SYMPTOM MAŁPY…

Pytając przeciętnego człowieka, dlaczego decyduje się coś zrobić, a czegoś innego nie robić, najczęściej nie otrzymamy uzasadnionej odpowiedzi i to bez względu na to, jaki stopień edukacji ta osoba osiągnęła.

Dzisiaj takim doniosłym pytaniem jest szczepienie na koronawirusa. Tak naprawdę do końca nie wiemy, dlaczego jedni poddają się eksperymentowi medycznemu, a inni nie? Ogólnie patrząc dostrzec można tylko trend naśladowczy.

Oficjalni przedstawiciele władz medycznych zachęcają do szczepień, wykazując, że chorują poważnie i umierają w zdecydowanej większości niezaszczepieni. Dla niektórych motywem jest głos poważnego profesora epidemiologa, który namawia do szczepienia.

Z drugiej strony mamy sceptycznie nastawionych do eksperymentu medycznego wspierających się zasadą wolności człowieka, usilnie poszukujących szerszych uzasadnień na rzecz niezaszczepienia.

Faktem jest, że pandemia istnieje, chociaż nie do końca pewny pozostaje jej rzeczywisty zakres. Średnio w Polsce umiera dziennie około 900 osób w stanie nieepidemicznym, co wynika z globalnej rocznej liczby zgonów.

Z tego punktu widzenia podawane medialnie nawet ponad 500 zgonów dziennie z powodu cowidu nie jest statystycznie poważnym zagrożeniem, ponieważ nie przekracza ogólnej liczby dziennego stanu średniego.

Poza tym ferowana przyczyna śmierci w postaci cowidu jest kontrowersyjna skoro nie są wykonywane sekcje zwłok. Rząd przyjął metodę namawiania do powszechnych szczepień. Patrząc globalnie, chyba słuszną, gdyż innego sensownego wyjścia nie ma.

Rzecz jednak w tym, że jak każdy eksperyment medyczny, szczepionka na koronawirusa obarczona jest znacznym, rozłożonym w czasie ryzykiem zarówno dla zdrowia jak i dla życia zaszczepionego.

Z tego pewnie nie do końca uświadomionego powodu część społeczeństwa nie akceptuje eksperymentu medycznego i pomimo powszechnego medialnego nawoływania nie jest skłonna zaszczepić się, licząc na ominięcie zarażenia, lub poważniejszych jego skutków.

Ja nie wiem, kto w tym sporze ma rację, ponieważ nie znam się na medycynie, czy biochemii i dlatego nie jestem w stanie merytorycznie ocenić słuszności któregoś ze sprzecznych poglądów przedstawianych medialnie przez fachowców z tych dziedzin.

Wiem natomiast, jako prawnik, że w mediach przekazywane są ustami profesjonalistów oceny i interpretacje prawne, które z poprawnym prawem nie mają nic wspólnego. Rozumując na zasadzie analogii, nie wykluczam podobnego trendu w kwestii cowidu.

Mając takie podejrzenie trudno mi jednak przesądzić, kto ma rację? Mogę natomiast jednoznacznie stwierdzić, że wprowadzenie obowiązku szczepienia na koronawirusa, zważywszy na eksperyment medyczny, jest w świetle art. 39 Konstytucji RP niedopuszczalne.

Nie ma niestety możliwości przekształcenia tego eksperymentu medycznego w sprawdzoną szczepionkę, ponieważ wirus stale mutuje i dlatego nie starcza czasu na zbadanie rzeczywistej skuteczności szczepionki, jak również jej negatywnych skutków ubocznych.

Gdzieś tam w świecie dokonywane podobno tego rodzaju akceptacje ustanawiające stosowany medykament za bezpieczną szczepionkę zakrawają już na podejrzenie działalności zbrodniczo depopulacyjnej.

Najciekawsze jest to, że w skali powszechnej nie widać sensownego postępowania ludzi, co łatwo można udowodnić, choćby na przykładzie papierosów. Wiemy, że koronawirus atakuje układ oddechowy, stąd dym tytoniowy sprzyja zachorowalności na cowid i jego negatywnym skutkom zdrowotnym.

Na każdej paczce papierosów mamy ostrzeżenia przed chorobami i śmiercią, czyli zagrożeniami udowodnionymi ponad wszelką wątpliwość w drodze międzynarodowej konwencji o ograniczeniu użycia tytoniu z 2003 r. ratyfikowanej przez Polskę.

Patrząc na przestrzeń publiczną nie widać ograniczeń palenia tytoniu. Przeciwnie, wśród młodzieży akademickiej można nawet zaobserwować wzrost palaczy w gronie kobiet, na których macierzyństwo covid może mieć istotny negatywny wpływ…

Jeśli zapytać przeciętnego palacza, po co na zimnie, wychodząc z ciepłych pomieszczeń zamkniętych, gdzie palić nie wolno, wystaje z petem lub elektroniką w gębie i niszczy swoje drogi oddechowe żaden sensownie nie jest wstanie wyjaśnić.

Wynika to stąd, że pomimo doniosłości edukacyjnej, posługujemy się w znacznej mierze symptomem naśladowczym małpy i dlatego żadne racjonalne argumenty nie mają tutaj racji bytu…

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *