Motto: w rytmie XXI wieku…
Wśród szarańczy
Człowiek tańczy…
Protestuje.
Źle się czuje.
Nauczony,
Jest gnębiony.
Czasem spłonie,
Klaszcząc w dłonie…
Bezsensownie
Lecz umownie
Podryguje,
Znamionuje
Oporowi
Własnej złości…
Jak sierota
Cna ochota
Wciąż przybliża,
Stąd się zbliża
Do drugiego
Samotnego.
W komitywie,
Już prawdziwie
Słowa czasem
Niebem, lasem
Wspaniałością
Zamiast złością
Zapomina,
Że się wcina
W niedostępne
Myśli wstępne
Przynależne,
Zawsze zbieżne
Z wyższa rasą…
Uciech masom
Przeżywania
Przez starania
Użytkowe
Wchodzą w głowę.
Lecz boleśnie
Czuje we śnie
Erzac doznań.
Zna to Poznań,
Inne grody
Dla swobody
Wyznaczone.
Omamione
Przez uciechy –
Dują w miechy…
Niedostępne
Sfery mętne,
Pożądane,
Blisko dane,
Więc oskoma
Nęci dwoma
Odwiecznymi,
Istotnymi
Urokami
Między nami
Wzbronionymi.
A, chęć dymi…
Bez pamięci,
Nawet święci
Cudownością,
Złożonością
Nadzwyczajnych,
Życiodajnych
Inklinacji –
Też bez racji
Nie pomogą,
Bo, nie mogą.
W tym kieracie
Musisz bracie
W samotności
Przeżyć złości
Bez protestu.
Brak atestu
Na doznania,
Choć to mania
Nieustanna
I staranna.
Lecz na próżno,
Nawet dłużno…
Bez potrzeby
Chcesz, ażeby
Twój stan błogi
Dały bogi…
Tak ułudnie
I wierutnie
O Einsteinie
Myśli fajnie
Ułożone
Na tę stronę…
Sięgasz sfery
W strony cztery
Znane Ziemi,
Rządzisz niemi
Przynależnie,
W rytmie zbieżnie
Bez czci głosu
Dla Kosmosu…
Tadeusz Miłowit Lubrza