PRZEDŚWIĄTECZNY BLAMAŻ…

Motto: o piłce nożnej i nie tylko…

Mecz Barcelony z Realem Madryt ukazał aktualny stan piłki nożnej w Hiszpanii. Liga piłkarska jest generalnie słaba, co przekłada się na pozycję reprezentacji, która w ostatnich mistrzostwach świata bardzo szybko odpadła z rywalizacji.

Podobnie jest z polską reprezentacją, mającą bardzo słabiutką ligę i dlatego o jakichś większych osiągnięciach nie ma co marzyć, mimo posiadania kilku gwiazd, z Robertem Lewandowskim na czele.

To gra zespołowa, nawet najlepszy strzelec nic nie zdziała, jeśli ogólnie wszystkie formacje zawodzą. Patrząc na mecz półfinałowy o Puchar Króla Hiszpanii można było odnieść wrażenie, że grają trampkarze z drużyną ekstraklasy.

W pierwszej połowie nadrabiali braki ambicją, jak to młodzi lub przeciwnik dał im się wyszaleć…Żadna formacja nie zasłużyła na pozytywną ocenę, bo to była zbieranina młodzików, wśród których akurat trochę pozytywnie wyróżniał się Lewandowski nie tylko wiekiem.

Atakowano go bezpardonowo, jakby podejrzewając, że właśnie z jego strony może grozić największe zagrożenie. Nie twierdzę oczywiście, że w przekroju całego meczu Robert czymś się wyróżnił pozytywnie. Nie miał na to szans, gdyż napastnik wówczas strzeli bramkę, jeśli jego cała drużyna gra na dobrym poziomie.

Na wyróżnienie i to zdecydowane w sensie negatywnym zasłużył natomiast sędzia spotkania, którego kardynalne błędy spowodowały być może totalną klęskę Barcelony i osobiście Roberta Lewandowskiego.

Klasyczny, niedozwolony atak z tyłu na kręgosłup Polaka, nie mieścił się w regułach gry w piłkę nożną, lecz był przejawem nawet nie rugby, ale wolnej amerykanki, przy skandalicznej postawie arbitra, który nie reagował na krwiożercze zapędy Realu.

Spróbujcie po takim ataku, który z miejsca powalił Roberta na ziemię, dojść do siebie i jeszcze grać na wybitnym poziomie. Słowa te kieruję zwłaszcza do krytyków i medialnych pyskaczy, którzy na Lewandowskim nie pozostawili suchej przysłowiowej nitki, przypisując mu pełną skalę porażki.

Nie wiem, o co chodzi w tym sporcie i czy to jeszcze należy do tej dziedziny życia społecznego, skoro arbitrzy bezkarnie robią, co chcą, narażając poważnie zdrowie zawodników i nic im za to!

Władze różnych dziedzin sportowych wykazują taką skalę korupcji, że to się w ogóle w głowie nie mieści, aby tak przebiegającą rywalizację nazywać sportem. Każda jego konkurencja ma być zgodna z regulaminowymi zasadami.

Przesłaniem rywalizacji jest walka z wszelką nieprawością i przemocą, gdyż takiemu celowi służą reguły sportowe. Tymczasem działacze sportowi nie kierują się tą piękną szczytną ideą, lecz zachowują się tak, jakby prowadzili nielegalne walki na śmierć i życie za pieniądze…

Cała opinia światowa patrzy na cwaniactwo i nie reaguje. Ustalone zasady, a przede wszystkim idea sportu, będącego w pewnej mierze przeniesieniem krwiożerczych zapędów człowieka zmierzających do wojen, na pole pokojowej uregulowanej rywalizacji biorą generalnie już od dawna w łeb…

Reguły, regułami, a kasa, kasą! Kto jest za to wszystko odpowiedzialny? Niestety, my wszyscy, kibice zachowujący się jak bezwolne cielaki, dla których szczytne normy, reguły, idee nie mają żadnego znaczenia, gdyż ich nie bronimy!

Stale narzekamy, krytykujemy istniejącą złą rzeczywistość, ale nie robimy nic, aby ją skutecznie zmienić. Siedzimy po prostu cicho, utyskując na ten, czy ów przegrany niesłusznie mecz, czy inną sportową rywalizację i udajemy, że wszystko jest w porządku.

Tymczasem zawalił się już rzeczywisty świat sportu, na rzecz kłamstwa, oszustwa, totalnej korupcji i pozorności przestrzegania reguł. Jak to się dzieje, że mamy miliony przepisów sportowych, a jak przychodzi, co, do czego, to one nie zwyciężają, tylko korupcja?

Działacze sportowi za ciężkie pieniądze robią nas totalnie w konia, a my milczymy, bez żadnej skutecznej reakcji. Od czasu do czasu ktoś chce coś naprawić metodą zawracania Wisły kijem… i na tym cała sanacja sportowa się kończy.

Święta Wielkanocne są doskonałym momentem do refleksji, zastanowienia się i spojrzenia w lustro. Dlaczego, ja usiłujący uchodzić za uczciwego człowieka pozwalam na to wszystko i nie robię nic, uczestnicząc tym samym w tym cyrku w sposób czynny, jako kibic?

Poprzestaję na Europie, w której szaleje wojna na Ukrainie – Unia Europejska jednoznacznie wskazała agresora, mordującego bezbronnych ludzi, nakładając na Rosję i Białoruś określone sankcje.

Tymczasem władze sportowe bezczelnie i bezprawnie dopuszczają zawodników tych państw do rywalizacji. Księżna Walii, mimo jednoznacznej postawy rządu brytyjskiego, zdaje się nagrodzić każdego zwycięzcę tenisowego turnieju w Londynie, także Rosjanina!

Co więcej, władze olimpijskie już podjęły wstępne decyzje o dopuszczeniu zawodników z krajów agresora do rywalizacji w Paryżu, kpiąc w żywe oczy z idei sportowej, której patronuje gołąb pokoju!

To jawna, bezczelna kpina z nas, wszystkich kibiców, ale my milczymy, biernie, a nawet czynnie to akceptując, w związku z brakiem powszechnego bojkotu bezprawia sportowego przynoszącego działaczom ogromne zyski. Czas nastał najwyższy, aby w Wielką Noc zastanowić się nad samym sobą…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *