K. Myślisz, że wpływ tamtego wydarzenia z XI wieku przetrwał, aż do dzisiaj?
TMN. Potwierdzają to znane fakty historyczne, wskazujące, że niekiedy nawet monarcha tolerował przy sobie opłacanego przez obce państwo szpiega, którym był np. kanclerz Szydłowiecki na dworze króla Zygmunta Starego, o czym napisał prof. Andrzej Nowak w IV tomie „Dziejów Polski”.
K. Czyli zdradzieckie działania stały się naszą cechą narodową?
TMN. Ująłbym to inaczej. Jest to nasz poważny problem, choć niewystępujący tylko w Polsce. Natomiast w przekroju historycznym stal się dla nas istotną cechą o charakterze nie tylko negatywnym, ale wprost wpływającą na byt państwowy.
K. Jak rozróżnić zachowanie patriotyczne, zgodne z rzeczywistym interesem narodu, skoro w naszej przestrzeni publicznej postępki negatywne pokrywane są banałami działania w interesie narodu?
TMN. Sfery politycznej nie da się do końca uzdrowić, ale można próbować wyeliminować skrajne czyny, które wyraźnie ocierają się o zdradliwość.
K. Jak to zrobić, skoro w prostym sporze np. o okoliczności katastrofy smoleńskiej medialnie funkcjonują odmienne zapatrywania?
TMN. To jest dobry przykład, ponieważ pokazuje namacalnie stopień głupoty, jaką można wmówić narodowi w sprawach możliwych do wyjaśnienia na podstawie wiedzy encyklopedycznej!
K. Masz na myśli tzw. pancerną brzozę, która miała doprowadzić do katastrofy?
TMN. W okolicznościach stanu faktycznego ten przykład pokazuje rzeczywisty wykładnik edukacji nie tylko ludzi z wyższym wykształceniem, ale i ze stopniami, czy tytułami naukowymi. Wielu tak wykształconych nadal optuje za tą absurdalną przyczyną, możliwą do prostej oceny i wyeliminowania przez ucznia szkoły powszechnej!
K. Co leży u źródła takiego oszustwa, akceptowanego przez znaczną część społeczeństwa?
TMN. Odpowiedzialność za głoszone słowo publicznie, a właściwie jej brak. Kompletna bezkarność za wypowiadane słowo wynika z braku możliwości wiążącego powszechnie interpretowania prawa.
K. Czyli wracamy znów do legalnej wykładni ustaw.
TMN. Tkwimy po prostu w stadium niemożności zaprowadzenia porządku, ponieważ łajdacy, kłamcy, oszuści uwalniani są od odpowiedzialności za takie swoje publiczne działania.
K. Popatrzmy jednak na sprawę od strony psychologicznej i zdrowego rozsądku, którym niemal każdy się kieruje w istotnych codziennych sprawach. Jak w tym układzie wytłumaczyć, że miękkie drzewo o niewielkiej grubości pnia było w stanie uszkodzić skrzydło pancernego 55 tonowego kolosa, lecącego z prędkością ok. 200 km/godz.? Przecież wykształceni ludzie łatwo mogli sobie skojarzyć przypadki katastrof lotniczych w środowisku leśnym, kiedy to samolot pasażerski nie specjalnie opancerzony ścinał całe połacie grubszych iglastych drzew?
TMN. Tu zadziałało coś w rodzaju politycznej psychozy głupoty.
K. Aż do tego stopnia względem ludzi wysoce wykształconych? Jak to psychologicznie i zdroworozsądkowo wyjaśnić?
TMN. Zdrowy rozsądek nie ma tu nic do rzeczy. Pod wpływem bezczelnych działań propagandowo-medialnych został całkowicie wyeliminowany.
K. Głosiciele poglądu o pancernej brzozie, jako przyczynie katastrofy pomijali we własnych ocenach zdrowy rozsądek na rzecz silnego impulsu o podłożu politycznym?
TMN. A jak inaczej wyjaśnisz przyczynę uporu znanych publicznie zasłużonych dla kultury, czy polityki osób, które protestowały w mediach przeciwko pochowaniu na Wawelu Lecha Kaczyńskiego Prezydenta RP, który zginął w służbie narodu? Te sprzeciwy ze zdrowym rozsądkiem nie miały nic wspólnego, lecz wynikały wyłącznie z pobudek politycznych. Obawiano się szybkiego dojścia do władzy Jarosława Kaczyńskiego i dlatego usiłowano pozbawić jego brata honoru spoczywania w Katedrze Wawelskiej.
K. Podawano przecież argumenty, że był słabym politykiem.
TMN. Dla przeciwników politycznych tak, dla zwolenników był obok Jarosława najwybitniejszym politykiem, co późniejsza historia potwierdza zwłaszcza w aspekcie wojny w Ukrainie, którą ten tęgi umysł przewidział w 2008 r. i dlatego starał się kreować politykę wzmacniania, a nie osłabiania obronności Polski.
cdn.