Motto: mądry Polak po szkodzie…?
Malkontenctwo rodaków jest cechą szczególnie szkodliwą, przynoszącą negatywne konsekwencje w każdych stosunkach społecznych. Definicyjnie człowiek owładnięty tą cechą nie potrafi cieszyć się z życia – mieć radość z tego, co osiągnął, do czego doszedł.
Z psychicznego punktu widzenia wykazujemy symptomy inwalidztwa umysłowego. Przyzwyczajamy się do pasma zwycięstw, a kiedy nastąpi ich brak, nie umiemy zmierzyć się z porażkami sportowymi, czy z obiektywnymi problemami, na jakie natrafiają rządzący.
Ten feler widać u rodaków nawet w kwestii oceny zawodników w pełni sił sportowych. Dopóki Iga Świątek zwyciężała, wszyscy się cieszyli, a jak doszło do normalnych w sporcie niepowodzeń, rozpoczęła się nieuzasadniona napastliwa krytyka.
Wskazany na przykładzie sportu sposób podejścia do sukcesów i porażek dotyczy analogicznie sfery politycznej. Dopóki PiS odnosił sukcesy, wszystko było w porządku, stąd wyborcy powierzyli mu następną kadencję w 2019 r.
Kiedy nastały trudności i to głównie niezależne od rządzących, jak covid, wojna na Ukrainie, problemy energetyczne, rodacy zaczęli nadstawiać ucha tym, którzy skompromitowali się przez 2 kadencje, ale stworzyli medialny teatr, aby oszukać Polaków, co niestety się udało.
Mimo zwycięstwa PiS, było ono niewystarczające dla kontynuowania rządów, co już stawia nasz kraj w niekorzystnej sytuacji gospodarczej. Inwestorzy przychodzą z pieniędzmi tam, gdzie sprawnie można gospodarować i gdzie widać ciągłość i stabilność władzy.
Jesteśmy w mediach nachalnie oszukiwani, zaczynając od stwierdzenia funkcjonowania demokracji, na straży której stoi Konstytucja RP. To są kompletne brednie polityczno-taktyczne, w które niestety większość społeczeństwa od dawna wierzy.
Z tego powodu chyba nawet działaczom PiS trudno było walczyć z tym ukształtowanym poglądem, choć trzeba przyznać, że przez okres rządów starali się realizacyjnie być jak najbliżej tej pseudo demokracji, o czym choćby świadczy rozpisanie referendum.
Co gorsza, jasnych do odczytania regulacji konstytucyjnych nie rozumieją nawet absolwenci wyższych studiów, co prowadzi do wniosku produkowania dyplomatołków, a dowodem są wyniki wyborów w dużych miastach będących skupiskiem wykształconej inteligencji.
Gdyby żył Tadeusz Dołęga-Mostowicz, to miałby znacznie bardziej bogate poletko do napisania pozycji w rodzaju „Kariera Nikodema Dyzmy”, gdyż stopień dyletanctwa przypisywanego Dyzmie bynajmniej dzisiaj nie ogranicza się do sfer politycznych.
Aby nie być gołosłownym podam przykład. Którego rodaka stać na to, aby otworzyć Konstytucję, przeczytać zapis art. 4, stanowiący o zwierzchniej władzy suwerena i zrozumieć, że naród nie posiada ani jednego uprawnienia takiej władzy, bo sam nic nie może!
Wszystkie posiadane uprawnienia wyborcze mają charakter instrumentów demokracji pośredniej, a przecież art. 4 ust. 2 Konstytucji wyraźnie stanowi, że naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Gdzie znajduje się choćby jedno uprawnienie narodu należące do władzy bezpośredniej? Takiego uprawnienia nie ma i na tym polega fałsz konstytucyjny. Hołubienie pozorowanej demokracji, może doprowadzić nas na samo dno, jeżeli w porę nie otrzeźwiejemy
Tymczasem wybieramy na posłów do Parlamentu Europejskiego tych, którzy zmierzają do likwidacji państw narodowych i nie rozumiemy, że naród polski nie będzie miał instrumentu prawnego, aby temu przeciwdziałać.
Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały wiarę w głupoty. Przewaga partii, która oszukuje obietnicami bez pokrycia, działa anarchistycznie, obrzuca przeciwników aferami, aż tak, że gdyby one miały być prawdziwe, to pieniądze na 500+, czy 200 miliardów dla przedsiębiorców musiałyby pozostawać cudem z Kany Galilejskiej, są tego potwierdzeniem.
Niestety my chlubimy się sztandarowymi hasłami, ale nie rozumiemy ich znaczenia. Weźmy „Solidarność”, hasło dzięki któremu doszło do obalenia ustroju reżimowego. Czy wyborca wie, co to słowo oznacza, myślę, że nie.
Ostatnio rozmawiałem z kierowcą taksówki, który potwierdził osiągnięcia PiS-u, ale nie zgodził się z rozdawnictwem 500+. Uważał, że skoro on mógł podjąć pracę taksówkarza, to bezrobocie było przesadzone i stąd rozdawnictwo błędne.
Podałem przykład Piwnicznej Zdroju, do której od lat jeżdżę i w której zdobycie pracy graniczyło z cudu. Dodałem, jak biedni ludzi w wyniku tego świadczenia odetchnęli i jak to rozwiązanie pobudziło gospodarkę oraz poprawiło równocześnie zapotrzebowanie na pracę.
Trudno powiedzieć, czy przekonałem rozmówcę, ale patrząc na wyniki czerwcowych wyborów mam wrażenie, że niestety nie. Rodacy nie obudzili się jeszcze z pięknej bajki medialnej, gdyż jak na razie nie odczuli finansowo skutków działania obecnego rządu.
Francuzi zapoczątkowali być może pewien zwrot na prawo i zobaczymy, czy będą konsekwentni w wyborach powszechnych do swojego parlamentu? Mam wrażenie, że naprawa wspólnoty europejskiej to marzycielstwo, gdyż jak tak dalej pójdzie jedynym rozsądnym wyjściem będzie jej opuszczenie. Obym się mylił!
Karabeusz