jej edukacja w NRD-owskim komunistycznym szkolnictwie może w jakimś niewielkim stopniu tłumaczyć oczarowanie postacią W. Putina.

K. Ona jest uznawana nadal za świetnego kanclerza, to w jaki sposób chcesz zmienić nastawienie społeczne?

TMN. Powiedziałem, że sprawa jest trudna. Po doświadczeniach związanych z wojną na Ukrainie i kryzysem energetyczno-gospodarczym są szanse na to, że sami Niemcy większościowo przejrzą na oczy i dojrzą błędy swoich przywódców. Ale na to potrzeba, chyba dłuższego czasu…

K. Rozumiem, że masz na myśli przemiany w wyniku kolejnych wyborów powszechnych, które dopuszczą do rządów nowe kadry patrzące na rzeczywistość z pozycji autentycznie centroprawicowej?

TMN. Już mamy tego pierwsze jaskółki we Włoszech – teraz trzeba czekać na Hiszpanię, itd., itd…

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *