KOMENTARZE…

Motto: ktoś go opłaca, troll chromoli, językoznawczo głowa boli…

Dotychczas nie interesowałem się komentarzami internetowymi, ponieważ raził mnie styl posługiwania się językiem polskim. Zaryzykowałem kilkanaście godzin czytania i nie żałuję, gdyż mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że poznałem A B C tej działalności.

Uwzględniając tylko trzy litery alfabetu nie jest to wiele, ale pozwala już na refleksję. To, co przeczytałem jest bardzo słabej jakości działalnością, wyrażającą względem PiS totalną nienawiść i nic więcej.

Zapisane słowa są niezorganizowane, dlatego nie sposób nazwać je treścią, która jest ciągiem uporządkowanych wyrazów, precyzujących jakąś myśl słuszną lub błędną, ale stanowiącą zapis złożony z kolejnych wyrazów, które w sumie wskazują na określony pogląd.

Znalazłem wśród tych opinii wypowiedź profesora językoznawcy, którego zaangażowano do skrytykowania premiera używającego napastliwego słownictwa względem opozycji. Ekspertyza została profesjonalnie napisana.

Nadmierne eksponowanie słów krytycznych nie należy ani do dobrego tonu rozmawiających dżentelmenów, ani do poprawnej taktyki politycznej rozgrywającej się w takim właśnie towarzystwie.

Jak należy się wyrażać, gdy przeciwnikami atakującymi rząd są gangsterzy, łajdacy, kłamcy i oszuści, tego już pan profesor nie wyjaśnia. Byłoby dużym nietaktem względem odbiorców owijanie istoty rzeczy w bawełnę i nienazywanie zdrajcy, zdrajcą, jeśli na to zasługuje.

W słownictwie premiera na próżno szukać zwrotów nieparlamentarnych, dlatego krytykę profesora zaliczam do teoretycznego wykładu o ładnym wysławianiu się pomijającym warunki podmiotowe, w jakich rozmowa przebiega.

Podejrzewam, że miałby trudności z oceną działalności trolli, ponieważ ich słownictwo wymyka się z kręgu cywilizacyjnie prowadzonej rozmowy. Musiałby sięgać do sposobu  porozumiewania się naszych przodków z epoki darwinowskiego pochodzenia człowieka…

Bez wątpienia, z definicyjnym komentarzem te zapisy nie mają nic wspólnego, gdyż nie układają się w jakąś logiczną całość. Pojedyncze półsłówka krytyczne, przeplatane przekleństwami, ziejące nienawiścią do władzy, właściwie nie wiadomo czemu?

Znalazłem, co prawda, wśród tysięcy przeczytanych, jeden komentarz zbliżony do mowy artykułowanej… Pani imieniem Ewa napisała, że zwycięży PO, przyjdzie Tusk, posprząta po PiS i wszystko wróci na dobre tory. Jakiś sens w tym jest, tylko dama wypowiada stwierdzenia, jakby żyła na Księżycu, a nie tu i teraz!

Co ma oznaczać enigmatyczne posprzątanie po PiS-ie? Powrót do wieku emerytalnego 67, wpuszczenie nielegalnych emigrantów, zburzenie muru na wschodniej granicy, sprzedanie ORLENU i Lasów Państwowych i może jeszcze likwidację wszystkich świadczeń bytowych?

Później geniusz zarządzania państwem stwierdzi, że pieniędzy nie ma i nie będzie, gdyż miliardy złotych muszą zasilać, jak niegdyś w czasie jego premierowania, konta zachodnich biznesmenów, zamiast służyć rodakom.

Jeśli to ma być powrót do normalności, to ja współczuję tej nierozgarniętej damie, która być może nie jest w stanie nawet zrozumieć, że swoim sposobem beztroskiego rozumowania sprowadza również na siebie niechybne nieszczęścia…

Wyższy jakościowo stopień krytyki, choć równie nierozsądny, prezentują politycy partii opozycyjnych. Na przykład jeden znany działacz uprzednio rządzącego ugrupowania postawił zarzut nierealizowania przez PiS szeregu obietnic wyborczych.

Przyciśnięty do muru, jako przykłady podał brak produkcji polskich samochodów elektrycznych i niewybudowanie odpowiedniej liczby mieszkań zaspakajających potrzeby społeczne. Brzmi to sensownie, gdyż PiS przewidywał taki kierunek rozwoju.

Groteska rozpoczyna się w momencie, gdy wspomnieć medialnie wypowiadane otwarcie słowa przedstawicieli partii ówcześnie rządzącej, określających skutki własnej sprawności zarządzania przysłowiowym kamieniem na kamieniu…

Do tego jeszcze sami uznawali Polskę za biedną pannę, a po swoich katastrofalnych rządach, chcieliby, aby PiS za 8 lat stworzył w Polsce eldorado! Gdyby to mówił zwykły poseł, a nie wyga z tytułem profesorskim można by machnąć ręką na kabaretową wypowiedź, gdyż z ust parlamentarzystów nie takie głupoty słyszymy.

W tej chytrej propagandzie atakującej władzę, mamy chociaż przedmiot do dyskusji. W przypadku zapisów trollowskich nic takiego nie ma miejsca, ponieważ wypowiadane inwektywy mają charakter zupełnie abstrakcyjny.

Z tego względu wykluczyłem możliwość zaliczenia tych opinii do grona oceny przeciętnego rodzimego internauty, gdyż jego ogólne obycie pomimo problemów edukacyjnych stawiam nadal wyżej niż opisywane banialuki.

Komentarz to odniesienie się do określonego poglądu, zawierający uzasadnienie faktyczne wskazujące na słuszność odmiennego zapatrywania. W braku sedna sprawy, ocena przybiera bajdurzenie w piaskownicy, a takiego poziomu jeszcze nie przypisuję rodzimym internautom.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *