MAŁPY NA SZNURKU…

Nieraz zastanawiałem się, jak to możliwe, że ludzie na całym świecie w miarę rozwoju kultury, edukacji i ogólnie szybkiego przepływu informacji nie stali się z tego powodu mądrzejsi?

Ostatnio oglądałem kolejną powtórkę amerykańskiego filmu pt. „Prezydent – miłość w Białym Domu”. Film bardzo dobry, aktorzy doskonali tyle, że główne przesłanie polegające na podpisaniu przez przywódcę ustawy o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla świadczy o przekazywaniu widzom treści, które propagandowo mają nastawiać do wiary w ten idiotyzm!,

Podobno faktem udowodnionym dawno przez klimatologów jest, że Ziemia podlega cyklicznym zmianom klimatu i my ani nasz przemysł nie mamy na to żadnego wpływu. Jeśli ktoś nie wierzy, to wystarczy popatrzeć na herb Lublina, na którym widoczne są oliwki.

Oznacza to, że w minionych wiekach, kiedy przemysłu nie było i wytwarzania dwutlenku węgla przez naszą działalność również, klimat się naturalnie zmieniał, bo oliwki mogą rosnąć tylko w ciepłej jego odmianie, a nie umiarkowanej, która u nas panuje już dawno.

Geniusze usiłujący wmówić nasz wpływ na zmianę klimatu zakładają w pewnej perspektywie czasowej możliwość obniżenia temperatury o około 1 stopień Celsjusza, jak dobrze pójdzie. Przejdźmy do zwykłej matematyki.

Jeśli Europa może się do tego przyczynić w 10%, USA także w 10%, a pozostałe potęgi gospodarcze, jak Chiny, Indie, czy Rosja nie przyłączą się, to wychodzi, że jesteśmy w stanie obniżyć temperaturę o 0,2 stopnia Celsjusza.

Teraz postawmy na szali skutki, wynikłe z tych ograniczeń dla gospodarki europejskiej. Przede wszystkim produkcja chińska, indyjska, czy rosyjska mając znaczną przewagę konkurencyjną zniszczą nasze dotychczasowe osiągnięcia.

Doprowadzi to Europę na skraj przepaści gospodarczej. Może trzymającym kasę światową o to właśnie chodzi? Nie mają sposobu na rozłożenie i podporzadkowanie sobie Europy, gdyż państwa narodowe trzymają się mocno, wobec tego usiłują tylnymi drzwiami nas pokonać?

Wytworzenie strachu i obawy o przyszły byt skłoni może krnąbrne narody do zgody na stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, które jako jeden spójny twór potrafią opanować widmo nędzy i głodu energetycznego?

Drugim stosowanym straszakiem jest susza, czyli brak wody, względnie jej poważne ograniczenia. Czytałem w „Nexusie” artykuł stanowiący przedruk pracy jakiegoś australijskiego instytutu naukowego, który podaje, że podobno jądro Ziemi posiada więcej słodkiej wody, aniżeli oceany razem wzięte.

Nie znam się na tym, więc nie będę filozofował, gdyż być może nie odkryto jeszcze technicznych możliwości pozyskiwania tej wody? Wiem natomiast na pewno, że najwięcej wody nie zużywają odbiorcy indywidualni, ale przemysł.

Jeśli tak jest źle z tą wodą, to dlaczego nie wykorzystujemy wody morskiej w innym przemyśle niż spożywczy? Cysternami przewozimy powszechnie ropę, to czemu nie możemy przewozić wody morskiej?

Do tego jeszcze wielkość dostarczanej w ten sposób wody w pewnej perspektywie czasowej przyczyni się być może do obniżenia poziomu oceanów, co zrównoważy trend ich podniesienia w wyniku zmian temperatury.

To, o czym tutaj napisałem nie jest żadnym genialnym odkryciem, lecz wynika z logicznej dedukcji średnio wykształconego człowieka. Niestety, jakiś dziwny zastój umysłowy sprawia, że nie mogą się przebić proste racjonalne rozwiązania.

Niewykluczone, że jesteśmy specjalnie propagandowo w ten sposób kreowani. Propaganda jest, bowiem w stanie każdego człowieka wytresować, ograniczając horyzonty myślowe przy pomocy wmawianych głupot.

Klasycznym przykładem jest historia rozwoju tytoniu. Okazuje się, że przez wieki reklamowane papierosy i cygara, których szkodliwość była już nieźle znana, już w XIX wieku były w stanie z palaczy zrobić kompletnych matołków.

Jeszcze w XVIII wieku jeden z królów angielskich wyrażał się o tytoniu bardzo niepochlebnie, co nie przeszkodziło powstawaniu w Londynie kafejek palaczy i ugruntowaniu przekonania o zbawczym charakterze tytoniu.

Na wielu filmach pokazywano, jak to żołnierz śmiertelnie postrzelony w ostatnich chwilach życia prosił o papierosa, niczym o cudowne panaceum. Tymczasem reklama nabijała kasę biznesmenom, którzy na truciźnie dorabiali się majątków, kosztem naszej totalnej naiwności.

I jak tu zaprzeczyć twierdzeniu, że mimo ogromnego postępu i rozwoju także edukacyjnego i kulturalnego oraz osiągnięć, którymi chwali się ludzkość latając na Księżyc, w istocie i na co dzień zachowujemy się jak małpy na sznurku…?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *