TAKTYKA…

Motto: piłka nożna a polityka…

Piłka nożna to nie tylko umiejętności techniczne, zgranie zespołu, odpowiednie psychiczne nastawienie do meczu, ale też taktyka gry, za którą odpowiada trener. Wysłuchałem mnóstwo komentarzy o wspaniałych umiejętnościach Anglików po ich zwycięstwie 2: 1 ze Słowacją.

Pomyślałem, jakich to bzdur komentatorzy nie stworzą dla potrzeb chwili i sensacyjnej aury. Prawda jest taka, że to nie Anglicy wygrali, ale Słowacy pozwolili na zwycięstwo wskutek niezrozumiałej błędnej taktyce gry.

Anglicy do 94 minuty meczu nie potrafili strzelić bramki. Rozegrali bardzo słaby mecz. Na ich tle błyszczała korzystnie Słowacja, prowadząc ze zdobytym golem. Obwiniam trenera dlatego, że zawodnicy w ferworze walki na boisku w naturalny sposób są podatni na błędy.

Trener siedzi spokojnie na ławce, obserwuje mecz, ma zegarek, słowem jest w stanie panować nad całością gry. A jednak nie każdy trener jest wybitnym, czy zwyczajnie mówiąc obdarzonym umiejętnościami taktycznymi.

Wystarczyło przecież za pośrednictwem bramkarza udającego się poza boisko po piłkę wskazać, aby zaprzestał wykopywania futbolówki na środek boiska, którą natychmiast przejmowali Anglicy i zdwajali wysiłki w ataku na słowacką bramkę.

Słowaków stać było na utrzymanie piłki przez dwie minuty. Tymczasem ich bramkarz systematycznie podawał piłkę Anglikom, po wykopie na środek boiska.  Zamiarem było oddalenie zagrożenia swojej bramki, ale skutek był odwrotny!

Można było ten sposób tolerować do 94 minuty gry, ale w tym momencie należało zmienić taktykę, podać piłkę obrońcom, cofnąć całą formację na własną połowę boiska i spróbować przez 120 sekund utrzymać się przy piłce, co przy ich dobrej grze było realne.

Po zastosowaniu tej taktyki Słowacja najprawdopodobniej pokonałaby potentatów piłki nożnej, sprawiając niebywałą sensację. A tak, mogą się cieszyć bardzo dobrze rozegranym meczem i pluć sobie przysłowiowo w brodę z niewykorzystanej szansy.

Wyjątkowe, szczęśliwe okoliczności niestety się nie powtarzają, co widać na przykładzie naszej drużyny. Zaprzepaszczony remis z Holandią pozbawił zawodników wiary w dobry wynik z Austrią i chociaż osiągnęli remis z Francją, to ma on charakter tylko pocieszenia.

W końcu trójkolorowi w zasadzie grali o pietruszkę, bo mieli awans w kieszeni, dlatego wystawili rezerwowy skład i pozwolili naszym remisowo pobrylować… W tych warunkach nawet wynik nierozegrany ostatecznie cieszyć specjalnie nie może.

Nam pozostał jedynie sędzia Marciniak, którego występami w ważnych meczach możemy się jeszcze ekscytować. Gdy mowa o sędziowaniu, to przyznam, że zdumiewają mnie przepisy FIFA i UEFA w zakresie karania za niedopuszczalne zachowania na boisku.

Śledziłem dyskusję o podyktowaniu karnego za rękę na polu karnym. Jak zwykle jedni są, za, czyli zdobywcy gola z jedenastki, a inni, przeciw, czyli ci, którym dzięki karnemu, piłka do siatki wpadła.

Zgadzam się, że w takich warunkach podyktowanie rzutu karnego mimo VAR jest decyzją w dużym stopniu uznaniową ze strony sędziego. Także brutalne faule kwalifikowane do żółtej lub czerwonej kartki charakteryzują się tym samym.

Nie mogę natomiast w żaden racjonalny i logiczny sposób pojąc, dlaczego niesportowe zachowanie w postaci złapania za koszulkę gracza zmierzającego na bramkę jest kwalifikowane do żółtej, a nie czerwonej kartki?

Taki postępek najczęściej uchroni przed stratą bramki i dlatego powinien być piętnowany z całą surowością prawa, którego niestety w takiej formule nie ma. Mogę nawet usprawiedliwić bardzo ciężki w skutkach faul w ferworze walki, za który upomniano żółtą kartką.

To zrozumiałe, ponieważ zwykle taki czyn nie jest kwalifikowany, jako zawinienie umyślne. Zatrzymanie przeciwnika za koszulkę zawsze ma charakter umyślny i niesportowy, stąd czerwona kartka powinna być, jak w przysłowiowym banku pieniądze!

Prawne tolerowanie takich zachowań przez przepisy FIFA i UEFA pozwala postawić pytanie, co ich regulacje prawne chronią? Dlaczego z piłki nożnej pozwala się robić przysłowiową wolną amerykankę?

Czyżby to była jakaś taktyka tak względem piłkarzy jak i widzów? Przecież bezczelnie nam się wmawia, że futbol to piękny z zasadami sport. Czyli traktuje się widzów, jak kompletnych idiotów nierozumiejących wypowiadanych słów.

To jest niestety sprytny mechanizm, ponieważ zakres posługiwania się przez społeczeństwo różnymi istotnymi zwrotami nabrał już takiej skali niewiedzy, że prawie nikogo nie dziwi i nie sprawia konsternacji.

To taktyka dawania ludziom igrzysk a nie sportu z zasadami. Obywatel nie rozumie znaczenia wypowiadanych słów, bo jest wszechstronnie medialnie ogłupiany, w tym także w sporcie, dlatego czarnej masie łatwo wmówić, że obecna demokracja to najlepszy ustrój.

Sport idzie, zatem ręka w rękę z politykami, w których interesie leży zaawansowany stopień idiotyzmu obywatela, aby przysłowiowo w czas wyborów nie wiedział jak się nazywa! Skuteczność tej taktyki obserwujemy od lat…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *