KONIEC PEWNEJ EPOKI…

Wraz z odejściem Królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II mamy do czynienia z zamknięciem epoki, charakterystycznej dla przywódców narodów poświęcających całe swoje życie służbie publicznej.

Ci prawdziwi mężowie stanu ponosili trudy służące ogółowi, ideom humanizmu i dobra człowieka. Francja miała wielkiego prezydenta w osobie Charles’a de Gaulle, Niemcy Konrada Adenauera, Polska Józefa Piłsudskiego.

Nawet Rosja też miała Michaiła Gorbaczowa, który choć prezentował odmienne poglądy polityczne, to głęboko wierzył w swoje przekonania, w ramach których nie zapominał o idei dobra powszechnego w postaci pokojowego, bez wojen współistnienia narodów.

Kościół Katolicki zawdzięczający Wielkiemu Janowi Pawłowi II odrodzenie w duchu 10 przykazań, także miał tej klasy męża stanu. Porównując tych wielkich Europejczyków do współczesnych przywódców można żałować, że ci wspaniali nie wykształcili następców.

Najbardziej tragicznych skutków tego braku doczekaliśmy po śmierci Józefa Piłsudskiego. Jego obóz polityczny po odejściu lwa, okazał się stadem baranów kompletnie nieprzystosowanym do prowadzenia racjonalnej polityki, co skutkowało pożogą wojenną, której można było usiłować uniknąć.

Francja miała szczęście, bo wybitny generał Charles de Gaulle z kolaborantów z nazistami zdołał państwo doprowadzić do pozycji mocarstwowej. Niestety następni prezydenci rozmienili to osiągnięcie na drobne.

Dopuścili rzesze emigrantów ekonomicznych, którzy uczynili kraj wielonarodowym, wielokulturowym i podatnym na działania terrorystyczne. Wielka Brytania po zażegnaniu konfliktu z Irlandią, mimo wielokulturowości znalazła się w nieco lepszej sytuacji właśnie dzięki Królowej Elżbiecie II.

Niemcy zeszli z prostej drogi rozwoju oraz dobrobytu i systemem cwaniackim poczęli tworzyć potencjał gospodarczy linią Berlin-Moskwa, oszukując pozostałe państwa wspólnoty europejskiej.

Rosji zamarzył się powrót do wielkości Związku Radzieckiego i zbrojnymi atakami na Ukrainę rozpoczęła realizację planu. Dzisiaj nie widać w unijnej Europie polityka na miarę opisywanych wielkich postaci, który zdolny byłby zawrócić narody na ścieżkę prawdziwej demokracji i dobra ogółu obywateli kontynentu.

Do tego trzeba dodać fiasko ruchu „Solidarności”, który nie przyniósł powszechnych korzystnych rozwiązań, tylko wykształcił cwaniaków, pod fałszywymi ideami nabijających własne kabzy milionami zdobytych w podejrzany sposób pieniędzmi, twardo broniących swoich apanaży, w postaci przeciwstawiania się jakimkolwiek racjonalnym reformom.

Może niebawem, ktoś z młodego pokolenia pojawi się na horyzoncie, usiłując dorównać tym wielkim, ale jak na razie niczym w „Stepach akermańskich” autorstwa wieszcza Adama Mickiewicza można sprawę zakończyć stwierdzeniem: „jedźmy, nikt nie woła”…

Kierunek naszej jazdy rysuje się fatalnie, wśród wybuchów bomb i rakiet nie ma nikogo odważnego, kto byłby skory zakończyć ten bezsensowny przelew krwi. Cały świat patrzy, widzi i nie reaguje, zresztą nie tylko na ten konflikt…

Żyjąc w europejskim, jako takim dobrobycie, zapomnieliśmy, że on może się szybko skończyć pod butem jakiegoś satrapy, jeżeli nie będziemy wspólnymi siłami usilnie, czynnie walczyć o pokój.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *