WOJNA CZY POKÓJ…? VI

Pewne zjawiska towarzyszące pandemii koronawirusa mogą prowadzić do wniosku, że całe zamieszanie z tym związane to forma wojny światowej, której jeden uczestnik jest głęboko ukryty natomiast drugi pozostaje widoczny w postaci społeczeństwa światowego.

Ten punkt widzenia zdają się potwierdzać fakty. Pandemia rzeczywiście występuje, ale jej skala pozostaje medialnie ustawiona na totalne wystraszenie społeczeństw po to, aby po ich maksymalnym zmęczeniu były skłonne zgodzić się na nowy porządek świata.

Konkluzja wynika ze stopnia zagrożenia, który jest nieporównywalnie mniejszy w stosunku do zarazy występującej ponad 100 lat temu. W latach 1918-1919 grypa hiszpanka, pochłonęła około 50 milionów ofiar śmiertelnych, czyli znacznie więcej niż ogólne straty I wojny światowej.

Porównawczo epidemia koronawirusa trwająca już trzeci rok kalendarzowy spowodowała śmierć około 5,5 miliona ludzi na całym świecie. Skala jest nieporównywalna, natomiast otoczka medialno-propagandowa jej towarzysząca dzisiaj świadczy o szerzeniu paniki.

Na tej podstawie można zasadnie twierdzić, że znajdujemy się w stanie wojny pandemicznej, której przebieg jest o tyle nietypowy, że nie możemy namacalnie zobaczyć, kto ją z nami prowadzi?

Nie znając przeciwnika jest bardzo trudno walczyć, ponieważ brakuje nie tylko podstawowych informacji o agresorze, ale także nie ma teoretycznych szans na pozyskanie o nim jakiejkolwiek wiedzy.

Mamy do czynienia z nowym rodzajem wojny, dla której przebiegu dotychczasowe znane formuły batalii wojennych nie mają żadnego znaczenia, stąd właśnie z tego powodu czujemy się absolutnie bezradni.

Ten nowy styl walki zaskoczył generalnie społeczeństwo światowe i dlatego znajdujemy się nadal w stanie totalnego skrępowania, nie umiejąc znaleźć środków, przy pomocy których można walczyć z niewidocznym przeciwnikiem.

Co prawda działające w naszym imieniu rządy poszczególnych państw usiłują jakoś zwalczać tę pandemię, ale używane środki nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, której stronie konfliktu konkretna decyzja danej władzy sprzyja?

Meandry funkcjonowania rzeczywistej władzy, mimo formalnej wolności medialnej nie są klarownie widoczne. Uniemożliwia to panujący od dawna model dostępu do informacji, wśród których funkcjonują dane prawdziwe i fałszywe.

Przeciętny ich odbiorca znajduje się, w skali wyobrażeniowej jakby na polu minowym, nie umiejąc rozróżnić, które miejsce jest bezpieczną prawdziwą informacją, a które niesie za sobą wybuchowy kataklizm?

Trudność w tym, że nie poznaliśmy metod i sposobów prowadzenia współczesnej wojny i nie wiemy, kto jest przeciwnikiem, dlatego znajdujemy się w kompletnej kropce, nie potrafiąc nawet odpowiedzieć sobie na proste pytanie, czy znajdujemy się w stanie wojny, czy pokoju?

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *