INTELIGENT DEBILEM…?

Motto: na samokrytykę i refleksję nigdy nie jest za późno…

Dzisiaj mamy 2 maja, dzień flagi państwowej, wczoraj było święto pracy, jutro jest święto Konstytucji i jeszcze obecnie przypada 18 rocznica przystąpienia Polski do UE. Nic tylko świętować i cieszyć się z osiągnięć, który to motyw przewija się przez wszystkie media.

Te trzy dni to dobry moment do refleksji i przemyśleń na temat realiów, w których przychodzi nam żyć. Medialnie, obok wojny w Ukrainie niejako przeciwstawnie pokazuje się przystąpienie do Unii Europejskiej i uzyskane z tego tytułu korzyści.

Stawiam sobie pytanie, dla kogo te korzyści? Zwolennicy integracji natychmiast sceptyka zakrzyczą.  Rozejrzyj się dookoła – autostrady, rozwój całej gospodarki, infrastruktura miejska i wiejska, chyba nie chcesz twierdzić, że sami bez pomocy wspólnoty dalibyśmy radę?

Nie wiem, ale na słowo nie będę przyjmował prawd objawionych. Mam wątpliwości dlatego, że żaden dotychczasowy rząd RP nie opracował i nie opublikował raportu o stanie państwa, który byłby podstawą do rzetelnej dyskusji na ten temat.

W konsekwencji nie wiem, czy per saldo Polska na wejściu do Unii zyskała, czy straciła? Górnolotne medialne frazesy tych, którzy na tej integracji rzeczywiście osobiście zyskali mnie, ostrożnego sceptyka nie przekonują.

Bez wątpienia zyskał ten, który wprowadził nas do wspólnoty. Z tytułu pracy w kraju obliczono mu emeryturę w wysokości 3,5 tys. złotych, co uznał za kwotę nadającą się tylko na papierosy (sic!).

Chyba nie bardzo w Polsce się napracował, skoro pomimo zajmowania wysokich stanowisk państwowych uzyskał taką emeryturę. Teraz jednak będąc posłem unijnym zarabia 30 tys. zł. miesięcznie, stąd z jego punktu widzenia przystąpienie do UE było korzystne.

Zyskali także inni politycy, w tym posłowie unijni, a także ci, którzy swego czasu uwłaszczyli się, co najmniej nieetycznie, na majątku narodowym i teraz z głębi fotela swojego dobrobytu mędrkują.

Pouczają o demokracji, do której przyjął nas zachód Europy, któremu z tego powodu powinniśmy być ogromnie wdzięczni. Ja nie wiem, czy rzeczywiście osiągnęliśmy jakieś korzyści, tym bardziej, że UE nie przekazuje nam należnych pieniędzy na odbudowę gospodarki po covidzie?

Poza tym gnębią nas idiotycznymi opłatami za dwutlenek węgla, które mogą być podstawową przyczyną nie tylko obecnej ogromnej inflacji, ale w ogóle załamania się w najbliższej perspektywie całej polskiej gospodarki.

Nie mam powodu wierzyć tym, którzy osobiście uzyskali korzyści w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej, bo wiem, że za pieniądze bardzo łatwo można kupić propagatora dowolnych poglądów, w końcu pecunia non olet!

Ot, choćby niedawny przykład pandemii covidu, kiedy to wybitni specjaliści medyczni przekonywali nas o skuteczności testów na ten rodzaj choroby, które okazały się diabła warte, co stwierdzono obecnie na stronie Ministerstwa Zdrowia.

Trudno mi cieszyć się z życia w gronie państw zachodu, ponieważ nadal znajdujemy się jeszcze w głębokiej fazie budowy demokracji, która na pewno w Polsce, a być może także w całej Europie jeszcze nie zaistniała. Zainteresowanych szczegółową argumentacją odsyłam do zamieszczonych w blogu felietonów o demokracji.

Z czego zatem mam się dzisiaj cieszyć? Czy z tego, że przez całe niemal życie byłem nasączany interpretacjami o wspaniałości demokracji, do której z wiarą i utęsknieniem bezmyślnie dążyłem, nie zdając sobie sprawy z iluzji tego ustroju? Z tego, że nie potrafiłem odczytać encyklopedycznej definicji demokracji i skonfrontować jej z rzeczywistością?

Słowem, że wyglądałem jak pan Jourdain z komedii Moliera pt. „Mieszczanin szlachcicem”, który nie wiedział, że przez całe życie mówił prozą, tak jak ja, z wyższym wykształceniem inteligent nie wiedziałem, że kraina politycznej szczęśliwości nie odpowiada definicyjnemu pojęciu demokracji, lecz jest jej ułudą.

Nie wiedziałem, bo nie chciało mi się refleksyjnie spojrzeć na rzeczywistość i dostrzec, że współczesna demokracja stanowi nawet krok wstecz w stosunku do demokracji szlacheckiej I RP, która suwerenowi nadawała konkretne prawa władzy zwierzchniej, podczas, gdy obecna daje nam figę, albo znamienny dla niektórych naszych polityków guzik…!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *