Dzisiaj rozpoczął się turniej tenisowy wielkiego szlema w Australii. Od kilku tygodni w mediach pojawiały się komentarze fachowców tenisowych, w tym polskich na temat szans zwycięstwa poszczególnych zawodników.
Oczywiście w gronie zwycięzców była uwzględniana Iga Światek, ponieważ jest jedynką światowego tenisa. Można było przeczytać różne skrajne informacje dotyczące przewidywanych triumfatorów turnieju.
Pisano obszernie o Idze, w większości uznając ją za główną faworytkę, nie tylko ze względu na ranking, ale przede wszystkim z uwagi na obecną formę, która przyniosła jej ostatnio 16 zwycięskich po kolei meczów tenisowych.
Mamy, jako Polacy powód do dumy i zadowolenia z tej niezwykle utalentowanej zawodniczki osiągającej w skali światowej niebywałe dotychczas sukcesy w polskim wykonaniu.
Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że każdy turniej, każdy mecz, to wydarzenie sportowe, na które wpływ ma bardzo wiele pojedynczych składników rzutujących na wygraną lub przegraną.
Iga zawsze podkreślała, że nie jest maszyną, stąd nie będzie wszystkich meczów wygrywała, choć tak chcieliby kibice. Negatywnie oceniam polskich komentatorów i redaktorów tenisowych, którzy rozpisują się na temat niekorzystnego wyniku losowania dla Igi Światek.
Nie dziwi mnie, że obcokrajowcy w ten sposób stawiają sprawę, ponieważ oni z psychologicznego punktu widzenia, z korzyścią dla własnych zawodniczek usiłują psychicznie wpłynąć na naszą tenisistkę, aby uwierzyła z ten niefart.
Dziwi mnie natomiast postawa profesjonalistów jak i wszystkich innych rodaków, którzy podchwycili ten temat, przede wszystkim dlatego, że jeśli ktoś ma się obawiać pecha, to takie uczucie powinno dotykać przeciwniczek, a nie Igi, jako jedynki światowej!
Albo jest pierwszą rakietą świata, niezwykłym talentem tenisowym, będącym aktualnie w doskonałej formie, co wykazała w ostatnim turnieju drużynowym, albo nie jest i w to nie wierzymy, powtarzając kompletne głupoty z brakiem szacunku dla naszej zawodniczki!
Dyskusja o pechu w losowaniu przeciwnika może dotyczyć wszystkich pozostałych naszych zawodników i zawodniczek, ale nie Igi Światek. Bo, to jest tak jakbyśmy nie uznawali jej wielkich osiągnięć sportowych.
W końcu została sportsmenką roku 2023 w pełni zasłużenie. Czas najwyższy, abyśmy nauczyli się posługiwać słowami wypowiadanymi ze zrozumieniem a nie pletli głupot, jak papugi. Nie mam pretensji do przeciętnego kibica, który może tych problemów nie rozumieć.
Profesjonaliści tenisowi wypisujący takie dyrdymały o naszej mistrzyni są natomiast oczywiście winni i stąd powinni niezwłocznie zmienić swój styl narracji, szanując naszą tenisistkę tak, jak na to w pełni zasługuje.
Jeśli szerzej popatrzeć na to zagadnienie, to wygląda trochę, jakby Iga miała trafić na jakieś pozaziemskie tenisistki, a nie na zawodniczki stojące poniżej jej miejsca w rankingu światowym!
Po co to czynią znawcy tenisa, nie rozumiem? Przecież wiedzą chyba, że Iga od strony psychicznej jest zawodniczką bardziej delikatną, aniżeli inne harpagony…. Ona przejmuje się tak zwycięstwami, jaki i porażkami, a także opiniami na jej temat krążącymi w internecie.
Co, oni chcą osiągnąć wypowiadając tego rodzaju nonsensy? Mam wrażenie, że w tym zakresie króluje pewnego rodzaju totalna bezmyślność. Przyzwyczailiśmy się chyba, że słowa wypowiadane publicznie nic nie znaczą i żurnaliści wpisują się w tę fatalną manierę.
Czas najwyższy jednak nastał ku tematu, aby zacząć panować nad wygłaszanymi publicznie kwestiami, bo one nie tylko wywołują negatywne konsekwencje w wielkiej polityce, ale przenoszą się także na inne stosunki społeczne, nawet sportowe.
Kto jest prawdziwym, rzetelnym kibicem sportowym, ten nie powinien przyłączać się do tej paplaniny, lecz zdecydowanie zwalczać tego rodzaju manierę, godząca ewidentnie w zasługi naszej tenisistki.
Mówienie o tym, że Iga powinna się obawiać niżej usytuowanych w rankingu przeciwniczek, to tak, jakby przekreślić jej światową pozycję i podważać cały dotychczasowy, olbrzymi dorobek, w wyniku obawy, że jakieś słabsze zawodniczki są w stanie zagrozić jej pozycji.
Jeżeli my Polacy nie będziemy szanować naszych mistrzów sportowych, to pozostaniemy niegodni ich posiadania. Czas najwyższy wyjść z poczucia niższości, zwłaszcza w tych sportach, w których nasi zawodnicy wykazują maestrię.
To nie ma oczywiście nic wspólnego z zarozumialstwem, ponieważ każda najlepsza zawodniczka może przegrać mecz i w tym nie ma żadnej sensacji, chyba, żeby przegrała z kimś o kilka klas sportowych zdecydowanie gorszym.
Mistrzom sportu należy się szacunek, bo oni grając w narodowych barwach powodują u nas kibiców radość i dlatego mamy obowiązek ich traktować poważnie, stosowanie do osiągnięć, pamiętając, że takie perełki sportowe jak Iga nie zdarzają się często.
Tadeusz Michał Nycz