KOCIOKWIK…

Motto: świnie krzyczą przy korycie, kiedy zagrożone życie – w dobrobycie…

Kiedy powstał pomysł referendum połączonego z październikowymi wyborami, opozycja niemrawo oponowała. Podejrzewali, że referendum zwiększy frekwencję i przysporzy PiS zwolenników.

Bomba wybuchła, gdy przedstawiono 4 pytania referendalne. Okazało się, że uzurpując sobie posiadanie nadzwyczajnych pokładów inteligencji, PO nie potrafi wymyśleć żadnego sensownego planu reakcji.

Być może ostatki trzeźwego myślenia zaplecza opozycyjnego widzącego groźbę w wiążącym referendum spowodowały, że guru w rozpaczy złożył solenną przysięgę o unieważnieniu wyników tego plebiscytu.

Wypowiedzią godzi bezpośrednio w istotę demokracji bezpośredniej, ale to nic, bo zarówno jego partia krajowa, jak i unijna nigdy nie przejmowały się zdaniem większości społeczeństwa.

To nic, że wypowiedź burzy porządek konstytucyjny, bo jak słusznie zauważył minister Czarnek demokracja jest tylko wtedy, gdyż rządzi PO lub EPL, a nie inne ugrupowania, nawet demokratycznie wybrane.

Takie podejście nie jest obce szerszemu gronu opozycji, w tym poważnym autorytetom prawniczym. Na przykład była RPO uczyła wyborców, co zrobić, aby zmniejszyć frekwencję referendalną.

Niby nic takiego, bo poradę przekazała w formie informacyjnej, ale powstaje pytanie, po co to robi? Dlaczego zmierza do obniżenia liczby wyborców uczestniczących w referendum, kiedy jako czynna RPO zachęcała wszystkich do uczestnictwa w wyborach?

Skompromitował się były szef Państwowej Komisji Wyborczej wymyślając sposób na obniżenie frekwencji w postaci podarcia druku referendalnego, co zgodnie z prawem stanowi czyn zabroniony karą!

Zastanawiam się, co myślą i jak się czują nasi mistrzowie uniwersyteccy z wydziałów prawa i administracji, którzy gremialnie przez 8 lat podpisywali uchwały i poetyce zarzucające PiS naruszanie prawa, w tym Konstytucji i pryncypiów demokracji?

Czy im nie wstyd, że powszechnie besztali tych, którzy starają się działać w interesie zdecydowanej większości narodu i czynią to nie przy pomocy sloganów, ale konkretnych zrealizowanych działań.

Rad bym dzisiaj zobaczyć taką potępiającą opozycję uchwalę na kanwie godzenia przez nią w istotę demokracji bezpośredniej, ale chyba stracone złudzenia, bo te grona już od dawna traktują Akademicki Kodeks Wartości, jak przysłowiowy pic na muchy fotomontaż!

Najgorzej w relacji do referendum wypadają politycy całej opozycji. Oni znajdują się w kompletnym amoku, totalnie zaskoczeni działaniami PiS, nie potrafią nic sensownego powiedzieć.

Własnymi wypowiedziami potwierdzają swój i partyjny fałsz oraz obłudę. Lewicowcy nie umieją odpowiedzieć na proste pytanie, dlaczego nie popierają referendalnego pytania w sprawie wieku emerytalnego, choć hasło jego obniżenia należało do ich ideowych poglądów?

Pozostaje im jedynie przerzucanie się na inne wątki rozmowy, gdyż nie potrafią wyjaśnić tej sprzeczności. Jakiś dobroduszny poseł ludowców wysypał się uczciwą wypowiedzią stwierdzając, że referendum jest po to, aby PiS wygrał kolejne wybory!

Poniekąd ma rację, gdyż każda partia funkcjonująca na scenie politycznej robi w kampanii wyborczej dokładnie to samo. Chyba jakieś chwilowe zaćmienie spowodowało, że pan poseł logicznie ujawnił rzeczywisty zamiar całej opozycji.

Oni panicznie boją się wiążącego referendum, bo im zamknie drogę do dalszej sprzedaży spółek skarbu państwa, przyjmowania nielegalnych emigrantów, zburzenia muru granicznego, czy podwyższenia wieku emerytalnego, a mają właśnie takie zamiary po przejęciu władzy!

Postępują w myśl już sprawdzonego przez PO systemu, czyli kłamania ile się da w kampanii wyborczej, po to, aby po zdobyciu władzy dać narodowi humorystyczny, przysłowiowy guzik szczęścia i dobrobytu!

Na jesieni będziemy mogli się przekonać, czy społeczeństwo polskie potrafi podejmować decyzje wyborcze zgodne z własnym osobistym interesem, czy jeszcze się tego do końca nie nauczyło?

Już nieraz daliśmy się nabrać postkomunistycznym elitom i mediom, które skutecznie tak zabełtały narodowi w głowie, że ten pozbył się np. rządu Jana Olszewskiego, który realizował idee 10 milionowego wyzwoleńczego ruchu „Solidarność”.

Zjawisko to było o tyle zaskakujące, że premier J. Olszewski w swoim orędziu do narodu postawił zasadnicze pytanie – czyja ma być Polską – całego społeczeństwa, czy cwaniaków, łajdaków i oszustów, ale niestety wyborcy na własną zgubę wybrali tych ostatnich.

Mam nadzieję, że po upływie kilkudziesięciu lat i po doświadczeniach odczutych na własnej skórze, większość narodu potrafi wziąć los we własne ręce, a cwaniaków wyrzucić we właściwą dla nich otchłań polityczną.

Logicznie jest to bardzo proste, gdyż oni bezczelnie publicznie oświadczali, że mają zamiar zwyciężyć przy pomocy totalnego kłamstwa. Mamy zasadniczy powód, aby przy pomocy kartki wyborczej łajdaków wyrzucić na śmietnik.

Gruchanie w świńskim kociokwiku do przyjemności nie należy i nie przyniesie nam żadnych korzyści, lecz rozdyma tylko nababstwo, liczące właśnie na to, że kolejny raz potrafi większości społeczeństwa zrobić z mózgu wodę!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *