DIALOG KONSTRUKTYWNY XXXII

K. PiS już rządzi kilka lat, a jak dotychczas nie zmieniono tego modelu nauczania historii. Dlaczego?

TMN. Przyczyny są zasadniczo dwie. Po pierwsze, trzeba mieć nauczycieli umiejących tą metodą nauczać, a po drugie, potrzebny jest wzór książkowy.

K. Przecież mamy „Historie i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, zdaje się takim systemem napisaną?

TMN. Zgadza się, ale jeszcze trzeba, aby nauczyciele historii tę metodę zaakceptowali, a z tym prosto nie będzie.

K. Czyli wracamy do przysłowia: „czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie umie” ?

TMN. Nie do końca. Niemożliwe, aby na studiach historycznych nie uczono przyszłych nauczycieli tego systemu nauczania.

K. W czym problem?

TMN. Sedno tkwi w zwykłym wygodnictwie. Skoro dotychczas program nie przewidywał tej metody nauki i nauczyciel przedstawiał suche fakty i daty, a później w ten sam sposób odpytywał uczniów, to po co ma się wysilać i narażać na trudne pytania młodzieży w razie przejścia systemowego na nowy sposób nauczania?

K. To jak PiS wyobraża sobie realną zmianę tego systemu ?

TMN. Robi to małymi kroczkami. Najpierw zaprezentował książkę obrazującą nowy model.

K. Ale już cała opozycja i nauczyciele protestują przeciwko rozpowszechnianiu publikacji, nazywając ją polityczną, a historia powinna być pozbawiona tej cechy!

TMN. To jest jakaś kompletna bzdura. Historia dziejowa, jak rzadko która dziedzina nauki jest nierozerwalnie związana z polityką, ba, nawet każdy fakt historyczny wynika z polityki.

K. To czemu oni takie głupoty publicznie wygadują?

TMN. Intencje nauczycieli już przedstawiłem. Politycy opozycyjni natomiast zdają sobie sprawę z tego, że nowy system nauczania historii pozbawi ich zasadniczo poparcia ze strony młodego pokolenia. Z tego względu zaciekle protestują przeciwko tej publikacji.

K. Nie zaprzeczysz jednak, że ta książka ma wyraźne zabarwienie polityczne?

TMN. Oczywiście, że tak. Każdy historyk, czy dawniej kronikarz, pisząc historię dziejów, czynił to z zabarwieniem politycznym. Ktoś go sponsorował, toteż przedstawione przez niego okoliczności związane ze zdarzeniami historycznymi nie mogły wprost godzić w jego łaskawcę, bo tym sposobem podcinałby podstawę swego bytu. Z tego powodu, aby dojść do prawdy rzeczywistej okoliczności danego zdarzenia trzeba przeanalizować opisy różnych historyków, porównać, sprawdzić spójność i rozważyć prawdopodobieństwo każdego z nich.

K. Dlaczego opozycja protestuje, zamiast opracować własną książkę do historii, zgodną z ich przekonaniami politycznymi? Przecież „Historia i teraźniejszość” jest tylko wzorem pomocniczym dla nauczycieli, a nie obowiązkowym źródłem książkowym.

TMN. Tu tkwi całe sedno sprawy. Oni teoretycznie mogą napisać taką książkę i nawet napisali niejedną pod identycznym tytułem, co możesz sprawdzić w internecie, tyle, że w kompleksowej całości, żadne z tych opracowań nie trzyma się logicznej kupy i młodzież z łatwością może je wyśmiać. Brak możliwości wskazania swojej książki jako wzorcowej powoduje, że zaciekle protestują przeciwko wersji prof. Roszkowskiego, aby tę pozycję na wstępie zdyskredytować.

K. Czyli mamy do czynienia z powtórką PRL-u. Nie uczymy historii metodą przyczynowo skutkową, gdyż współcześnie wyszłyby na jaw wszystkie banialuki, nonsensy i nieprawości.

TMN. Dokładnie tak to wygląda, przy czym dla opozycji sednem zła jest sama metoda przyczynowo skutkowa.

K. Ale opozycja posługuje się tą metodą, tłumacząc określone pojedyncze zdarzenia, wobec czego wcale jej nie neguje w całości?

TMN., Zgadza się. Oni używają tej metody wybiórczo, tłumacząc niektóre zdarzenia w sposób korzystny dla siebie, to znaczy propagandowo opisy zbliżają do prawdopodobieństwa realiów. Napisanie jednak historii określonego przedziału całych dziejów nie może opierać się na wybranych fragmentach, korzystnych dla własnego interesu politycznego, lecz musi obejmować całość.

K. Teraz już rozumiem. Przy pomocy jednostkowych pyskówek medialnych opozycja jest w stanie zbajerować rzeczywistość. Natomiast przy szerokim przekroju zdarzeń nie jest to możliwe.

TMN. Masz rację. Książkowe propagowanie poglądów politycznych obecnej polskiej opozycji w szerokim zakresie zdarzeń bardzo szybko byłoby rozszyfrowane przez młode pokolenie, jako działania pozorowane i szkodliwe dla Ojczyzny. Ta okoliczność eliminuje konkurencyjność ich opracowań w stosunku do książki prof. Roszkowskiego i wywołuje wściekłość, którą jedynie mogą przeciwstawić realnym zdarzeniom.

K. Metody zachowań wpisują się świetnie w charakterystykę opozycji nazywaną totalna, stąd trudno oczekiwać jakichś przemian reformatorskich tej strony politycznej.

TMN. Trafne spostrzeżenie.

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *