DIALOG KONSTRUKTYWNY XXX

K. Postawiłeś dość zaskakujące pytanie – komu służy rozwój nauk prawnych? Rzecz jasna społeczeństwu!

TMN. Niestety, mam w tym zakresie bardzo poważne wątpliwości. Nie zawaham się nawet postawić tezy i udowodnić, że mamy do czynienia z samograjem prawniczym!

K. Jak to? Cały rozwój prawa potępiasz w czambuł?

TMN. Komu ma służyć prawo i rozwój nauk prawniczych – to pytanie retoryczne – nam, czyli całemu społeczeństwu, ale w istocie nie służy.

K. Na jakiej podstawie tak sądzisz?

TMN. Posłużę się prawem pracy, gdyż jest to dziedzina przydatna dla milionów zatrudnionych pracowników. Masz problem, przykładowo taki, czy w stosunkach pracy pracodawca może stosować względem pracownika weksel zabezpieczający przekazane do użytku urządzenia? Idziesz do radcy prawnego, czy adwokata po poradę i on, zakładając jego dobrą orientację w tej dziedzinie, przedstawi bardzo szerokie uzasadnienie faktograficzne z twierdzeniem końcowym, że nie wiadomo?

K. Dobry prawnik na pewno jest w stanie jednoznacznie wyjaśnić tę kwestię!

TMN. I tu się mylisz. Co bardziej rzetelny jurysta powoła uchwałę Sądu Najwyższego z roku 1981, zgodnie z którą jest to dopuszczalne. Dalej jednak wskaże bardziej aktualny wyrok Sądu Najwyższego z 2011 r, w myśl którego weksel jest niedopuszczalny do zastosowania względem pracownika. Doda może jeszcze stanowisko Państwowej Inspekcji Pracy, że na dwoje babcia wróżyła…Na koniec pokaże ci komentarze autorstwa profesorów nauk prawnych z których część wypowiada się za, a część przeciw. Jaki pożytek ma przeciętny pracownik z tego niebywałego rozwoju nauk prawnych? Praktycznie żadnego. Ten rozwój służy doskonale prawnikom i dlatego nazwałem go samograjem.

K. Nigdy o tym tak nie myślałem.

TMN. No to, czas zacząć myśleć racjonalnie. Prawo ma służyć społeczeństwu, a nie samym prawnikom. W latach 80-tych XX wieku mieliśmy dostępnych kilka komentarzy Kodeksu pracy, zliczyć można na palcach jednej ręki. Dzisiaj tych komentarzy jest multum, wciąż wychodzą wznowienia i aktualizacje. Tyle, że one nie służą pracownikom i pracodawcom tylko samym prawnikom, wydawcom, którzy zbijają na nas kasę za suma summarum znikomo potrzebną działalność.

K. Nie przesadzaj. Przecież komentarze wyjaśniają szereg istotnych wątpliwości prawnych, a ścieranie się różnych poglądów zmierza w końcu do wypośrodkowania jakiegoś sensownego poglądu.

TMN. Z tego punktu widzenia, czyli dla nauki prawa, masz rację. Ale pracownikowi i pracodawcy chodzi o konkret – wolno stosować weksel, czy prawnie jest to zakazane?

K. Mamy przecież Państwową Inspekcję Pracy, która mogłaby zająć konkretne stanowisko w tej sprawie.

TMN. Urzędnicy mają to do siebie, że wolą asekurancką postawę. Jak centrala PIP stwierdziła, że nie wiadomo, to przeciętny inspektor pracy nie wychyli się od tego poglądu.

K. Pracownik ma jednak prawo skierować sprawę do sądu pracy i tam rozstrzygnąć ten problem.

TMN. Tylko żaden rozsądny człowiek tego nie będzie robił.

K. Dlaczego nie skorzysta ze swoich konstytucyjnych uprawnień?

TMN. Odpowiedź w sprawie dopuszczalności stosowania weksla jest potrzebna pracownikowi w fazie negocjacji warunków przyszłej pracy, toteż na żaden sąd nie ma tutaj czasu. Nie będzie podejmował sprawy sądowej i bezsensownie czekał wiele miesięcy na wyrok pierwszo instancyjny. On musi już wiedzieć, czy ma się na to zgodzić, czy nie?

K. W jaki sposób legalna wykładnia ustaw jest w stanie rozwiązać ten problem?

TMN. Bardzo prosto. Weksel w stosunkach praca to zagadnienie kontrowersyjne od ponad 20 lat. Gdyby istniała legalna wykładnia ustaw, wówczas np. Rzecznik Praw Obywatelskich mógłby skierować zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego i po jego rozstrzygnięciu, już wszystko byłoby jasne.

K. Faktycznie bardzo proste rozwiązanie.

TMN. Wszyscy zainteresowani tym problemem musieliby się stosować do wykładni TK, gdyż ewentualne jej naruszenie stanowiłoby rażące naruszenie prawa. W razie jakichkolwiek nieprawidłowości nie byłoby w ogóle sensu myśleć o sądzie pracy, lecz wystarczające byłoby zwrócenie się do Państwowej Inspekcji Pracy. Interwencja inspektora pracy bardzo szybko wyjaśniałaby nieporozumienia interpretacyjne.

K. Skoro to jest takie proste, to dlaczego legalnej wykładni ustaw nie przywrócono? Przecież każdy popełniony błąd, w tym wyeliminowanie wykładni z Konstytucji RP, można naprawić!

TMN. Teoretycznie tak. Praktycznie jest to trudne, gdyż przywrócenie wymaga zmiany w Konstytucji, a żadna opcja polityczna III RP przewagi parlamentarnej do takiej zmiany nie posiadała.

K. To jakie jest wyjście?

TMN. Przede wszystkim trzeba uświadomić pracowników, zwykłych wyborców, że przywrócenie legalnej wykładni ustaw leży w ich żywotnym interesie! Niestety takiej działalności edukacyjnej sprzyjającej przywróceniu legalnej wykładni ustaw nie prowadzi nawet NSZZ „Solidarność”, do której skierowano parę lat temu wniosek z Zarządu Regionu Małopolska.

K. Ależ to jest zdumiewające – dlaczego?

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *