Niezależność sędziego, czy sądu badana i opisywana w wyroku Trybunału (wielkiej izby) z dnia 19.11.2019 r., którym podniecają się aktualnie rządzący z Ministrem Sprawiedliwości, byłym RPO na czele, to orzeczenie niczego w istocie nierozwiązujące.
Rozstrzygnięcie odbija się czkawką, kiedy kwestionowana jest pozycja prawna Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekającej w sprawie statusu prawnego posłów Kamińskiego i Wąsika.
Aby zrozumieć istotę rzeczy, trzeba wyjaśnić pojęcie niezawisłości sędziowskiej. Mimo stricte prawniczego ujęcia tego pozornie złożonego tematu, sam problem jest dość prosty do wytłumaczenia.
Niezawisłość sędziowska najogólniej mówiąc, to taki stan prawno-psychologiczny, który pozwoli sędziemu zachować bezstronność przy orzekaniu. Przesłanki, które mają być w tym celu spełnione, dają tylko możliwość zachowania przez sędziego bezstronności.
Żadne rozwiązania w tym kierunku dążące, nie są w stanie zapewnić absolutnej bezstronności. Wynika to stąd, że każdy sędzia, jak przeciętny obywatel, ma swoje przekonania tak w sferze politycznej, jak i w innych stosunkach społecznych.
Przekonania wpływają na sposób pojmowania i oceny określonych zjawisk społecznych. Wobec tego, dochodzimy do wniosku, że nie ma i nie może być skutecznych rozwiązań gwarantujących całkowitą bezstronność sędziego.
Mówiąc o tym zjawisku, możemy je oceniać tylko w sferze niezawisłości formalnej. Pod tym pojęciem rozumie się rozwiązania, które zmierzają do tego, aby dać możliwość sędziemu, by był bezstronnym w swoim działaniu w sferze prawnie regulowanej.
Chodzi wobec tego o to, aby regulacje prawne dotyczące statusu prawnego sędziego wyeliminowały te niekorzystne zjawiska z punktu widzenia bezstronności jego działań, które są możliwe do wykluczenia przy pomocy przepisów prawa.
Pierwszą regulacją jest zagwarantowanie stałej pracy sędziowskiej, czyli funkcjonowania w tej roli w sposób niezakłócony, aż do osiągnięcia wieku emerytalnego, co eliminuje zależność sędziego od różnych okoliczności mających wpływ na zatrudnienie.
Drugą zasadę stanowi system płac na odpowiednim poziomie, zapewniający obligatoryjne podwyższanie wynagrodzeń, wedle reguł na trwałe ustawowo przewidzianych, co ma rekompensować zakaz dodatkowego zatrudniania, które zasadniczo jest zabronione.
Odrębną część regulacji prawnych sprzyjających bezstronności formalnej sędziego stanowią konstytucyjne zakazy zachowań, mogących uniemożliwić lub utrudnić bezstronne orzekanie.
Chodzi tutaj o zakaz przynależności do partii politycznych oraz do związku zawodowego. Z zakazów jasno wynika, że sędzia sprawy zawodowe może załatwiać tylko w trybie wewnątrz sądowym, a problemy polityczne to wyłącznie jego prywatna sprawa.
Poza tym, sędziemu zabroniono prowadzenia działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Regulujący te zagadnienia art. 178 ust. 3 Konstytucji RP jest tzw. klauzulą generalną. Przy budowie chodziło o objęcie zakazem wszelkich zjawisk negatywnie wpływających na niezawisłość sędziowską, niemożliwych do taksatywnego wyliczenia w przepisie.
W orzeczeniu Trybunału z 19.11.2019 r. zajęto się wpływem wyboru sędziego przez określoną opcję polityczną na bezstronność, co nie jest elementem istotnym w omawianym zakresie.
Sędzia zawsze jest powoływany do tej funkcji przez władzę wykonawczą, u nas przez Prezydenta RP a w innych krajach np. przez ministra sprawiedliwości.
W warunkach wskazanych wyżej prawidłowych regulacji prawnych dotyczących bezstronności, powołanie sędziego przez określoną władzę wykonawczą, automatycznie nie powoduje przejścia poglądów politycznych na sędziego.
To jest wymysł służący jedynie anarchizacji wymiaru sprawiedliwości. Łatwo to udowodnić przy pomocy hipotetycznego przykładu. Wyobraźmy sobie, że stworzymy system wyboru sędziego całkowicie apolityczny, czyli wybór przez cały naród.
Czy w takich warunkach sędzia będący prywatnie zwolennikiem poglądów jakiejś partii politycznej nie będzie mógł przy rozstrzygnięciu kierować się swoimi przekonaniami? Oczywiście będzie mógł i tego nie da się skutecznie a priori wyeliminować.
Lekarstwem na merytoryczne błędy orzecznicze jest wyłącznie droga odwoławcza, czyli zasada dwuinstancyjnego postępowania, a także nadzwyczajne środki zaskarżenia orzeczeń prawomocnych.
Słowem, sędzia, jak każdy człowiek też się może mylić. Wybór sędziego przez określoną władzę nie ma możliwości tego wyeliminować, czyli nie może ani pomóc, ani zaszkodzić, wobec czego jest irrelewantny.
Nie ma ani prawnego, ani logicznego uzasadnienia dla badania przez jednego sędziego, czy inny sędzia jest legalnie w naszych warunkach prawnych mianowany na to stanowisko przez Prezydenta RP.
Zapis na ten temat w ustawie narzucony przez Unię Europejską jest konstytucyjnie niedopuszczalny, ponieważ zmierza wprost do anarchii w wymiarze sprawiedliwości, stąd trzeba się dziwić, że za cenę jakichś ochłapów finansowych władze się na to zgodziły.
Anarchia w wymiarze sprawiedliwości nie tylko prowadzi do dzisiejszego zapytania, czy posłowie Kamiński i Wąsik posiadają przymiot parlamentarzystów, czy już nie, ale także jest prostą drogą do znaku zapytania na ten temat dla każdego z nas.
Hipotetyczny Kowalski może mieć podobny problem, czy wyrok wydany w jego sprawie jest legalny, czy nie jest legalny i jak długo może się w obrocie prawnym utrzymać? Z tego powodu takie poglądy Trybunału trzeba zwalczać i nazywać po imieniu…
Tadeusz Michał Nycz