NIUANSE…

Czasem słuchając wypowiedzi jakiegoś polityka, nawet nie znając jego tożsamości, łatwo domyślić się rodowodu… Można prosto ustalić, z kim ma się do czynienia mimo braku informacji o partii pochodzenia.

Jest coś takiego w wypowiedziach nie tylko samych przefarbowanych postkomunistów, ale i ich młodszych wychowanków, co od razu ujawnia istotę mentalności, mimo usiłowania zawoalowania tych mocno tkwiących w polityku tendencji.

Właściwie po kilku zdaniach persona jest łatwa do rozszyfrowania, ponieważ nie potrafi pozbyć się przyzwyczajeń, które charakteryzowały źródło pochodzenia… Zapewne pracują nad tym sztaby specjalistów, aby ukryć sedno sprawy, ale jest coraz trudniej.

Niegdyś wystarczyło kandydata na Prezydenta RP ubrać w gustowną, niebieską koszulę i już zyskiwał powszechne poparcie. Czasy się zmieniają, toteż chwyty dotychczas gładko wchodzące, dzisiaj już nie wypalają…

Statystycznie rzecz biorąc, dobrze to świadczy o naszym społeczeństwie, uczącym się na własnych błędach. Z tego powodu, specjaliści od medialnej propagandy mają coraz większe kłopoty.

Triki, które chcą bezkarnie wszczepiać wyborcom już nie zawsze zdają egzamin. Specjaliści usiłują eksperymentować z zabiegami na pierwszy rzut oka nonsensownymi, polegającymi na bezczelnym, systematycznym wciskaniu wyłącznie kłamstw.

Tym sposobem jednak zaburzają typowość medialną i zabieg jest łatwy do rozszyfrowania. Rzecz polega na tym, że odbiorca, który otrzymuje jednolitą dawkę fałszu od razu domyśla się, że jest robiony w konia.

Niektórym politykom nie pozostało nic innego, aby utrzymać zainteresowanie medialne, bo biedaczki nie mają żadnego wyjścia, muszą kłamać prosto w oczy, bo inaczej grozi im całkowita klęska medialnej ciszy, z braku konkretnego rzeczowego argumentu do dyskusji.

Mamy też takich, którzy wyspecjalizowali się w odwracaniu kota ogonem i są trudniejsi do rozszyfrowania, ponieważ ich cząstkowe wypowiedzi układają się w logiczną całość. Dopiero analiza porównawcza zlepku tych wypocin obrazuje totalną hipokryzję.

Żeby nie być posądzonym o teoretyzowanie, podam od razu charakterystyczny przykład. Pewnemu politykowi prowadzący wywiad redaktor przypomniał, że jego partia popierała podwyższenie wieku emerytalnego.

Wykaraskał się dość sensownym zwrotem o zbędnym sięganiu do zamierzchłej przeszłości, podczas, gdy trzeba się skupić na teraźniejszości, czyli galopującej drożyźnie, która obciąża rządzących.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że za chwilę rozmowa zeszła na wojnę w Ukrainie i tenże filozof rozpoczął od zarzutu pod adresem rządu, pytając, kiedy wreszcie władza ureguluje stosunki z Ukrainą i pozwoli rodzinom pomordowanych w rzezi wołyńskiej czcić swoich zmarłych?

Palnął, jakby z byka spadł i nie znał przysłowia: „ nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Pewnie inaczej by ćwierkał, gdyby mu bomby leciały na głowę. To zastraszające kretyństwo, wzbudzające sympatię rodzin wołyńskich, chociaż jest całkiem pozbawione realizmu, gdyż o tych sprawach będzie można mówić dopiero po wojnie.

Kolejna hipokryzja tego partyjniactwa, to wszechstronna troska o pozyskanie pieniędzy na odbudowę po covidzie. Oni dzisiaj pokazują niezwykłą dobroć, domagając się dla społeczeństwa polskiego tych pieniędzy, ale wczoraj wspierali w Brukseli głosy przeciw!

Tych Judaszów oceniać trzeba po faktach już dokonanych, a nie po słodkich obiecankach. Nie potrafią sensownie wytłumaczyć podwyższenia wieku emerytalnego, uwikłania energetycznego z Rosją i akceptacji innych działań sprzyjających Putinowi.

Nie przeszkadza im to dzisiaj bezczelnie wmawiać, że będą doskonałym koalicjantem przyszłej władzy utworzonej z ugrupowań obecnej opozycji. Na tym polega nie tyle niuans, ale rzucona wyborcom belka bezczelności, której skuteczność jest uzależniona od poziomu umysłowego wyborców.

Oni liczą na to, że pięknie oprawionymi w słowa kłamstwami zdołają większość polskiego elektoratu zniechęcić do PiS, wmówić, że już za długo rządzi i trzeba przewietrzyć salony polityczne.

Liczą, że bombardowani systematycznie sprytnie tkanymi przeciwko władzy intrygami, zapomnimy i zlekceważymy to, co od niej dostaliśmy i poniechamy poparcia dla jedynej dotychczas partii, która w znakomitej większości zrealizowała obietnice wyborcze.

Sądzą, że strzelimy sobie w kolano i pozwolimy kolejnemu ministrowi finansów powiedzieć: „piniędzy nie ma i nie będzie”, bo znowu w formie złodziejskiego watu będą one przekazywane na Zachód zamiast zasilać portfele rodaków!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *