REMANENTY…

Zwykle na stary rok spogląda się już z perspektywy nowego, toteż 2 stycznia jest momentem właściwym. Rok, jak rok, ma zwykle 365 dni i w ich ciągu ludzie się rodzą a inni odchodzą. Znamienność przyjścia na świat nie jest przedmiotem oceny, natomiast odejście już tak, bo następuje po życiu, które podlega charakteryzacji.

Kto istotny nam się urodził zobaczymy za jakiś czas. Nie mniej trzeba wyraźnie powiedzieć, że nowe wybitne jednostki są niezwykle potrzebne. Przede wszystkim po to, aby uzupełniły straty po tych, które już odeszły.

Poprzestając na skali światowej, mieliśmy rok szczególny, w którym pożegnała się z nami po 70 latach najdłuższego monarszego panowania Królowa Elżbieta II. Korona brytyjska doznała poważnego uszczerbku, gdyż nawet uwzględniwszy plusy i minusy monarchini, była to postać niezwykła.

Nietypowa w zakresie swojego podejścia do pracy, znalezienia się w akuratnym, pożądanym przez poddanych miejscu. Równocześnie u schyłku była otwarta na nowości, co pozwoli jej następcom łatwiej przystosować się do współczesności…

Ostatni dzień roku przyniósł odejście Benedykta XVI, Papieża będącego bliskim współpracownikiem Jana Pawła II i jego następcą. Postać szczególnie godna zauważenia nie tylko ze względu na własne osobiste przymioty, ale też na znamienny przełom w Watykanie, pozwalający papieżom przejść na zasłużoną emeryturę. Być może Jan Paweł II będzie ostatnim papieżem, który doczekał swoich dni w tej czynnej godności.

Kilka dni wcześniej odszedł król futbolu Edson Arantes de Nascimento, zwany Pele. Tragedia nastąpiła szczególna, gdyż 100 letnia matka przeżyła swego syna. Pelego w tej dziedzinie sportu będziemy stawiać na pierwszym królewskim miejscu i to nie tylko z powodu trzykrotnego mistrzostwa świata (1958, 1962 i 1970).

Przede wszystkim ze względu na przymioty osobiste pozwalające mu na pełnienie różnych ról społecznych z korzyścią nie tylko dla futbolu i Brazylii, ale i całego świata śledzącego historię prostego chłopca, który szlifując konsekwentnie własny talent doszedł do niebywałych osiągnięć.

Umarł król, niech żyje król, tak zwykło się mówić w panujących monarchiach. W futbolu obowiązuje inna zasada. Raz obranego króla się nie zmienia, można jedynie przyrównywać do niego innych. Nie ujmując niczego Leo Messiemu, który jako jedyny mógłby zająć to miejsce, raczej widzę go w roli księcia futbolu stojącego u boku Króla Pelego.

Przechodząc do innych spraw minionego roku, podsumowanie nie wypada wesoło. Wybuch wojny na Ukrainie bardzo źle świadczy o niemal całej społeczności europejskiej, która ustawiając się do tej tragedii bokiem nie jest godna miana pokojowo nastawionej…

Tu i ówdzie przewijające się poglądy o tolerowaniu najeźdźcy i powrocie do dotychczasowej z nim współpracy bardzo źle o Europejczykach świadczą. Naruszenie, czy lekceważenie kardynalnych zasad międzyludzkich zawsze, jak historia pokazuje, źle się kończy.

Tchórzostwo, strach, zdrada porozumień, traktatów wychodziła prędzej czy później bokiem tym, którzy tak się zachowywali. Chcesz pokoju, to gotuj się do wojny i nie pozwól agresorowi na wszczynanie rozrób…

Niestety w tym zakresie niemal cała Europa bardzo źle wypada. Oni najpierw dali się totalnie oszukać Putinowi, wpadając w zastawioną pułapkę energetyczną, a teraz rozpaczliwymi ruchami usiłują nieudolnie naprawić swój błąd.

Cale szczęście, że w te sprawy są zamieszane Stany Zjednoczone, bo inaczej mielibyśmy powtórkę II wojny światowej. Wówczas, podobnie jak dzisiaj, piękne słowa pomocy gęsto padały pod adresem Polski, łącznie z traktatem obronnym.

Cóż z tego, kiedy im chodziło o to, aby Polska się wykrwawiła, bo to pozwoli Zachodowi uniknąć wojny z Hitlerem. I czym się skończyło? Francja została zdobyta, a Londyn obronił się ostatkami sił i ocalał tylko dzięki pomocy pilotów głównie obcych, w tym z Polski.

Dzisiaj jest podobnie. Wojna na Ukrainie, to nie nasza sprawa mówią na Zachodzie Europy. Owszem podtrzymują Ukraińców na duchu, przekazują z łaski na uciechę jakiś kiepski sprzęt militarny, aby to Ukraina krwawiła, a nie oni.

Uważają, że dana Putinowi wolna ręka pozwoli im uniknąć własnej tragedii. Nie znamy przyszłych zdarzeń, ale wiemy, że historia lubi się powtarzać. Zresztą Putin nie musi wcale zdobywać nowych zachodnich terenów, gdyż już je dokumentnie agenturalnie opanował!

Rosyjskie siatki szpiegowski tak systematycznie oplotły Zachód Europy, że to Putin w rzeczywistości rządzi prawie całą Unią Europejską, a w Brukseli tylko urzędasom wydaje się, albo odgrywają teatr, że to oni!

Dowodów jest, co niemiara. Pierwszy, to choćby, CO2. Kto przy zdrowych zmysłach zgodziłby się na radykalne niszczenie własnej gospodarki w wyniku wprowadzenia idiotycznych przepisów mających rzekomo chronić Ziemię przed ociepleniem, na co mamy taki wpływ, jak na wybuchy na Słońcu!

A jednak poważni politycy na tą totalną głupotę poszli, niszcząc własną gospodarkę z korzyścią dla Rosji i Chin, którym taki debilizm rzecz jasna nawet się nie śni. Cały Zachód funkcjonuje w szponach Putina, tyle, że jeszcze chyba nie zdaje sobie z tego sprawy.

Kolejny przykład to propaganda prądu LGBT, który ma postawić do góry nogami cały dekalog, a za propagowanie czego tak w Rosji, jak i w Chinach przewidziane są surowe kary, gdyż oni nie zamierzają iść w kierunku unicestwienia własnej kultury!

Na przykładzie roku 2022 te wszystkie wariackie wdrożone pomysły już kiełkują bardzo znamiennymi negatywnymi konsekwencjami. A Europa śpi nadal spokojnie. Kiedy się obudzi, Bóg raczy wiedzieć? Może dopiero w fazie III wojny światowej. Oby wcześniej.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *